Jedna z największych i najbardziej oczekiwanych polskich produkcji od czasu filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”.
W przejmującym obrazie, porównywanym do nagrodzonej Złotym Niedźwiedziem „Krwawej niedzieli” Paula Greengrassa, Antoni Krauze przypomina jedną z najmroczniejszych kart z historii PRL-u.
Widowiskową rekonstrukcję dramatycznych wydarzeń w Gdyni, zakończonych brutalną pacyfikacją manifestantów przez oddziały wojska i milicji w 1970 roku, wyróżniają nie tylko rozmach inscenizacyjny i trzymająca w napięciu akcja. Warto zwrócić uwagę na wybitne kreacje Piotra Fronczewskiego jako Zenona Kliszki oraz Wojciecha Pszoniaka jako Władysława Gomułki, a także wzruszające role debiutującej na ekranie Marty Honzatko i znanego z „U Pana Boga za miedzą” Michała Kowalskiego.
Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc („Śluby panieńskie”). „Balladę o Janku Wiśniewskim” - porywający motyw przewodni do „Czarnego czwartku” - zaśpiewał Kazik Staszewski.
Wywiad z reżyserem Antoni Krauze:
- Dlaczego zdecydował się Pan zrealizować film o wydarzeniach Grudnia'70?
Antoni Krauze: Grudzień 1970 wydaje mi się jednym z najważniejszych epizodów w powojennej historii Polski. I to takich epizodów, które nigdy właściwie nie zostały opowiedziane. Polacy dowiedzieli się o tych wydarzeniach tak naprawdę dopiero dziesięć lat później, na fali zwycięskiego strajku w sierpniu 1980 roku. Wtedy pojawiły się relacje świadków, uczestników zajść, rodzin zamordowanych. Postawiono wówczas pomnik ofiarom Grudnia przed bramą stoczni w Gdańsku. Ale sam temat był jednak przyćmiony zwycięskim, jak się wówczas wszystkim wydawało, zawarciem Porozumień Sierpniowych. A potem przyszedł Stan Wojenny i znów Grudzień'70 stał się tematem tabu. Najlepiej to widać zresztą po losach rodzin tych, którzy wtedy zginęli. W 1980 roku, po latach zupełnego zapomnienia i spychania ich na margines społeczny, Państwo przyznało im renty, by za chwilę w Stanie Wojennym mocno je ograniczyć.
- W 1970 roku miał Pan 30 lat. Czy słyszał Pan wówczas o tym, co się działo w Gdyni?
Antoni Krauze: W centrum Polski byliśmy kompletnie odcięci od informacji o tym, co dzieje się na Wybrzeżu. Ale ci, co chcieli, słuchali radia Wolna Europa. Oczywiście te informacje nie były wyczerpujące, nie mówiły wszystkiego, co się tam dzieje, ponieważ nie było tam dziennikarzy. Ta część Polski została całkowicie odcięta już w pierwszych dniach strajków. Odłączono telefony, nie można też było tam pojechać. Pamiętam, jak wybrałem się do Trójmiasta w styczniu 1971 roku. Jakieś trzy tygodnie po tych tragicznych wydarzeniach. Pociągi przyjeżdżały puste, w mieście prawie w ogóle nie widziało się ludzi na ulicach. Przywitała mnie osmalona fasada dworca Gdańsk Główny, powybijane szyby w hotelu Metropol, spalony Komitet Wojewódzki PZPR. Wszędzie chodziły patrole milicyjne.
Zjawiłem się tam na zaproszenie klubu studenckiego „Żak”, oczywiście zaproszono mnie z filmem dużo wcześniej, jeszcze przed grudniem 1970 roku. Zostałem umieszczony w Grand Hotelu w Sopocie. Jak się meldowałem, to miałem wrażenie, że w tym ogromnym hotelu jestem jedynym gościem. Niedaleko Grand Hotelu mieszkało małżeństwo moich przyjaciół – państwa Piepków. Pisarz Jan Piepka i jego żona Teresa. Oboje byli Kaszubami. Po zainstalowaniu się w hotelu pobiegłem natychmiast do nich i otrzymałem bardzo wyczerpującą relację o tym, co się działo w grudniu. Wspominając dzisiaj to spotkanie pamiętam nie tylko ich łzy, gniew, gorycz, gdy opowiadali o tragedii Trójmiasta, ale mam również w pamięci coś, co wydaje mi się niesłychane: rozmawiali ze mną WOLNI ludzie. W Warszawie, dzieląc się informacjami zasłyszanymi z Wolnej Europy, baliśmy się. A u nich w mieszkaniu miałem świadomość, że opowiadają mi to ludzie, którzy w każdych okolicznościach, w każdym miejscu mówiliby to samo. Z tym samym gniewem, zacięciem. W rozmowie uczestniczył także ich 18-letni syn Mirosław Piepka. 17 grudnia zwolniono młodzież ze szkół i on wybrał się do Gdyni. Widział na własne oczy, co się tam działo. Po blisko 40 latach, w lipcu 2009 zadzwonił do mnie proponując współpracę przy tym filmie.
- Jak Pan zareagował?
Antoni Krauze: Ani przez moment się nie wahałem. Po prostu wiedziałem, że muszę to zrobić, bo jest to rodzaj wypełnienia pewnego zobowiązania wobec tych, którzy zginęli i tych, którzy żyją do dziś z ogromną traumą. Jednym z bohaterów naszego filmu jest Wiesław Kasprzycki. W grudniu 1970 roku miał lat 17. Został schwytany na ulicy, zaciągnięty do prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni i strasznie skatowany. Z rąk znęcającego się nad nim ZOMO został wyrwany właściwie już umierający. Gdy po tygodniach leczenia stanął przed komisją lekarską, stwierdzono u niego utratę 85% zdrowia. Przed rozpoczęciem zdjęć, jesienią 2009 roku, próbowałem namówić go na relację przed kamerą, nie był w stanie rozmawiać. Dostał załamania nerwowego. To jest tak żywe dla tych ludzi.
Dodatkowo to wszystko jest jeszcze bardziej tragiczne przez to, że o ile w Gdańsku przez dwa dni toczyły się walki na ulicach, były dwie strony konfliktu, to w Gdyni poza podjęciem strajku, który został zalegalizowany, nic się nie wydarzyło. Nie było żadnych zamieszek. A jednak robotników wezwanych przez wicepremiera Kociołka do podjęcia pracy potraktowano kulami. Do dziś nie wyjaśniono dlaczego tak się stało.
- Jak Pan myśli, jest szansa, że winni Grudnia'70 zostaną osądzeni?
Antoni Krauze: Chyba raczej nie. Jak się coś toczy 15 lat, to jest to już rodzaj teatru politycznego. Ci, którzy sprawują nad tym procesem polityczny parasol ochronny dbają, by nie zapadł żaden wyrok. A przecież ludzie, którzy dążyli do tego procesu, dzięki którym powstał akt oskarżenia, zawsze podkreślali, że nie chodzi o wyroki więzienia, lecz o to, by ktoś wreszcie został uznany winnym. Konkluzja jest jedna: ten film musiał powstać. Liczę, że dotrze on do ludzi, z których wielu w ogóle nie ma pojęcia o tych wydarzeniach.
Zobacz zwiastun filmu:
W filmie występują:
Marta Honzatko jako Stefania Drywa
Michał Kowalski jako Brunon Drywa
Marta Kalmus-Jankowska jako Irena Drywa
Cezary Rybiński jako Leon Drywa
Piotr Andruszkiewicz, Wiktoria Kraszewska, Zosia Smagacka jako Dzieci Drywów
Wojciech Tremiszewski jako Współlokator
Wojciech Pszoniak jako Władysław Gomułka
Piotr Fronczewski jako Zenon Kliszko
Witold Dębicki jako Mieczysław Moczar
Piotr Garlicki jako Józef Cyrankiewicz
Sławomir Orzechowski jako Stefan Olszowski
Jacek Kałucki jako Marian Spychalski
Andrzej Dębski jako Tejchma
Grzegorz Gzyl jako Jan Mariański
Grzegorz Falkowski jako Legucki
"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł", Reżyseria: Antoni Krauze, Czas trwania: 100 min., Dystrybucja: Kino Świat, Premiera: 25 lutego 2011
"Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł"
fot. Kino Świat
Jedna z największych i najbardziej oczekiwanych polskich produkcji od czasu filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”.