Wyemancypowane kobiety pragną władzy. Wieki męskiej dominacji pozbawiały płeć piękną możliwości dokonywania wyborów. Jednak w końcu zdobyłyśmy prawo głosu, i to nie tylko w wyborach powszechnych. Decydujemy kim chcemy być, z kim chcemy być i czy ewentualnie go poślubić. Decydujemy jak chcemy wyglądać, co chcemy nosić… i to nie tylko w kwestii tych części garderoby, które są widoczne dla wszystkich.
Kobiety znienawidziły gorsety, potem to samo stało się stanikom, nie wspominając o protoplaście dzisiejszych fig, stringów czy szortów, który kiedyś noszony tylko przez prostytutki był wyszydzany i traktowany z pogardą. Dziś jednak, kiedy bielizna nie jest powodem do wstydu, a wręcz „wychodzi na wierzch”, uwielbiamy ją nie tylko pokazywać, chcemy aby ona pokazywała nas. Prześwitujące koronki, choć nadal seksowne, nie zawsze wywołują tak pełne podniecenia reakcje. Potrzebujemy większych wrażeń. I tu właśnie pojawia się zdobywająca ostatnio niesamowitą popularność bielizna inspirowana trendem sado-maso. Jednak skórzane gorsety, lateksowe pasy do pończoch i inne wynalazki nie zawsze muszą pochodzić z sexshopów, w wielkim stylu wkraczają do kolekcji znanych marek i choć tradycjonalistkom zawsze będą kojarzyć się z biznesem porno to trzeba przecież zachować otwartość.
HMSlatex to francuska marka stworzona przez Sophie Richardoz w 2006 roku. Czerpiąc inspiracje zarówno z nowoczesnych trendów, jak okresu art deco, czy kostiumów historycznych projektantka tworzy sukienki nawiązujące do bielizny wykonane w całości z lateksu. Początkowo jej twórczość doceniana była tylko przez miłośników mody fetyszystycznej, jednak w ciągu czterech lat działalności udało jej się dotrzeć do odbiorców spoza tej grupy, i co więcej wkroczyć na strony najwyżej cenionych magazynów o modzie takich jak Elle Italia. Tzw. sukienki- i spódnice-klatki wywodzące się właśnie z mody fetyszystycznej były wielkim hitem mijającego sezonu. Co prawda przecedzone przez modowy filtr, ale jednak, co znaczy, że fetysz nie tylko wychodzi z ukrycia, ale staje się modny.
Bordelle, to młoda marka stworzona przez Alexandre Popa i Javiera Suareza w 2007. Pomimo, że na rynku są od 3 lat, Bordelle ma swoje sklepy w ponad 30 krajach. Pierwsze poważne zlecenia przyszły krótko po rozpoczęciu współpracy.
Stylista Britney Spears szukał kostiumów, które piosenkarka miała nosić podczas trasy Circus. Zainteresował się projektami Javiera, który do dziś jest głównym projektantem. Kostiumy powstały w rekordowym czasie i wywołały duży szum w prasie. Spełniły więc swój cel. Potem było już z górki. Bordelle to luksusowa marka, która kojarzy się z wysokiej jakości tkaninami i wykonaniem. Kolekcja na wiosnę-lato 2011 nie odchodzi od tego standardu, do tego poczucie luksusu potęguje stylistyka projektów. Inspiracją był styl lat ’50, nie da się jednak nie zauważyć fetyszystycznych nawiązań do stylu bondage. Jednych przeraża, innych wprawia w zachwyt. Niezmiennie – robi wrażenie.
Dowodem na niesłabnące zainteresowanie projektantów fetyszem jest konkurs Triumph Inspiration Awards. Sygnowany przez jedną z najpopularniejszych marek bieliźniarskich poszukuje inspiracji. W jury zawsze zasiada śmietanka modowego biznesu (w tym roku m.i. Helena Christensen, czy projektant Mathew Williamson ). Co roku pojawia się wiele projektów nawiązujących do stylu sado-maso. Również tegoroczny zwycięski projekt mieści się w tej stylistyce. Body stworzone przez Nikolay’a Bojilov’a, projektanta pochodzącego z Bułgarii przyniosły mu nagrodę 15,000 euro, oraz możliwość pracy dla marki Triumph w Hong Kongu. Nagroda zdecydowanie zasłużona, co ważniejsze body uszyte według zwycięskiego projektu będą dostępne dla miłośniczek bielizny w limitowanej edycji, w wybranych salonach Triumph na całym świecie.
Bondage, sado-maso, lateks… Te projekty nie zostały stworzone z myślą o tym, że będą noszone przez wszystkich. Tak jak niesamowity erotyzm, władza i potęga, które materializują, też nie są dla wszystkich.
Fot. HMSlatex, Bordelle