Nie bez powodu pierwsze lata wspólnego życia mężczyzny i kobiety technicznie nazwano „docieraniem się”. Termin zaczerpnięty z motoryzacji wiąże się ze wzajemnym dopasowaniem wszystkich kluczowych "części" mechanizmu. Podobnie w związku – aby mógł „gładko” funkcjonować - przez pewien czas muszą ścierać się pewne „nierówności i defekty”charakterów.
Fot. Dreamstime
Kłótnie, pretensje, nakazy i zakazy – życie we dwoje pod jednym dachem może przypominać koszmar. Dlaczego wejście w rolę żony i męża tyle zmienia? Przecież wcześniej dawaliśmy sobie prawo do błędów, szybciej wybaczaliśmy potknięcia, a po ślubie stajemy się bardziej restrykcyjni. Być może jest to kwestia tego, że „zapisani w urzędzie” uważamy, że mamy prawo więcej wymagać? Przed ślubem mogliśmy, ale nie musieliśmy czegoś dla kogoś robić. Po ślubie wchodzimy w układ roszczeniowy – więcej musimy niż możemy, a każda ze stron liczy na zaspokojenie swoich potrzeb.
Na jakich polach głównie się docieramy?
1. Podział obowiązków. Idealnie by było, żeby każda ze stron dawała z siebie tyle samo, ale rzadko udaje się uzgodnić sprawiedliwy repertuar działań. A są osoby, które nie idą na żadne ustępstwa.
2. Granice wolności i niezależności. Zdarza się, że para oddaje się sobie całkowicie: „Kocham cię, więc oddaję ci ciało, duszę, wszystkie, myśli oraz uczynki i oczekuję dokładnie tego samego”. Nie ma już „moje”, „twoje”, zamiast tego jest „nasze”. Są wspólne pieniądze, wydatki, wspólni znajomi, wspólne sprawy. Małżeństwo staje się formą dobrowolnego niewolnictwa. Szczególną skłonność do zawłaszczania mają kobiety. Chcą spędzać z partnerem każdą wolną chwilę, łącznie z chodzeniem z nim na mecze i piwo z jego kolegami.
3. Hobby. Przed wspólnym zamieszkaniem nie dostrzega się, ile czasu zabiera pielęgnowanie hobby. Czasem trudno partnerowi powstrzymać się stwierdzeniu, że jest to zwykłe marnowanie czasu i pieniędzy. Granie na konsoli, komputerze, zbieranie i znoszenie do domu starych eksponatów, pielęgnacja domu, kwiaty na balkonie – to co jednemu sprawia przyjemność, dla drugiego jest dziwactwem. Zasada jest jedna – należy zrozumieć lub przynajmniej nie przeszkadzać w uprawianiu hobby. Można je delikatnie skorygować, ale nigdy z nim nie walczyć.
4. Dzieci. Kiedy parze dość szybko rodzi się dziecko, problemy się namnażają. Trzeba wziąć odpowiedzialność za malucha, poświęcić mu siebie, swój czas, pieniądze, uczucia i pieniądze. Bywa, że partnerzy mimo wielkiej miłości do dziecka czują się przygnębieni obowiązkami i odrzuceni przez partnera. Niejednokrotnie staje się to powodem wielu kłótni, nawet rozstań.
5. Relacje z rodziną, głównie z teściową. Kiedy bierze się ślub, często zapomina się, że poślubia się także rodzinę współmałżonka. Niejedna para musi bronić się przed niechęcią, krytyką, „dobrymi radami” ze strony rodziny. Najczęściej przyczyną małżeńskich nieporozumień jest przyczajona, fałszywie uśmiechnięta, czyhająca na okazję, żeby coś zmącić i namieszać - teściowa.
6. Pieniądze. To niestety smutne i dalekie od romantyzmu, ale do obrzydliwości prawdziwe – bez pieniędzy żyć się nie da. Pary kłócą się o rozporządzanie kasą, o wydatki, zakupy, oszczędzanie, branie pożyczek. Najgorsze, co może się przytrafić to partner skąpiec, dla którego wszystko jest za drogie albo niepotrzebne. Skąpiec nie cierpi na brak pieniędzy, on cierpli, gdy ma je wydawać. Pieniądze dają władzę, kto nie zarabia, ten się nie liczy. Jakże często kobiety tkwią w wyniszczających związkach tylko dlatego, że same finansowo sobie nie radzą...
Kilka złotych zasad przy „docieraniu się”:
-
- Choć bycie razem polega na tym, że partnera się „wyczuwa”, to nie wystarczy, potrzebne są słowa – trzeba ze sobą rozmawiać.
- Zanim zdecydujesz się na ślub – rozważ 6 powyższych punktów. Sama miłość nie wystarczy, by podołać wszystkim przeciwnościom. Pamiętaj, że małżeństwo jest związkiem dwojga obcych sobie ludzi. Trzeba czasu, wzajemnej mądrości i tolerancji, żeby ułożyć sobie codzienność we dwoje.