W ten jeden dzień w roku przestajemy przeliczać kalorie i oddajemy się przyjemności zbiorowego, pączkowego szaleństwa. W takcie upajania się kolejnym pączkiem warto zastawić się skąd właściwie wzięła się ta tradycja i dlaczego tłusty czwartek jest właśnie w ... czwartek.
Przed laty tłusty czwartek rozpoczynał tzw. tłusty tydzień, a więc czas wielkiego obżarstwa. Początkowo zajadano się słoniną, boczkiem i mięsem, a wszystko suto zakrapiano mocnymi trunkami. Dziś dzień ten kojarzy nam się przede wszystkim z pączkami i faworkami. Stał się słodkim dniem okrągłych pyszności, w którym mało kto odnawia sobie tej małej przyjemności. Tłusty czwartek wedle tradycji to ostatni dzień karnawału. Jest nieodłącznie związany z następującą niedługo po nim środą popielcową. Rozpoczyna ona czterdziestodniowy Wielki Post. To koniec zabaw, tańców i kulinarnej rozpusty.
Dlaczego tłusty jest akurat czwartek?
Początków owej tradycji można doszukiwać się jeszcze sześćset lat wstecz. Choć jak się okazuje, tłusty czwartek niekoniecznie przypadał w czwartek. Skąd ta rozbieżność? Ten kaloryczny dzień zwany wówczas Combrem obchodzono we wtorek poprzedzający Środę Popielcową. To była graniczna data karnawału. Jednak świętowanie tak się spodobało, że stopniowo zaczęto też celebrować już poniedziałek. Przygotowanie dwudniowej zabawy wymagało jednak więcej pracy niż przypuszczano, więc przyrządzanie przysmaków trzeba było rozpocząć dzień wcześniej. Tu powstaje problem - przecież w niedzielę się nie pracuje. Szczególnie, że kilkadziesiąt lat wstecz tej zasady się przestrzegało i uznawano za nieprzekraczalną. To może sobota? Niestety - pracuje się tylko do południa. Kolejną propozycją był piątek, który też szybko odpadł, że względu na całoroczny postny dzień. I w taki sposób stanęło na czwartku. Tłustym czwartku.
Trochę historycznych faktów...
Jeszcze w XVIII wieku święto to było zarezerwowane główne dla kobiet. Ten jeden dzień w roku mogły one pozwolić sobie na istną "rozpustę", w której tańczyły, śpiewały, a nawet piły spore ilości trunków (a więc łamały społeczne normy i nie dbały przesadnie o konwenanse). Ten jeden dzień w roku symbolicznie górowały nad mężczyznami. Jeśli w ich ręce trafił kawaler, nie zostawiały na nim suchej nitki. Mężczyźni byli obiektem kpin, żartów i mściwych zabaw. Dla mężczyzn, ten tłusty dzień był okraszony strachem. Uważano, że kobieta posiada magiczne moce, których męski umysł nie jest w stanie wyjaśnić, co budziło w nich lęk. Tego jednego dnia, woleli schodzić kobietom z drogi. Lata mijały, relacje między kobietą a mężczyzną ulegały modyfikacjom a ich stosunek do ostatków stał się bardziej koedukacyjny i mniej biesiadny. Z czasem odchodzono od podawania tłustych staropolskich dań, na rzecz (przybyłych z Wiednia) delikatnych racuchów, placuszków a przede wszystkim pączków i faworków, zw. chrustem. Dziś tłusty czwartek to głównie święto kulinarne, w którym odpuszczamy niskokaloryczne diety na rzecz małych lub większych kalorycznych wykroczeń, na które jak uważamy, w pełni zasłużyliśmy. Fot. mirror.co.uk
A kobiece zmagania z męską dominacją trwały, trwają i z pewnością trwać jeszcze będą, ale w ten jeden dzień, warto podzielić się z ukochanym tą słodką pokusą. Jak wiemy, radość dobrze dzielić na dwoje.
Co nam daje tłusty czwartek?
Mnóstwo radości i wzajemnej życzliwości. Dlaczego? W tej jeden dzień w roku, każdy, z czystym sumieniem może, a nawet powinien zjeść chociaż jednego pączka. Dawniej wierzono, że nie uczczenie należycie tej tradycji obróci się przeciwko nam w nieszczęście, a skonsumowanie chociaż jednego pączka miało za zadanie gwarantować nam szczęście na cały najbliższy rok.To doskonała okazja do wspólnych zabaw i relaksu. Warto wyznaczać granicę, ale tego jednego, tłustego dnia, na zdrowie psychiczne i fizyczne wyjdzie nam jak pozwolimy sobie na odrobinę szaleństwa, aby następnego dnia z pełną mobilizacją ponownie dbać o linię, przestrzegać postu i kolejnego świątecznego szaleństwa. Tym bardziej, że w ten dzień, w cukierniach górują wszystkie pączki "świata". Jest w czym wybierać, a to często się nie zdarza. Czy trzeba więcej argumentów? Fot.scientificamerican.com