Ramona Rey próbuje przebić się do czołówki polskich wokalistek już od kilku ładnych lat. Jak na razie – bezskutecznie. Nic to, że ma lepszy głos i bardziej oryginalne piosenki od niejednej uznanej diwy polskiej estrady. Widać to nie wystarcza! Teraz jednak piosenkarka wreszcie zapisze się w ludzkiej pamięci. W swoim nowym teledysku „Lubię Cię” wylewa bowiem kubły różnokolorowej farby na nagiego tancerza Patryka Różnieckiego, finalistę drugiej edycji popularnego programu „You Can Dance”. A ponieważ nagość w wydaniu męskim nadal należy w naszym kraju do rzadkości, klip na pewno wywoła spore kontrowersje. Jeśli jednak pomoże Ramonie znaleźć się na topie, to uznamy, że godny cel uświęca środki i damy jej rozgrzeszenie!
Zobacz najnowszy teledysk Ramony Rey „Lubię Cię” >>
1
z
6
fot. ONS
Rihanna - Armata zamiast głosu
To, że nie trzeba mieć fantastycznego głosu, aby zgromadzić tysiące ludzi na koncercie, udowodniła już Madonna. Rihanna idzie w jej ślady. Jej tegoroczny show „Last Girl On Earth” równie dobrze mógłby nosić tytuł „Jak ukryć fakt, że Rihanna nie umie śpiewać”. Podczas spektaklu wokalistka prezentuje prawie wszystkie fragmenty swojego idealnego ciała, wije się zmysłowo po scenie z tancerzami, przybiera wyuzdane pozy na armacie (która strzela ognistymi promieniami w momencie, gdy artystka symuluje orgazm!), a nawet wybiera kilka osób z widowni, którym pozwala się obmacywać tu i ówdzie. Podczas jej koncertu brakuje jednego – dobrego śpiewu. Ale w tych czasach to drobiazg...
To, że nie trzeba mieć fantastycznego głosu, aby zgromadzić tysiące ludzi na koncercie, udowodniła już Madonna. Rihanna idzie w jej ślady. Jej tegoroczny show „Last Girl On Earth” równie dobrze mógłby nosić tytuł „Jak ukryć fakt, że Rihanna nie umie śpiewać”. Podczas spektaklu wokalistka prezentuje prawie wszystkie fragmenty swojego idealnego ciała, wije się zmysłowo po scenie z tancerzami, przybiera wyuzdane pozy na armacie (która strzela ognistymi promieniami w momencie, gdy artystka symuluje orgazm!), a nawet wybiera kilka osób z widowni, którym pozwala się obmacywać tu i ówdzie. Podczas jej koncertu brakuje jednego – dobrego śpiewu. Ale w tych czasach to drobiazg...
2
z
6
fot. ONS
Agnieszka Chylińska - Różowa królowa
Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że Agnieszka Chylińska stanie się symbolem seksu, zapewne zostałby bezlitośnie wyśmiany. Artystka nosiła wtedy kreacje ą la „wór po ziemniakach” i uchodziła za wulgarnego, ponurego babo-chłopa. Minęło trochę czasu i oto narodziła się nowa Chylińska – uśmiechnięta, kobieca i seksowna… Reakcję na jej prowokacyjną metamorfozę najlepiej oddaje internetowy wpis jednego z jej wielbicieli, który po obejrzeniu teledysku do piosenki „Nie mogę Cię zapomnieć” napisał: „Po dziesięciu latach bycia fanem Agi odkryłem, że ona ma biust i to JAKI!!!”. Nic dodać, nic ująć!
Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że Agnieszka Chylińska stanie się symbolem seksu, zapewne zostałby bezlitośnie wyśmiany. Artystka nosiła wtedy kreacje ą la „wór po ziemniakach” i uchodziła za wulgarnego, ponurego babo-chłopa. Minęło trochę czasu i oto narodziła się nowa Chylińska – uśmiechnięta, kobieca i seksowna… Reakcję na jej prowokacyjną metamorfozę najlepiej oddaje internetowy wpis jednego z jej wielbicieli, który po obejrzeniu teledysku do piosenki „Nie mogę Cię zapomnieć” napisał: „Po dziesięciu latach bycia fanem Agi odkryłem, że ona ma biust i to JAKI!!!”. Nic dodać, nic ująć!
3
z
6
fot. ONS
Christina Aguilera - Jak gwiazdka porno
Wydawać by się mogło, że po ślubie i urodzeniu dziecka słynąca niegdyś ze skandali Christina Aguilera nieco się uspokoi. Nic z tego! 30-letnia artystka postanowiła wrócić z urlopu macierzyńskiego w szokującym stylu i pokazać, że nie obawia się konkurencji Lady Gagi. Teledysk do jej nowej piosenki „Not Myself Tonight”, pokazujący diwę w roli futurystycznej dominy rodem z pornoli dla fetyszystów, oraz jej wypowiedzi m.in. na temat fantazji erotycznych dotyczących uprawiania seksu z innymi kobietami, choć wywołały zamierzone zamieszanie wokół powrotu piosenkarki, spotkały się z chłodnym przyjęciem fanów i krytyków. A sama piosenka dobrnęła zaledwie na 23. miejsce amerykańskiej listy przebojów!
Wydawać by się mogło, że po ślubie i urodzeniu dziecka słynąca niegdyś ze skandali Christina Aguilera nieco się uspokoi. Nic z tego! 30-letnia artystka postanowiła wrócić z urlopu macierzyńskiego w szokującym stylu i pokazać, że nie obawia się konkurencji Lady Gagi. Teledysk do jej nowej piosenki „Not Myself Tonight”, pokazujący diwę w roli futurystycznej dominy rodem z pornoli dla fetyszystów, oraz jej wypowiedzi m.in. na temat fantazji erotycznych dotyczących uprawiania seksu z innymi kobietami, choć wywołały zamierzone zamieszanie wokół powrotu piosenkarki, spotkały się z chłodnym przyjęciem fanów i krytyków. A sama piosenka dobrnęła zaledwie na 23. miejsce amerykańskiej listy przebojów!
4
z
6
fot. ONS
Doda - Behemoth w spódnicy
W przypadku Dody szokowanie erotyką byłoby „powtórką z rozrywki”. Artystka pokazała bowiem fanom już wszystkie części ciała i teraz, aby wywołać zamieszanie, musiałaby chyba opublikować zdjęcia rentgenowskie. Szokuje więc inaczej, korzystając przy tym z doświadczenia narzeczonego, wokalisty grupy Behemoth, Adama Darskiego. W czasie koncertów wynoszona jest na scenę w trumnie, jedną z piosenek śpiewa, trzymając w dłoni ociekające krwią serce, a jej strojom bliżej jest do kreacji tuzów gotyckiego metalu niż kolorowych szmatek gwiazdek słodkiego popu. Ogląda się to wszystko z równym zaskoczeniem, co i zaciekawieniem – a przecież o to w tym biznesie chodzi!
W przypadku Dody szokowanie erotyką byłoby „powtórką z rozrywki”. Artystka pokazała bowiem fanom już wszystkie części ciała i teraz, aby wywołać zamieszanie, musiałaby chyba opublikować zdjęcia rentgenowskie. Szokuje więc inaczej, korzystając przy tym z doświadczenia narzeczonego, wokalisty grupy Behemoth, Adama Darskiego. W czasie koncertów wynoszona jest na scenę w trumnie, jedną z piosenek śpiewa, trzymając w dłoni ociekające krwią serce, a jej strojom bliżej jest do kreacji tuzów gotyckiego metalu niż kolorowych szmatek gwiazdek słodkiego popu. Ogląda się to wszystko z równym zaskoczeniem, co i zaciekawieniem – a przecież o to w tym biznesie chodzi!
5
z
6
fot. ONS
Kylie Minogue - Ot, taka tam orgietka
Kylie Minogue od lat cieszy się tytułem ikony gejów i najwyraźniej ukłonem w stronę tej właśnie części publiczności jest jej nowy teledysk do piosenki „All The Lovers”. Obrazek prezentuje orgię (żeby było bardziej oryginalnie – rozgrywającą się na środku ulicy!), w czasie której kilkadziesiąt osób wije się w erotycznych uniesieniach wokół piosenkarki wystylizowanej na boginię miłości. Choć większość kadrów prezentuje klasyczne układy męsko-damskie, to w klipie znalazły się też sceny, w których panie pieszczą panie, a panowie całują innych panów. Choć wszystko zostało sfilmowane z finezją i klasą, to i tak obrazek wywołał ogromne kontrowersje, a większość stacji muzycznych prezentuje go dopiero po godzinie 23. Tak jakby telewizyjne „Wiadomości” były mniej szokujące…!
Kylie Minogue od lat cieszy się tytułem ikony gejów i najwyraźniej ukłonem w stronę tej właśnie części publiczności jest jej nowy teledysk do piosenki „All The Lovers”. Obrazek prezentuje orgię (żeby było bardziej oryginalnie – rozgrywającą się na środku ulicy!), w czasie której kilkadziesiąt osób wije się w erotycznych uniesieniach wokół piosenkarki wystylizowanej na boginię miłości. Choć większość kadrów prezentuje klasyczne układy męsko-damskie, to w klipie znalazły się też sceny, w których panie pieszczą panie, a panowie całują innych panów. Choć wszystko zostało sfilmowane z finezją i klasą, to i tak obrazek wywołał ogromne kontrowersje, a większość stacji muzycznych prezentuje go dopiero po godzinie 23. Tak jakby telewizyjne „Wiadomości” były mniej szokujące…!
6
z
6
fot. ONS
Lady Gaga - Skandal to jej drugie imię
Odkąd pojawiła się na scenie, Lady Gaga wciąż wystawia cierpliwość bardziej konserwatywnej części widzów na sporą próbę. Nieustanne szokowanie to jej główny (i właściwie chyba jedyny) sposób na utrzymanie się na topie. Ostatnio jednak artystka nieco się chyba zagalopowała. Najpierw premierę miał jej klip do utworu „Alejandro”, w którym Gaga m.in. symuluje gwałt na jednym z tancerzy i – zdaniem jej przeciwników – propaguje symbolikę nazistowską. A kilka dni po premierze teledysku Gaga wprowadziła do swojego show scenicznego nowy układ choreograficzny, w czasie którego tancerze pozorują jej krwawe morderstwo. Pech chciał, że jako pierwsza ów spektakl zobaczyła widownia w Wielkiej Brytanii – kraju, w którym od kilku tygodni media żyją sprawą dwóch seryjnych morderców oraz niezrównoważonego taksówkarza, który zastrzelił 12 osób. W tych okolicznościach show Gagi został odebrany jako wyjątkowo nietaktowny i niesmaczny. Mimo to napisały o nim wszystkie portale i gazety świata. A ponieważ ulubione przysłowie wszystkich gwiazd głosi: „Nieważne co, ważne, że w ogóle o tobie piszą!”, cel został osiągnięty!
Odkąd pojawiła się na scenie, Lady Gaga wciąż wystawia cierpliwość bardziej konserwatywnej części widzów na sporą próbę. Nieustanne szokowanie to jej główny (i właściwie chyba jedyny) sposób na utrzymanie się na topie. Ostatnio jednak artystka nieco się chyba zagalopowała. Najpierw premierę miał jej klip do utworu „Alejandro”, w którym Gaga m.in. symuluje gwałt na jednym z tancerzy i – zdaniem jej przeciwników – propaguje symbolikę nazistowską. A kilka dni po premierze teledysku Gaga wprowadziła do swojego show scenicznego nowy układ choreograficzny, w czasie którego tancerze pozorują jej krwawe morderstwo. Pech chciał, że jako pierwsza ów spektakl zobaczyła widownia w Wielkiej Brytanii – kraju, w którym od kilku tygodni media żyją sprawą dwóch seryjnych morderców oraz niezrównoważonego taksówkarza, który zastrzelił 12 osób. W tych okolicznościach show Gagi został odebrany jako wyjątkowo nietaktowny i niesmaczny. Mimo to napisały o nim wszystkie portale i gazety świata. A ponieważ ulubione przysłowie wszystkich gwiazd głosi: „Nieważne co, ważne, że w ogóle o tobie piszą!”, cel został osiągnięty!