„Gdy mąż był w delegacji, lądowałam w łóżku z jego szefem. To był układ opłacalny dla wszystkich”

szczęśliwa para fot. Getty Images, Fabrice LEROUGE
„– Centrala otwiera filię nad morzem i już jakiś czas temu dostałem polecenie, żeby wyznaczyć osobę, która będzie tym wszystkim zarządzać tam na miejscu. Ten twój Paweł będzie idealny w tej roli – powiedział Marcin. Mąż dostał awans i podwyżkę dla niepoznaki. Oficjalnie za to, że najbliższy rok spędzi w delegacji”.
/ 21.04.2024 22:00
szczęśliwa para fot. Getty Images, Fabrice LEROUGE

Marcina poznałam na imprezie w firmie mojego męża. Akurat świętowali podpisanie korzystnej umowy, dlatego ich dyrektor postanowił docenić zespół i zorganizować z tej okazji elegancki bankiet w luksusowym hotelu. Ponoć miało to być spotkanie tylko we własnym gronie. Jednak wiele osób zaczęło protestować, że albo przychodzą ze swoimi partnerami, albo wcale.

Mąż chciał wkupić się w łaski szefa

Doskonale pamiętam, że Paweł przyszedł tego dnia z pracy i już niemal od drzwi wejściowych wołał, że jutro musimy wybrać się na zakupy do tej nowej galerii handlowej. W jego ustach zabrzmiało to komicznie, bo dotychczas musiałam zmuszać męża, żeby zaciągnąć go do sklepu po nową koszulę, t-shirt czy jeansy. Gdyby nie ja, do pracy najpewniej chodziłby w tych swoich wytartych koszulkach, które pamiętały czasy studenckie.

– A co to za okazja, że tak zależy ci na zakupach? – rzuciłam niedbale, nakładając nam na talerze spaghetti, które mąż wprost uwielbiał.

– Za trzy tygodnie szef zapowiedział bankiet, na którym koniecznie musimy być. To dla mnie okazja, żeby pokazać się z dobrej strony i może nawet dostać awans – mówił z przejęciem, a ja niemal nie wybuchłam śmiechem.

– A w jaki sposób ty chcesz imponować szefowi podczas imprezy? Zamierzasz poprosić go do tańca? Czy może pokonać go przy stole, wypijając więcej kieliszków od niego? – akurat miałam całkiem dobry dzień, dlatego postanowiłam nieco podroczyć się z Pawłem.

Mąż jednak potraktował moje słowa całkiem poważnie. „Czy on już całkiem zwariował?” – pomyślałam, ale nic nie powiedziałam. Tymczasem on odpowiedział na moje absurdalne pytanie.

– Będę mógł w niezobowiązujących okolicznościach pogadać z nim o moim awansie. Na neutralnym gruncie jest o wiele łatwiej zacieśniać więzi, które później można przenieść na grunt zawodowy – mówił, a ja niemal krztusiłam się ze śmiechu, zastanawiając, gdzie on niby wyczytał te mądrości rodem z psychologicznych poradników.

Był pełen entuzjazmu

Pawłowi jednak nie przeszedł entuzjazm i już kolejnego dnia obudził mnie z kubkiem kawy i parującą jajecznicą na talerzu.

– Dzisiaj sobota, kochanie. Jedziemy do galerii – szkoda, że nie nagrałam tych słów, bo mogłabym go nimi szantażować przez kolejne lata.

W końcu jednak zebrałam się do kupy i wyruszyliśmy do tych sklepów. Mąż od razu powędrował na dział z elegancką modą męską, gdzie z namaszczeniem przeglądał koszule, krawaty i marynarki, cierpliwie wysłuchując rad sprzedawczyni. W końcu kupił cały zestaw z garniturem i butami, na który wydał chyba więcej niż na swoje ubranie ślubne. No nic, widocznie wie, co robi.

Później zaciągnął mnie do butiku z eleganckimi sukniami wieczorowymi. Tutaj już dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Wybrałam efektowną sukienkę w kolorze butelkowej zieleni, z gustownym dekoltem podkreślającym mój biust i delikatnym rozcięciem na nodze.

Na bankiecie wyglądałam obłędnie

Przed tym bankietem Paweł nawet zafundował mi kosmetyczkę i fryzjera. Gdyby tylko wiedział, jakie konsekwencje przyniesie ten mój elegancki wizerunek, z pewnością uśmiech zniknąłby z jego ust. Ale jeszcze wtedy nawet nie podejrzewał, że los szykuje dla nas niespodziankę, która całkowicie odmieni nasze nudne małżeńskie życie.

Wyglądasz jak milion dolarów – może to nie był zbyt wyszukany komplement, ale błysk w jego oczach pokazał mi, że mówi prawdę. – Moja żona będzie najpiękniejsza – dodał.

– Piękniejsza niż ta wasza nowa sekretarka ze zrobionym biustem, w której ponoć podkochuje się połowa firmy? A druga połowa to kobiety? – nieco się z nim droczyłam, ale również wiedziałam, że tym razem wyglądam świetnie.

Czułam na dobie spojrzenia mężczyzn

Ta sukienka po prostu leżała na mnie jak ulał i podkreślała w figurze wszystko, co najlepsze. Wysokie szpilki sprawiły, że nogi prezentowały się niczym z wybiegu, a profesjonalny makijaż dodawał mi uroku. Byłam naprawdę zadowolona, a spojrzenia mężczyzn zerkających w naszą stronę dyskretnie, gdy przekraczaliśmy próg sali, dodały mi jeszcze większej pewności siebie.

Na co dzień nie byłam żadną pięknością. Owszem, dbałam o siebie, ćwiczyłam na siłowni i biegałam na zajęcia z aerobicu, ale już jakiś czas temu skończyłam trzydziestkę i z młodszymi nie mogłam konkurować.

Okazało się jednak, że zrobiłam ogromne wrażenie na Marcinie. Kim był Marcin? To dyrektor mojego męża. Ten sam, któremu Paweł tak bardzo chciał zaimponować i na którego zdaniu tak bardzo mu zależało.

Od razu między nami zaiskrzyło

Dyrektor przyszedł w towarzystwie eleganckiej brunetki, która ze złością spoglądała w naszą stronę, gdy ten zaprosił mnie do tańca. Sama wirowała w towarzystwie mojego męża, ale doskonale widziałam, że gdyby wzrok mógł zabijać, już byłabym martwa. Ona wiedziała. W odróżnieniu od mojego męża miała kobiecy zmysł, który mówił jej, że pomiędzy mną a Marcinem aż ikrzy.

Paweł był przekonany, że to tylko taka kurtuazja ze strony dyrektora, który zaprosił na parkiet żonę jednego ze swoich team leaderów. Ależ był wtedy naiwny. Wszyscy oprócz niego dostrzegali wyraźną chemię między nami. Już kolejnego dnia Marcin do mnie zadzwonił i umówiliśmy się na obiad w restauracji.

– Taka kobieta, to powinna pić najlepszego szampana u podnóży wieży Eiffla i obiecuję, że już niedługo cię tam zabiorę – pan dyrektor, jak odtąd pieszczotliwie go nazywałam, potrafił bajerować.

Szybko zostaliśmy kochankami

To właśnie po tym obiedzie wylądowaliśmy w hotelu i przyznam szczerze, że jeszcze z nikim w łóżku nie było mi tak dobrze jak z nim. Moje małżeńskie igraszki to dziecinne zabawy w porównaniu z tym, co Marcin potrafił zrobić z kobietą.

Szybko uzależniłam się od naszych spotkań. Adrenaliny, jego szalonych pomysłów, wspólnych wyjść do teatru czy opery. Czy nie bałam się, że ktoś doniesie mojemu mężowi? Trochę tak, ale on obracał się w zupełnie innym towarzystwie i były niewielkie szanse na to, że natkniemy się na kogoś znajomego podczas premiery najnowszej sztuki.

Mój kochanek wprawdzie oficjalnie był żonaty, ale jego małżonka już jakiś czas temu wyjechała z dorosłą córką do Z., gdzie założyła pensjonat i ułożyła sobie życie bez niego. Czasami pytałam go, dlaczego w takim razie nie złożą pozwu o rozwód, ale tłumaczył mi, że to zbyt skomplikowane z prawnego punktu widzenia.

– Wiesz, na razie łączą nas wspólne kredyty, obciążenia i rodzinne koligacje. Ale zapewniam cię, że Grażynka wcale nie ma zamiaru do mnie wrócić i na miejscu też kogoś ma – przekonywał.

Po kilku miesiącach gorących spotkań zaczęło nam brakować pewnej rutyny. Marzyły się nam weekendy w łóżku, niedzielne śniadania, kąpiele we własnej wannie. Teraz wprawdzie mogłam wpadać do Marcina, ale jedynie na chwilę. W końcu w domu czekał na mnie mąż, który robił się coraz bardziej podejrzliwy.

Mąż dostał to, o czym marzył

Wtedy Marcin wpadł na pomysł, jak skutecznie pozbyć się Pawła i zyskać dużo więcej czasu dla nas. Wspomniałam mu, że mężowi marzył się niegdyś awans i dlatego tak usilnie zabiegał o jego uwagę na tej pamiętnej imprezie.

– Jasne, awans, że też wcześniej sam na to nie wpadłem – niemal klasnął w dłonie jak mały chłopczyk, któremu, jako jedynemu z całej klasy, udało się rozwiązać bardzo trudną zagadkę. – Centrala otwiera filię nad morzem i już jakiś czas temu dostałem polecenie, żeby wyznaczyć osobę, która będzie tym wszystkim zarządzać tam na miejscu. Ten twój Paweł będzie idealny w tej roli.

Mąż dostał awans i podwyżkę dla niepoznaki. Oficjalnie za to, że najbliższy rok spędzi w delegacji. Gdyby ktoś zobaczył jego szczęśliwą minę, gdy wrócił do domu z butelką drogiego wina i oświadczył, że dzisiaj mamy co świętować. Cieszył się niczym dziecko, które właśnie dostało cukierka.

Paweł cieszy się z awansu, a ja mam czas dla kochanka. Dostał służbowe mieszkanie, własny gabinet i zadanie rozkręcenia nowego oddziału ich firmy. A my z Marcinem wreszcie mamy wolną rękę i możemy spotykać się nie tylko na krótkie chwile. Już nie musimy kraść wspólnych wieczorów i wymyślać kolejnych wymówek.

To układ idealny: Paweł cieszy się z kolejnych premii i zawodowych wyzwań, a ja mogę swobodnie zabawiać się z jego szefem. Co będzie za rok? Nie mam pojęcia. Pożyjemy i zobaczymy. Ale wiem, że życie jest tylko jedno i wykorzystam szansę dobrej zabawy. Wreszcie w moim nudnym małżeństwie nie wieje rutyną. Właśnie tego mi brakowało.

Natalia, 33 lata

Czytaj także: „Zbyt szybko oddałam nowemu facetowi serce i pół łóżka. Poczuł się pewnie i wyszedł z niego tyran”
 „Teściowa skinie palcem, a mój mąż rzuca wszystko, by ratować mamusię. Jej brudne gierki zniszczą nasze małżeństwo”
„Zostawiłam męża i rocznego synka, sama pojechałam do pracy za granicą. Teraz syn mnie nie poznaje, a mąż ma kochankę”

Redakcja poleca

REKLAMA