„Mam 3 dzieci, każde ma innego tatę. Ich ojcami jest mój mąż, szwagier i teść. Wszystko zostaje w rodzinie”

matka z dziećmi fot. Getty Images, Halfpoint Images
„Mój teść, Stanisław, był prawdziwym mężczyzną. Co noc się o tym przekonywałam, kiedy dochodziły do mnie odgłosy z sypialni teściów. Nawet zazdrościłam jego żonie... A mój mąż był jakby tylko połową tego, kim był Staszek”.
/ 02.02.2024 20:30
matka z dziećmi fot. Getty Images, Halfpoint Images

Zawsze była we mnie dusza myśliwego i zdobywcy. Gdy spotkam mężczyznę, który przyciąga moją uwagę, nie potrafię powstrzymać swojego zainteresowania. Moja mama kiedyś mi powiedziała, że takie jak ja mogą zostać wyrzucone z wioski na taczce z obornikiem, podobnie jak Jagna...

Zawsze lubiłam się podobać

Kiedy byłam małą dziewczynką, tak jak wszystkie moje rówieśniczki, często bawiłam się lalkami i wymyślałam różne scenki z ich udziałem. Ale zawsze w tych zabawach ważne było dla mnie, aby to kobieta miała kontrolę nad mężczyzną, a onmusiał się o nią starać.

Często obserwowałam moją mamę. Zawsze była ładna, ale bez przerwy też wydawała się smutna i przemęczona... Co o niej sądziłam? Że nie radziła sobie zbyt dobrze w relacjach. Nie chciałam, aby moi rodzice kiedykolwiek się rozwiedli, ale nie rozumiałam, dlaczego ona tak ciężko pracuje dla taty, spełnia jego zachcianki, a przy tym nigdy, dosłownie nigdy, nie pozwoliła sobie na chwilę szaleństwa ani na moment zadbania o siebie. Była jak szara myszka, choć piękna, ale zbyt skromna, aby pokazać światu swoje najlepsze strony. Wiecznie ukrywała przed innymi swoje najlepsze atuty.

Na pewno odziedziczyłam po mamie urodę, a od taty mam wysoki wzrost. Nie będę kłamać, jako młoda dziewczyna zwracałam na siebie uwagę chłopaków i dorosłych mężczyzn. Wyróżniałam się. Dojrzewałam szybciej niż moje rówieśniczki, chciałam podkreślać swoją atrakcyjność i mocne strony.

Moja mama była zaniepokojona i mówiła, że proszę się o kłopoty nosząc zbyt obcisłe ubrania, malując oczy czy usta. Z perspektywy czasu myślę, że może trochę za bardzo próbowałam uwodzić ludzi i ciągle chciałam skupiać na sobie uwagę innych. Ale każdy w młodości robi błędy, prawda? Lepiej wyglądać dobrze, niż w ogóle nie dbać o swój wygląd i być kolejną szarą myszką, która niczym się nie wyróżnia.

Podczas dożynek poznałam na Janka

Nigdy nie posiadałam żadnego grona bliskich znajomych, mimo iż zawsze byłam duszą imprezy. Towarzyszyli mi przeważnie faceci, a dziewczyny z reguły unikały mojego towarzystwa – prawdopodobnie postrzegały mnie jako rywalkę. I nie były w błędzie – kiedy tylko jakakolwiek z moich koleżanek zaczynała spotykać się z chłopakiem, natychmiast zaczynałam go uwodzić. Wcale nie musiał mi się specjalnie podobać, po prostu chciałam przekonać się, czy zostawi ją dla mnie. I zawsze wychodziłam z tej rywalizacji zwycięsko. Aż do momentu, kiedy poznałam przyszłego męża.

Pewnej niedzieli z trudem wstałam z łóżka i poszłam z moją matką do kościoła. Była to ważna niedziela, w mojej okolicy świętowano tego dnia dożynki, a więc wypadało się tam pojawić... Nie miałam wielkiej ochoty na to, aby szykować się na tę okazję – przez 6 dni w tygodniu starannie dbałam o swoją fryzurę, makijaż, wieczorem wybierałam strój na kolejny dzień i dobierałam perfumy. Co mogło mnie spotkać w niedzielę? Chyba tylko zaloty starszych mężczyzn, którzy byli zmęczeni swoim małżeńskim życiem.

Ale mój instynkt wyczuł maleńkie światło w otaczającej mnie ciemności. Dostrzegłam naprawdę urodziwego chłopaka, który służył jako ministrant... On również obserwował mnie uważnie, dostrzegałam to w jego spojrzeniu. Nie zamierzałam go uwodzić, od razu uświadomiłam sobie, że to może być coś więcej niż tylko niedzielna zabawa z poznanym przed chwilą chłopakiem.

Czułam, jak jego spojrzenie mnie obnaża, ale nie w taki sposób jak zwykle robili to inni... Bo przecież nie miałam na sobie ani odrobiny makijażu, włosy miałam upięte w kucyk, a ubrana byłam tak zwyczajnie, jakby to był konkurs na najbardziej przeciętną dziewczynę. Ale jednak dostrzegł mnie. Janek podszedł do mnie, kiedy dzieliliśmy chleb i sól.

– Widziałem cię w szkole, ale dziś nie mogłem uwierzyć, że to właśnie ty – zaczął rozmowę.

– Dlaczego? Czy to takie dziwne, że jestem w kościele? – roześmiałam się.

– Nie, tylko pierwszy raz widzę, jak naprawdę wyglądasz. To, co widzę, bardzo mi się podoba... – powiedział z uśmiechem na twarzy.

Byłam nim oczarowana

Przez rok byliśmy z Jankiem w związku, a potem w wieku 19 lat zdecydowaliśmy się na małżeństwo. Na świat przyszedł nasz syn, Oliwier. Mimo że dołożyłam wszelkich starań, aby być doskonałą gospodynią domową, nasze małżeństwo nie układało się najlepiej. Tęskniłam za iskrą i pożądliwym uśmiechem innego mężczyzny na mój widok.

Janek ciągle pracował w rodzinnym zakładzie stolarskim, który znajdował się na parterze dużego domu jego ojca, w którym mieszkaliśmy. Dom ten miał przypaść nam w spadku, ponieważ siostra Janka wyemigrowała do Niemiec, gdzie założyła własną rodzinę. Z tego powodu nie chciała brać na siebie odpowiedzialności za zarządzanie firmą i domem swoich rodziców.

Mój teść, Stanisław, był prawdziwym mężczyzną. Co noc się o tym przekonywałam, kiedy dochodziły do mnie odgłosy z sypialni teściów. Nawet zazdrościłam jego żonie... A mój mąż był jakby tylko połową tego, kim był Staszek. Miał w sobie tylko połowę jego męskości i połowę jego zamożności...

Od kiedy zaczęłam fantazjować o teściu w moim łóżku, zaczęłam częściej nosić w domu szlafroki i peniuary. Każdego ranka schodziłam boso po drewnianych schodach, robiąc kawę i przygotowując śniadanie dla wszystkich. Teść zawsze wstawał pierwszy i mieliśmy czas na rozmowę. Mieliśmy wiele wspólnych tematów! Różnica 23 lat zniknęła w kilka tygodni i... pewnego ranka, kiedy przypadkiem oblałam się herbatą, dokładnie w miejscu, gdzie pod moją delikatną nocną koszulę widać było biust... Wtedy to się wydarzyło.

Znalazłam się w łóżku z moim teściem, a efektem tego była narodziny Stefci. Nigdy nie przyznałam się mężowi, że nie jest prawdziwym ojcem Stefy, tylko jej przyrodnim bratem. Teść również postanowił, że między nami nigdy nie może już dość do niczego takiego. Zdał sobie sprawę, że jego wnuczka jest jego córką, gdy zauważył, że ma takie samo znamię jak on.

Moja teściowa i Janek nie mieli pojęcia o całej sytuacji. Ja natomiast nie chciałam rezygnować z perspektyw na przyszłość. Muszę przyznać, że kilkakrotnie chciałam powtórzyć intymne chwile z teściem, ale on był nieugięty. Stale widziałam, jak bardzo dba od tego czasu o swoją żonę, jakby chciał zadośćuczynić za swój grzech! Unikał mnie na wszelkie sposoby, chociaż jestem pewna, że nadal nie byłam mu obojętna.

Hans marzył o potomstwie

Kilka miesięcy po narodzinach Stefanii, do rodzinnego domu wpadli Marcelina i jej mąż, Hans. Od sześciu lat żyli w Niemczech i jak dotąd nie mieli dzieci. Zastanawiało mnie jak to jest, że między nimi nie było... tego ognia. Absolutnie żadnego. Hans mówił całkiem sprawnie po polsku, ponieważ prowadził biznes, w którym zatrudniał Polaków i zawsze starał się utrzymywać z nimi jasny i dobry kontakt.

Od razu dało się zauważyć, że świetnie mu szło – czuć było od niego zapach przywodzący na myśl ocean, miał gęste i jasne włosy, interesującą twarz i atletyczną posturę. Zazdrościłam Marcelinie i muszę przyznać, że na jego widok zaczęłam się ślinić. Mój mąż zajmował się obróbką drewna, natomiast ten... był jak czysta stal!

Z drugiej strony Marcelina nie widziała już chyba przyszłości dla ich związku. Domyśliłam się, że wynikało to z ich wspólnej chęci posiadania dzieci. Słyszałam jednak, jak mówiła do matki, że Hans jest prawdopodobnie niepłodny, choć nigdy nie zdecydował się na badania, a ona marzyła o dzieciach. Współczułam jej, bo sama miałam dwoje małych dzieci i myślałam o trzecim. Niezmiennie jak od samego początku naszego związku, Janek nie mógł narzekać na mój popęd seksualny, choć znudziła mnie rutyna naszych wspólnych przeżyć i możliwe, że ta stagnacja sprawiła, że seks nie kończył się ciążą.

Pewnego wieczoru Hans wpadł do mojego pokoju, gdy karmiłam piersią Stefanię. Nie wiem dlaczego, ale zamiast poczuć zażenowanie, wyprostowałam się i zaczęłam rozmowę.

– Masz sporo szczęścia Hans, naprawdę – rzekłam.

Mój szwagier spojrzał na mnie z zainteresowaniem.

– Nie aż tak dużo, jak mój szwagier. Dwoje dzieci, przepiękna małżonka... – odparł. – Chciałbym się z nim zamienić, i mieć to, co ma on...

Położyłam małą do łóżeczka i zamiast iść na kolację, spojrzałam Hansowi prosto w oczy.

– Może spróbuj, czy na pewno byłoby ci w tym dobrze...

Kiedy Hans mnie objął i poczułam jego dotyk, nagle się stało. Nawet nie wiem, kiedy sprawy potoczyły się tak szybko, że przenieśliśmy się na łóżko. Chwila intymności między nami nie była długa, ale właśnie tego tak bardzo wtedy potrzebowałam! Jak dobrze było poczuć, że ktoś naprawdę mnie pożąda, doświadczyć czegoś nowego i... być może dlatego zaszłam w ciążę. Z Hansem. Ogromnie mi na niej zależało. No cóż, wszystko pozostaje w rodzinie...

Hans prawdopodobnie się domyślił

Krysia to rezolutna dziewczynka o jasnych włosach i ogromnej ciekawości w stosunku do otaczającego ją świata. Jej oczy są błękitne i sprawiają wrażenie, jakby pochodziły z innego... kraju. Są głębokie, wnikliwe i niepowtarzalne. Czasami zastanawiam się, czy Janek analizuje to, dlaczego jego córka wygląda tak odmiennie w porównaniu do reszty rodzeństwa. Nigdy nie wyjawię mu prawdy – przyzwyczaiłam się do poszukiwania emocji i przygód, ale chcę być z Jankiem. To musi być miłość, nieprawdaż?

Hans i Marcelina odwiedzili nas niedawno na święta. Na widok małej Krystynki Hans zastygł jak posąg. Czyżby przypominała mu kogoś z jego rodziny?

– Oj te geny, to jak gra w totolotka! – roześmiałam się, gdy zobaczyłam go ponownie w drzwiach sypialni. Wyglądało na to, że chciał zapytać, czy Krysia to jego córka.

Jednak nie zadał tego pytania. Być może wystarczy mu myśl, że jego córka żyje na tym świecie i że ma się dobrze? Mam taką nadzieję, bo niepewność cały czas mnie zżera. Nie chcę stracić swojej rodziny i wszystkiego, co zbudowaliśmy razem z Jankiem.

Czytaj także:
„Teść kradł nasze koperty ze ślubu i chciał dać mi łapówkę za milczenie. Wpakowałam się w przedziwną rodzinę”
„Mój facet nie chciał się żenić, gdy zaszłam w ciążę. Bez łaski, wolałam być samotną matką, niż z takim tchórzem”
„Mąż myślał, że mam siano w głowie i nic nie potrafię. W ukryciu pięłam się po drabinie, by w końcu zostać jego szefową”

Redakcja poleca

REKLAMA