Lepsze niż seks

Lepsze niż seks
Wyobrażam sobie, że mogę nie palić w dzień, ale nie palić w nocy? Horror. Co jest lepsze od seksu?
/ 28.04.2008 11:01
Lepsze niż seks

 Ano, papieros po seksie, „papieros postkoidalny”, jak romantycznie nazwała go weteranka naszych bibliotek i półek DVD, Bridget Jones.
Proszę: w „Przekroju” (nr 3265) wywiad redaktora Najsztuba z posłem Piechą. Tym razem włosy stanęły mi dęba na dictum „Palenie albo zdrowie”, wzmocnione paragrafem.
Przypominam sobie scenę w pubie: mężczyźni wymieniają się paczkami papierosów. „Daj mi <palenie grozi impotencją>, za <palenie powoduje bezpłodność>”. Jestem tak zajęta napisem „palenie powoduje starzenie się skóry”, że nie do końca łapię, która paczka wędruje do czyich rąk. Błąd! Tym poważniejszy, że jedna ich para należy do mojego męża. Impotencja? Bezpłodność? Rozwód?!
Zakaz palenia ma dotyczyć przestrzeni publicznych. Czy hotel jest przestrzenią publiczną? Jest. W tym układzie zakaz palenia przekłada się na parlamentarny zakaz cudzołóstwa. Wielu z nas stać na romans, ale mało kogo na garsonierę. Nie będzie zakazu palenia w autach? Super, nie upadnie seksualna kultura samochodowa, tak kreatywnie wykorzystywana przez kino amerykańskie („Crash”) jak i polskie („Psy 2”)
Fidel castro rzucił palenie, Carla Bruni pali jak smok. Gdzie jest Fidel, a gdzie Carla? Carla na pewno jest w Pałacu Elizejskim. Pałac ów we Francji, we Francji zaś uchwalono drakońskie prawo przeciw palaczom. Czy to oznacza, że  prezydent Sarkozy wykopie Bruni z „gmachu publicznego”, albo powie jej: „Kochanie nie będziemy kopulować na biurku, bo przecież będziesz miała ochotę na postkoidalnego? Sarkozy chyba nie boi się postawionego w ustach papierosa?
Jak pogodzić modę na „dzień na papierosa’ i modę na „Carlę B”? Nie zazdroszczę prezydentom. Nie zazdroszczę parlamentarzystom. Immunitet wygaśnie i pójdą do paki za palenie w „miejscach publicznych”. Swoją drogą, czy starsze pokolenie pamięta barową scenę palenia w „Emanuelle”? Teraz taki akt nie byłby trudny, byłby niemożliwy! We Francji (ojczyźnie Emanuelle), Włoszech (ojczyźnie Carli), USA i chyba w Polsce…
Wychodzi na to, że chcąc na serio rzucić palenie, należałoby najpierw na zawsze rzucić facetów. To okrucieństwo, Wysoka Izbo.
Mam wizję: jeszcze chwila, a na prawym ręku będę nosić plaster antynikotynowy, na lewym antykoncepcyjny, a w gębie viagrę dla kobiet. Pomaluję sobie świat na niebiesko, skoro różowy jest passe. Zmienię różowe śpioszki na błękitne i zostanę facetem. Będę redaktorem albo parlamentarzystą. Facetowi więcej wolno. Faceci więcej zarabiają: będzie mnie stać na mandaty. Skoczy mi testosteron i na pewno jakiś dostanę.
A tak przy okazji: jeśli papieros jest symbolem fallicznym, to jakim symbolem jest brak papierosa? Kastracji? Kochajmy się więc, póki możemy.

Redakcja poleca

REKLAMA