Jak po amerykańsku, to po amerykańsku. Popcorn w dłoń, DVD do odtwarzacza i do dzieła. Podpowiadamy, w towarzystwie jakich horrorów najlepiej spędzić halloweenowy wieczór.
Halloween to doskonała okazja, by przeczesać domowe archiwa i przypomnieć sobie, co najbardziej nas w życiu wystraszyło (oczywiście na ekranie) lub rozbawiło (każdy, kto widział "Martwicę mózgu" lub "Martwe zło 2", doskonale wie, o czym mowa). Zatem - bez zbędnych wstępów - proponujemy okolicznościowe Top 10, zestaw najlepszych naszym zdaniem filmowych propozycji na noc z 31 października na 1 listopada. Ma być przede wszystkim halloweenowo (czyli rozrywkowo, a niekiedy - nostalgicznie), niekoniecznie ambitnie (stąd brak na liście takich tytułów jak "Dziecko Rosemary", "Lśnienie", "Omen" czy "Egzorcysta"). Ranking jest oczywiście subiektywny i aż prosi się o polemikę, do której zresztą zapraszamy. Oto pierwsza dziesiątka:
10. "Martwica mózgu" (1992). Wszyscy znają Petera Jacksona, stojącego za sukcesami "King Konga" i trylogii "Władca pierścieni". Nie wszyscy wiedzą, że karierę rozpoczynał od (bardzo) niskobudżetowych horrorów, takich jak "Bad Taste" i "Martwica mózgu". Ten ostatni ma grono wiernych wyznawców, którzy pękają ze śmiechu przy ulubionych scenach.
"Martwica mózgu", reż. Peter Jackson. Nowa Zelandia 1992.
9. "To" (1990). Dwuczęściowy film telewizyjny na podstawie prozy Stephena Kinga. Najpierw jako dzieci, a potem już dorośli, mieszkańcy pewnego amerykańskiego miasteczka muszą walczyć z własnym strachem i jego źródłem - morderczym klaunem. Niby nic, a wielu znajomych do tej pory nie może wyleczyć traumy i na żarty panów z czerwonymi nosami i w makijażu reaguje z rezerwą.
"To", reż. Tommy Lee Wallace. Kanada, USA 1990.
8. "Piątek trzynastego" (1980). Obóz dla młodzieży nad jeziorem Crystal Lake, ponura legenda utopionego w tym miejscu Jasona Voorheesa i morderca z nożem w ręku. Początek całej serii popularnych slasherów. Obok "Halloween" najbardziej znany przedstawiciel gatunku.
"Piątek trzynastego", reż. Sean S. Cunningham. USA 1980.
7. "Coś" (1982). Ach te tytuły horrorów - co jeden, to lepszy. Ale film doskonały. Grupa naukowców w odciętej od świata stacji gdzieś na Antarktydzie. A wśród nich pewien obcy, który wcale nie ma zamiaru bratać się z gatunkiem ludzkim. Brzmi bardzo znajomo i bardzo tak sobie. Tyle że za kamerą stanął John Carpenter, który m.in. tym filmem zapracował sobie na miano mistrza kina grozy.
"Coś", reż. John Carpenter. USA 1982.
6. "Dead End" (2003). Za niesamowitym klimatem "Dead End" stoją Francuzi. To wybuchowa mieszanka momentami naprawdę przerażającego horroru, czarnej komedii i psychodelii rodem z Davida Lyncha (w jednej z głównych ról gra Ray Wise, pamiętny Leland Palmer z "Miasteczka Twin Peaks"). Rodzina jedzie samochodem przez ciemny las i gubi drogę. A wokół tylko drzewa i bardzo dziwne postaci.
"Dead End", reż. Fabrice Canepa, Jean-Baptiste Andrea. Francja, USA 2003.
5. "Halloween" (1978). Nie tylko ze względu na tytuł. John Carpenter znowu pokazuje, kto rozdaje karty w filmowym horrorze. Stworzony przez niego Michael Myers, zamaskowany morderca rozpoczynający karierę od mordu na swojej siostrze, stał się ikoną slasherów. Klasyk, niedawno po raz kolejny odświeżony.
"Halloween", reż. John Carpenter. USA 1978.
4. "Koszmar z ulicy Wiązów" (1984). Wes Craven, jakiego lubimy. Grupa nastolatków nękanych koszmarami. Kiedy tylko zasną, dybie na nich Freddy Krueger, martwy psychopata ze szponiastą rękawicą - jedna z najbardziej wyrazistych postaci w historii horroru. I ta dziecięca wyliczanka! A w tle aktorski debiut Johnny'ego Deppa.
"Koszmar z ulicy Wiązów", reż. Wes Craven. USA 1984.
3. "Krwawa uczta" (2005). Kolejny obok "Krzyku" hołd z przymrużeniem oka - tym razem złożony survival horrorowi. Jednym słowem dzieje się dużo, krwi nie brakuje, a zabawa polega głównie na tym, by zgadnąć, kto wyjdzie cało z walki między bywalcami pewnego baru na odludziu i zmutowanymi potworami. Zabawa tym bardziej udana, że twórcy umiejętnie bawią sie regułami gatunku.
"Krwawa uczta", reż. John Gulager. USA 2005.
2. "Martwe zło" - 1 i 2 (1981, 1987). Zanim Sam Raimi zaczął reżyserować filmy o superbohaterach w przyciasnych kostiumach (o stan jego konta dbają producenci kolejnych "Spidermanów"), zdobywał doświadczenie jako twórca kultowych dzisiaj tytułów - "Evil Dead" i 'Evil Dead 2". Niskobudżetowe "Martwe zło" przyniosło mu sławę, pieniądze i szacunek fanów horroru. Kiepskie efekty, czarny humor i spora dawka przerysowanej przemocy.
"Martwe zło", reż. Sam Raimi. USA 1987.
1. "Krzyk" (1996). Wes Craven bawi się konwencją slashera i jednocześnie oddaje mu hołd. Grupa nastolatków z amerykańskiej prowincji jest nękana przez zamaskowanego mordercę. Bohaterowie prześcigają się w znajomości klasycznych horrorów, znają wszystkie reguły rządzące gatunkiem. Teraz sami walczą o życie. Horror niekoniecznie straszny, za to bardzo rozrywkowy. Idealny na Halloween.
"Krzyk", reż. Wes Craven. USA 1996.
PS. Miłego Halloween.