„Wszyscy martwią się o fryzjerów i barmanów, a co z nami? Też straciłyśmy zarobki” - list prostytutki

Pracownice seksualne znalazły się w trudnej sytuacji przez epidemię fot. Adobe Stock
Liliana nie wstydzi się bycia pracownicą seksualną. Irytuje ją, że w czasie pandemii wszyscy pomagają tylko restauratorom, fryzjerkom i kosmetyczkom. Uważa, że jest tak samo pokrzywdzona przez los i zasłużyła na wsparcie.
/ 10.05.2020 14:48
Pracownice seksualne znalazły się w trudnej sytuacji przez epidemię fot. Adobe Stock

Możecie sobie o mnie myśleć co chcecie, nie bardzo mnie to obchodzi. Lubię swój zawód, zdecydowałam się na niego świadomie i uważam, że to ciężka praca jak każda inna. Wykonuję ją z zaangażowaniem i najwyższymi standardami. Zarobki mnie satysfakcjonują, mam wspaniałe współpracownice, które traktuję jak drugą rodzinę. Pogodziłam się z pogardliwymi spojrzeniami i komentarzami, kiedy prawda o mojej pracy wyjdzie na jaw. Ale teraz mnie to nie rusza. Sytuacja jest trudna i też potrzebuję pomocy. 

Prostytutka o recesji w czasie koronawirusa

Nie lubię słowa prostytutka. Jest bardzo źle nacechowane. Wolę nazywać się pracownicą seksualną. To nowoczesne i bardziej uczłowieczające. Jak każdy pracownik miewam swoje problemy. Czasami mamy zastój, czasami zachoruję na dłużej i zarobki lecą na łeb na szyję. Ale to, co dzieje się teraz, zupełnie mnie przerosło. 

Kiedy ogłosili pandemię koronawirusa myślałam, że to wszystko rozejdzie się po kościach. Że trochę osób zachoruje, ale szybko zapomnimy o sprawie. Nie przyszło mi w ogóle do głowy, że rząd wprowadzi takie surowe restrykcje. Nagle, dosłownie w ciągu kilku dni, straciłam wszystkich klientów. Dzwonili i mówili, że się boją, że nie chcą zarazić siebie ode mnie, ani na odwrót. Część jest żonata, więc kiedy zostali zamknięci z rodzinami w domu, nie mieli wymówki żeby się wyrwać. 

Brak klientów oznacza jedno -  brak kasy. Niby mam niewielkie oszczędności, ale sytuacja zaczyna się przedłużać, mija już kolejny miesiąc, a ruchu jak nie było, tak nie ma. Nie zanosi się też, żeby sytuacja miała się poprawić. Jeśli szybko nie zacznę pracować w normalnym trybie, nie będę miała kasy na kredyt za mieszkanie i na zwykłe, codzienne wydatki. Nie wiem, co zrobię. 

Wszyscy martwią się o właścicieli knajp, fryzjerów, kosmetyczki i innych usługodawców. A co z nami? Wiem, że może nie jesteśmy najbardziej „lubianymi” pracownicami, ale jednak wszyscy wiedzą o naszym istnieniu i jakoś nikt jeszcze nic z tym nie zrobił. Skoro więc nas akceptują, może mogliby też nam pomóc? Można zrobić składkę na pomoc lekarzom czy upadającym małym przedsiębiorcom, można też zrobić taką dla pracownic seksualnych. Nie mam gdzie iść do pracy, nie mam doświadczenia ani szkoły. Jestem w kropce.

Jak radzą sobie pracownice seksualne w czasie pandemii?

Jedyną szansą na zarobek jest dla mnie teraz praca na kamerkach pornograficznych. Gdyby nie to, nie miałabym nawet na jedzenie i najważniejsze opłaty. Długo tak jednak nie pociągnę. Coś musi się poprawić, żebym nie wylądowała na bruku. Rodzice się mnie wyrzekli, więc nie miałabym gdzie się podziać. To byłaby katastrofa.

Może więc martwiąc się o wszystkich dookoła, warto pamiętać też o szarej strefie, jaką stanową nasze zawody? W końcu oddajemy innym całe siebie, dlaczego miałybyśmy nie oczekiwać pomocy? 

Więcej na temat koronawirusa:



Jak poznać, czy jesteśmy zakażeni SARS-CoV-2?
Gdzie szukać pomocy medycznej w czasie epidemii?
Wszystko o koronawiursie
Szczepionka przeciw grypie może pomóc w walce z koronawirusem

Redakcja poleca

REKLAMA