„Wychowawczyni córki wygląda jak z okładki magazynu. Marzyłem, by zostać z nią na korepetycje z biologii po lekcjach”

facet fot. iStock by Getty Images, DGLimages
„Spotkanie przy kawie przebiegło w bardzo sympatycznej atmosferze. Kaśka okazała się nie tylko bardzo apetyczna, ale też elokwentna i zabawna. A gdy zalotnym gestem zakładała włosy za ucho, to ja czułem, jak burzy się we mnie cała krew”.
/ 20.09.2024 21:15
facet fot. iStock by Getty Images, DGLimages

Zawsze byłem przykładnym mężem i ojcem, a pozamałżeńskie wyskoki zupełnie mnie nie interesowały. Do czasu, aż zobaczyłem wychowawczynię swojej córki. Dziewczyna była niesamowita. A ja poczułem, że z chęcią zapisałbym się do niej na prywatne korepetycje z biologii.

Spotkałem ją po latach

Moje małżeństwo było bardzo udane, a ja nawet nie myślałem o jakichkolwiek skokach w bok Swoją żonę poznałem jeszcze w szkole średniej. I chociaż wtedy nie za bardzo przepadaliśmy za sobą, to przewrotny los ponownie zetknął nas ze sobą.

– Darek? – usłyszałem kobiecy głos. – A co ty tu robisz?

Odwróciłem się zaskoczony. Przede mną stała niebieskooka brunetka, która kogoś mi przypominała.

– Nie poznajesz mnie? – usłyszałem. Od razu zrobiło mi się głupio, że nie mogę przyporządkować twarzy do konkretnej osoby. – To ja, Magda – powiedziała stojąca obok mnie kobieta. I wtedy trybiki w mojej głowie zaskoczyły.

– Magda? – zapytałem zaskoczony. Pamiętałem Magdę jako korpulentną i niezdarną okularnicę, którą najbardziej na świecie interesowały pączki i zapiekanki ze szkolnego sklepiku. Tymczasem przede mną stała seksowna i niezwykle atrakcyjna dziewczyna, której urody i figury mogłaby pozazdrościć niejedna nastolatka.

– Nie poznałeś mnie – bardziej stwierdziła niż zapytała. – Ale nie dziwię ci się. Sama też bym siebie nie poznała – roześmiała się. A potem jak gdyby nic zapytała, co u mnie słychać.

To był początek naszego związku

Już podczas tego pierwszego spotkania po latach zadurzyłem się w Magdzie i zamierzałem zrobić wszystko, aby na dłużej zawitała  w moim życiu. Na szczęście nie musiałem się za bardzo starać.

– W sumie to zawsze mi się podobałeś – wyznała mi któregoś razu. Właśnie zaproponowałem jej wspólne zamieszkanie, a Magda od razu się zgodziła. – I nic w tym zakresie się nie zmieniło – dodała z uśmiechem. A ja zrozumiałem, że ta cudowna dziewczyna jest moja.

Ślub wzięliśmy po roku znajomości. Magda była w ciąży, co dla mnie było najszczęśliwszym wydarzeniem w moim życiu. A gdy Ania przyszła na świat, to zupełnie straciłem dla niej głowę.

– Kocham was najbardziej na świecie – zapewniałem Magdę niemal każdego dnia.

I zupełnie nie rozumiałem, dlaczego moja żona potrzebuje tych wszystkich zapewnień. Ale mi to nie przeszkadzało. Jeżeli potrzebowała codziennych zapewnień o miłości, to ja postanowiłem mówić jej to każdego dnia. Najważniejsze dla mnie było to, aby moja żona była szczęśliwa. 

Nasze małżeństwo było bardzo udane. I chociaż miewaliśmy drobne nieporozumienia i kryzysy, to jednak cały czas trwaliśmy ze sobą. Zresztą ja nie wyobrażałem sobie życia bez Magdy. To właśnie żona była moim najlepszym przyjacielem. I to właśnie żona wspierała mnie w sytuacjach, gdy tego najbardziej potrzebowałem.

Wspierała mnie

Kilka pierwszych lat naszego małżeństwa nie było łatwych. Najpierw straciłem oboje rodziców, a potem moja siostra zachorowała na nieuleczalną chorobę. Ale miałem obok siebie kogoś, na kogo zawsze mogłem liczyć. To była moja żona. I dlatego moim jedynym marzeniem było zestarzenie się u jej boku i pędzenie wesołego życia staruszka. I nawet nie przyszło mi do głowy, że całkiem niedługo w moim życiu pojawi się kobieta, która wszystko zmieni.

Przez cały okres trwania mojego małżeństwa ani razu nie przyszło mi do głowy, że kiedykolwiek mógłbym zdradzić swoją żoną. I chociaż nasze pożycie sypialniane układało się bardzo różnie, to ja nigdy nie pomyślałem o tym, aby szukać rozrywek na boku. I nie chodziło tu nawet o to, że uważałem to za cios poniżej pasa. Ja po prostu doskonale wiedziałem, że żona nigdy by mi tego nie wybaczyła. A ja mimo wszystko nie chciałem jej stracić.

Wszystko się zmieniło, gdy nasza córka skończyła nauczanie początkowe. Tej jesieni miała rozpocząć czwartą klasę szkoły podstawowej i już nie mogła się tego doczekać.

– Będziemy mieli nową panią, prawda? – pytała, gdy prowadziłem ją na rozpoczęcie roku szkolnego.

– Będziesz mieć wiele nowych pań – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

I od razu kontrolnie sprawdziłem reakcję córki. Wszystko wydawało się w porządku. I chociaż wiedziałem, że Ania będzie tęsknić za swoją dawną panią, to nic nie wskazywało na to, żeby miała sobie nie poradzić w nowej rzeczywistości. Była bardzo podobna do swojej mamy – przebojowa, zaradna i nie bojąca się nowych wyzwań. 

– Zapraszam państwa do sali – usłyszałem nagle damski głos. A gdy się odwróciłem w stronę skąd dochodził, to niemal mnie zatkało. Kilka metrów ode mnie stała kobieta, która miała przenikliwie zielone oczy oraz najbardziej rude włosy na świecie.

Nie dało się jej nie zauważyć

– To nasza nowa wychowawczyni – powiedziała moja córka. A kiedy chciałem ją zapytać, skąd to wie, to zorientowałem się, że rudowłosa trzyma kartkę z napisanym numerem klasy.

Przez całe zebranie nie mogłem skupić się na słowach nowej wychowawczyni mojej córki. Przez moją głowę przebiegały kosmate myśli z rudowłosą pięknością w roli głównej.

– Czy mają państwo jakieś pytania? – zapytała w końcu. Wymawiając te słowa, patrzyła prosto na mnie. A ja poczułem dreszcz przechodzący przez całe moje ciało.

– Tato, zapisałeś wszystko? – usłyszałem głos swojej córki. I dopiero wtedy się ocknąłem.

Uświadomiłem sobie, że nie tylko nie słuchałem nauczycielki, ale nawet nie zanotowałem planu lekcji. I co miałem teraz zrobić?

– Chyba nie zapisał pan planu lekcji – powiedziała wychowawczyni Ani, jakby czytała mi w myślach.

Nawet nie usłyszałem, jak do mnie podeszła. Pierwsze, co dotarło do moich zmysłów, to pociągający zapach, jaki wychowawczyni mojej córki roztaczała wokół siebie.

– Ładne perfumy – wydukałem. I zbyt późno zorientowałem się, że gadam głupoty.

Seksowna nauczycielka tylko lekko się uśmiechnęła. A potem wręczyła mi kartkę z planem, jednocześnie przytrzymując moją rękę zdecydowanie dłużej niż było to konieczne.

– Dziękuję – odpowiedziała z czarującym uśmiechem na twarzy. A ja poczułem, że całkowicie przepadłem. I podskórnie czułem, że moje zauroczenie będzie miało dalszy ciąg.

Złapała mnie w sidła

Kilka dni później dowiedziałem się, że wychowawczyni mojej córki jest nauczycielką biologii. A ja od czasu zebrania marzyłem tylko o tym, aby to właśnie ona została moją prywatną korepetytorką  z biologii. Tym bardziej, że podczas całej edukacji szkolnej to właśnie biologia sprawiała mi sporo kłopotów. Po prostu nie lubiłem tego przedmiotu.

– Da się pani zaprosić na kawę? – odważyłem się w końcu zapytać seksowną nauczycielkę. Właśnie odprowadziłem Anię do szkoły i w drzwiach niemal zderzyłem się z jej wychowawczynią. I od razu pomyślałem, że raz się żyje.

– Czemu nie? – odpowiedziała. „Bingo” – ucieszyłem się w myślach. I chociaż wiedziałem, do czego może to doprowadzić, to jednak z tego nie zrezygnowałem.

Spotkanie przy kawie przebiegło w bardzo sympatycznej atmosferze. Kaśka okazała się nie tylko bardzo seksowna, ale też elokwentna i zabawna. A gdy zalotnym gestem zakładała włosy za ucho, to ja czułem, jak burzy się we mnie cała krew. Tym bardziej, że wydawało się, że ja też nie jestem jej obojętny.

Każde kolejne spotkanie prowadziło mnie do tego, czego tak naprawdę nie mogłem uniknąć. Nie powiem, że nie walczyłem ze sobą. Walczyłem.

To było silniejsze ode mnie

I w końcu musiało się to stać. Kolejne spotkanie skończyło się wizytą w pokoju hotelowym, gdzie przez kolejne godziny oddawaliśmy się intensywnym igraszkom miłosnym. A wyrzuty sumienia przyszły za późno.

– To się nie powinno nigdy zdarzyć – powiedziałem skruszony. „A jednak się stało” – odezwało się moje sumienie.

– Nie powinno – przytaknęła Kaśka. A potem pocałowała mnie namiętnie i z powrotem pociągnęła mnie w stronę łóżka. A ja na kolejne godziny całkowicie zapomniałem o swoich wcześniejszych wątpliwościach. 

Nasze namiętne spotkania trwały przez kilka kolejnych tygodni. Taki układ bardzo mi odpowiadał. Ale gdy Kaśka zaczęła przebąkiwać o wspólnym życiu, to uświadomiłem sobie, że mogę mieć problemy.

– Musimy to zakończyć – powiedziałem któregoś popołudnia. Leżeliśmy na łóżku, a Kaśka kolejny raz nawiązała do naszej przyszłości. – Nie zostawię żony – dodałem. I wtedy wywołałem gniew swojej kochanki.

– Pewnie, zabawiłeś się i teraz rzucasz mnie jak śmiecia! – wykrzyczała mi prosto w twarz.

Wpadłem w pułapkę

Początkowo chciałem zaprzeczyć, ale potem uświadomiłem sobie, że faktycznie zachowałem się jak świnia.

– Nigdy ci niczego nie obiecywałem – próbowałem łagodzić sytuację. Ale wiedziałem, że jest już za późno.

– Zapłacisz mi za to – syknęła Kaśka i szybko opuściła pokój, w którym jeszcze nie tak dawno uprawialiśmy dziki seks. A ja zostałem sam ze swoimi myślami.

Od burzliwego rozstania z kochanką minęło kilka tygodni. Od tamtej pory żyję jak na beczce prochu. Nie wiem, czy Kaśka odezwie się do mojej żony i wszystko jej powie, czy też może odpuści i po prostu zniknie z mojego życia. Ta niepewność to moja kara. Nigdy nie powinienem zdradzać swojej żony. A teraz muszę czekać na ewentualny ruch swojej byłej kochanki. I podskórnie czuję, że ona jeszcze ze mną nie skończyło, a ja drogo zapłacę za swój błąd. 

Dariusz, 37 lat

Czytaj także:
„Mąż i teściowa ciągle mnie porównują do jego byłej żony. Nawet obrusa na stole nie umiem położyć tak dobrze jak ona”
„Mąż traktował mnie jak sprzęt domowy. Na ławce w parku znalazłam pocieszyciela, który rozumiał troski zaniedbanej żony”
„Życie na emigracji w Norwegii miało być naszym biletem do raju. Szybko zatęskniłam jednak za schabowymi i bigosem”

Redakcja poleca

REKLAMA