W obu przypadkach podejrzanymi są konkubenci matek

W obu przypadkach podejrzanymi są konkubenci matek fot. Fotolia.com
Sekcja zwłok 4-letniej Oliwii wykazała m.in. obrzęk mózgu i liczne obrażenia jamy brzusznej. Wykazała też, że dziewczynka była bita od dawna. Tymczasem do szpitala w Łodzi trafiła kolejna, tym razem trzymiesięczna dziewczynka z licznymi obrażeniami, prawdopodobnie także skutkiem pobicia!
/ 08.12.2016 13:26
W obu przypadkach podejrzanymi są konkubenci matek fot. Fotolia.com

Tak makabrycznego widoku lekarze z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi nie widzieli dawno. W Mikołajki, po południu, 27-letnia kobieta przyniosła na rękach martwą dziewczynkę. 4-letnia Oliwia prawdopodobnie nie żyła już od kilku godzin. Matka uparcie powtarzała, że córka spadła z huśtawki, kiedy opiekował się nią jej ojczym. Od początku podejrzewano, że mogło dojść do aktu przemocy.

Czy dziewczynka została zakatowana na śmierć?

Do zdarzenia miało dojść na placu zabaw w pobliżu dzielnicy Bałuty, tam gdzie mieszkała rodzina. Podobno 33-letni mężczyzna od razu po wypadku zawiadomił partnerkę, a ta „natychmiast” zawiozła ranne dziecko na pogotowie.

Zaginęła 13-letnia Natalia z Warszawy. Policja prosi o pomoc

Po zdjęciu zakrwawionego ubrania wierzchniego z dziewczynki, okazało się jednak, że obrażenia na jej ciele nie wskazują na upadek z huśtawki, ale na ślady pobicia.

Obrażenia widoczne były na główce dziecka oraz jej twarzy, na tułowiu lekarze odkryli duże wybroczyny. Od razu powiadomiono policję.

Kobieta została zatrzymana, wkrótce do wyjaśnień zatrzymano także ojczyma Oliwii. Mężczyzna zeznawał, że Oliwia straciła przytomność w mieszkaniu. Wówczas podjechał pod budynek pogotowia i przekazał dziewczynkę matce. Zdaniem lekarza sądowego, Oliwia zmarła jednak co najmniej kilka godzin przed przyniesieniem jej na pogotowie! Wstępne wyniki sekcji zwłok pokazują, że dziecko najprawdopodobniej nie tylko zostało zakatowane na śmierć, ale było maltretowane dużo wcześniej. Na całym ciele miało liczne siniaki i otarcia. Znaleziono stare, nie do końca zagojone złamanie żebra, obojczyka i kości łokciowej lewej ręki. Jak ujawniło radio RMF FM, Oliwia była bita bo "często płakała i marudziła"! W Mikołajki dziewczynka też miała płakać. Oprawcę na tyle wyprowadziło to z równowagi, że zaczął bić dziewczynkę paskiem, a kiedy się nie uspokajała, uderzać jej główką o drewnianą ramę łóżka! Usłyszał zarzut zabójstwa oraz znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie. Dzień później zatrzymano matkę Oliwii, której postawiono zarzut narażenia dziecka na utratę życia. Kobieta prawdopodobnie wiedziała, że jej córka już nie żyje, kiedy niosła ją na pogotowie. Grozi jej 5 lat więzienia. Przyjechała z córką do Łodzi z Gliwic. Ustalono, że kobieta ma jeszcze jedno dziecko, nad którym nie sprawuje opieki. I jest… w kolejnej ciąży z konkubentem, którego zna od kilku miesięcy.

W jednopokojowym mieszkaniu, które wynajmowali w Łodzi znaleziono podobno ślady wskazujące na obecność krwi. M.in. na poduszce, ścianie oraz kilku przedmiotach w łazience. Policja jednak nie potwierdza jeszcze, czy plamy to krew 4-letniej Oliwii. Podejrzany mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów.

Tymczasem dzień później, do poradni przy ul. Piotrkowskiej zgłosiła się na badania okresowe 25-letnia Łodzianka z 3-miesięczną córką. Lekarze odkryli na ciele niemowlęcia liczne obrażenia mogące wskazywać na pobicie. Zawiadomiono policję, przesłuchiwany jest 34-letni konkubent matki. Dziecko zostało natychmiast przewiezione do szpitala na badania diagnostyczne.

Kontrola Sanepidu w szpitalach nie pozostawia złudzeń. Pacjenci są skazani na głodówkę!

Redakcja poleca

REKLAMA