Kilkumiesięczne dziecko nie jest jeszcze gotowe na fikołki, podrzucanie, trząsanie czy kręcenie się wraz z rodzicem wokół własnej osi. Pediatrzy, neurolodzy i rehabilitanci zgodnym chórem mówią: tak się z dzieckiem nie bawimy, bo może to przynieść więcej bólu i łez niż radości!
Za słabe mięśnie
Jeśli maluch nie skończył jeszcze czterech miesięcy, jego mięśnie karku są za słabe, aby samodzielnie stabilizować głowę. Bez dodatkowej asekuracji będzie chwiała się na boki albo w tył, a to grozi naciągnięciem mięśni i urazem kręgosłupa. Dopiero pod koniec pierwszego półrocza kark wzmacnia się na tyle, że ciągłe podtrzymywanie główki jest już niepotrzebne, ale uwaga – to nie znaczy, że od tej pory maluch jest już gotów na cyrkowe akrobacje. Bo nie jest. Nadal podczas gwałtownych zabaw: podrzucania, kołysania, grozi mu naciągnięcie, a nawet zerwanie mięśni kręgosłupa czy ścięgien (nasze babcie nazywały te przypadłości „przełamaniem” dziecka), a to bolesny i niebezpieczny dla bobasa uraz.
Kruche stawy
Nie tylko podrzucanie może stać się przyczyną kłopotów. Uszkodzić można także (i to w miarę łatwo) niemowlę, które leży w łóżeczku. Wystarczy, że np. w ferworze zabawy zechcesz nauczyć je jak się jeździ na rowerku. Jeżeli zaczniesz kręcić nóżkami bobasa za szybko i nieostrożnie – możesz doprowadzić do zwichnięcia jego stawu biodrowego. Zwichnięcie bioderek grozi też wtedy, kiedy podczas przewijania odruchowo podnosisz i ciągniesz malucha za stopy. Innymi częstymi urazami małych dzieci jest zwichnięcie stawu ramiennego albo złamanie kości przedramienia. Może do nich dojść na zwykłym spacerze. W jaki sposób? Idziesz ze smykiem za rękę, on się nagle potyka, ty odruchowo szarpiesz go w górę, aby się nie przewrócił... i chwilę później okazuje się, że trzeba jechać do chirurga.
Niedojrzały układ nerwowy
Szalona zabawa z maluszkiem grozi też bardzo niebezpiecznymi uszkodzeniami mózgu – zyskały one nawet swoją nazwę medyczną: syndrom dziecka potrząsanego. Kiedy podrzucasz bobasa, wewnątrz jego czaszki może dojść do delikatnego przemieszczenia się mózgu, przerwania naczyń krwionośnych i wylewów krwi.
Zobacz, z jakich zabaw powinnaś absolutnie zrezygnować...
To ryzykowne
Podsumujmy więc - żadnego podrzucania, żadnego huśtania smyka za dłonie ani tarmoszenia. I to nie koniec. Lista zakazanych działań jest długa i należą do niej:
* zbyt mocne kołysanie - jeżdżenie wózkiem po rozsypanych w przedpokoju butach to według wielu rodziców świetny pomysł na usypianie maluszka. Czy jednak bezwładne obijanie się po dnie wózka może być naprawdę przyjemne dla smyka? Owszem, gwałtowne kołysanie może działać na bobasa usypiająco, pamiętaj jednak, że spływające na niego wtedy senność i otępienie mogą być objawem mikrouszkodzeń w mózgu.
* przedwczesne sadzanie - maluch już garnie się do siedzenia? W takim razie niech się trochę wysili, bo kiedy ty zechcesz mu „pomóc”, możesz wyrządzić mu sporo szkody. To, że dziecko nie umie samo podciągnąć się do siadu, znaczy, że ma za słabe mięśnie pleców, aby siedzieć. Jeśli zostanie posadzone przez ciebie, jego kręgosłup może się zacząć krzywić, a żebra – deformować.
* stawianie na siłę - niepożądane skutki przedwczesnego stawiania dziecka można byłoby długo wyliczać: słabe mięśnie brzucha, koślawe nóżki, krzywe plecki, zdeformowana miednica, itd.
* mocne potrząsanie dzieckiem - może mieć poważne konsekwencje dla jego zdrowia: może stać się przyczyną ślepoty, kłopotów ze słuchem, a nawet zgonu dziecka. Według badań, na syndrom dziecka potrząsanego najbardziej narażone są dzieci w pierwszym roku życia, jednak objawy potrząsania mogą objawić się też wiele lat później: maluch może np. wolniej się rozwijać i mieć kłopoty z koncentracją albo pamięcią.