Kochanka - ukojenie czy cierpienie?

Czy kochanka może uratować małżeństwo? Paradoksalnie okazuje się, że tak, bo wbrew pozorom bardzo często zdrada powoduje jeszcze więcej cierpienia i bardziej komplikuje nam życie.
/ 09.10.2012 06:00

Czy kochanka może uratować małżeństwo? Paradoksalnie okazuje się, że tak, bo wbrew pozorom bardzo często zdrada powoduje jeszcze więcej cierpienia i bardziej komplikuje nam życie.

Zdradzamy, bo nie potrafimy poradzić sobie ze wspólnymi problemami, bo przechodzimy kryzys, bo zwykła codzienność nas przytłacza, bo coś się wypaliło. Powodów jest wiele i często są bardzo złożone i niełatwe do określenia. Wydawałoby się, że zdrada kończy ten gorszy etap w naszym życiu, a zaczyna ten lepszy, ale okazuje się, że nie do końca jest to prawdą.

Na początku jest fantastycznie. Kochanka to ukojenie, o nic nie pyta, niczego nie chce, nic nie wymaga. Wie o rodzinie i z łatwością godzi się na bycie tą trzecią, byle tylko z nim być. Przeważnie młodsza, zawsze piękna, świeża, zadbana, cały czas czekająca. Seks to wreszcie pełna satysfakcja, bez zobowiązań, bez bólu głowy zmęczonej żony, płaczu dzieci. Nie ma zmartwień o codzienne problemy, tylko radość i rozkosz, nic nas nie ogranicza.

Ale ta sielanka nie trwa wiecznie. Romans się rozwija, a cudowny czas kończy się. Po pierwszej fazie wzajemnej fascynacji nadchodzi faza druga, gdy kochanka zaczyna domagać się więcej. W końcu dochodzi do niej świadomość bycia tą trzecią.  Kobieta zaczyna rozumieć swoją sytuację, domagać się częstszych spotkań, przestaje godzić się na związek w czterech ścianach, chce normalnego związku i normalnego życia. Dotąd to tylko żona miała ciągłe wymagania i pretensje, a teraz... życie zatacza koło i dopada nas dokładnie to, od czego uciekaliśmy.

Na blogach kobiet uwikłanych w romanse z żonatymi mężczyznami czytamy:

"(...) nie mogę przybiec do Ciebie z każdą moją słabością, podzielić się najdrobniejszą myślą. Chcę też abyś wiedział jak zmienia się mój punkt widzenia na to, co nas połączyło i na to, jaka jest nasza sytuacja. "

"(...) Z dnia na dzień zdaję sobie sprawę, że to facet totalnie niedojrzały emocjonalnie. Uwielbia zabawę innymi ludźmi. Zaczynam dostrzegać to, że on tylko bierze ode mnie, a nic w zamian od siebie nie daje."

"Kiedy kochanka już na ciebie nie może patrzeć i bije od niej nienawiść, w jakiś sposób czujesz ulgę, że to koniec. Myślisz, że i tak nie była ideałem. Przecież miała wymagania, obrażała się i miała coraz więcej pretensji o wszystko. A przecież kochanka to ma być osoba od przyjemności. Masz ją "bzykać" przy byle okazji, z rana lub w drodze do pracy. Czasami można z nią wyjść potańczyć, pośpiewać, pobawić się."

Co w takiej sytuacji robi mężczyzna? Czuje rozczarowanie, niepewność, pojawiają się wyrzuty sumienia. I wraca do żony. Tylko, że doświadczenie to powoduje, że jest już innym człowiekiem, inaczej patrzy na swój związek, małżeństwo, rodzinę. Okazuje czułość, troskę, próbuje naprawić wszystkie błędy. Niewiarygodne, ale prawdziwe jest zatem stwierdzenie, że kochanki uratowały niejedno małżeństwo.

Pamiętajcie więc, że opowieści snute przez kolegów na temat cudownego podwójnego życia, idealnej kochanki, która kocha i zawsze czeka są bardzo często legendami. Prawda okazuje się zupełnie inna i po okresie fascynacji przychodzi to samo, od czego chcieliśmy uciec. Kochanka nie może być plastrem na ranę, lekiem na całe zło. Zanim uwikłamy się w romans zastanówmy się co zrobić, by poprawić relacje w naszym związku, jak inaczej rozwiązać nasze problemy, co zrobić, by żyło nam się lepiej.
 

Redakcja poleca

REKLAMA