Nie jest łatwo podtrzymać uzależniający Cię związek w obliczu nieustannie doświadczanego przygnębienia, bólu i rozczarowań. Aby móc utrzymywać się w nim, musiałeś być może opanować sztukę oszukiwania samego siebie: przekonywania siebie, że jesteś szczęśliwy, uśmierzania bólu i tuszowania rozczarowań.
Polecamy: Czy istnieją małżeńskie mity?
To zrozumiałe, że w sytuacji, gdy nasz głód przywiązania trzyma nas mocno w okowach toksycznego związku, pragniemy za wszelką cenę odsunąć od siebie nieprzyjemną prawdę. Taka postawa jest jednak bardzo niebezpieczna — można porównać ją do przyjmowania silnych środków przeciwbólowych blokujących sygnały ostrzegawcze poważnej choroby.
Zwodnicze sztuczki
Przyjrzyjmy się zatem sztuczkom, których używamy, chcąc oszukać samego siebie — po to, by znaleźć uzasadnienie dla trwania w wyniszczającym związku.
Oto i one:
- Twój głód przywiązania rozpaczliwie usiłuje podtrzymywać łączące Cię z partnerem relacje, niezależnie od tego, jak bardzo są one dla Ciebie szkodliwe.
- Twój umysł często działa z nim niejako „w zmowie”, torując głodowi drogę, by ten mógł przejąć kontrolę nad Twoimi działaniami.
Nie oszukuj się
Zdarza Ci się mówić „To nie jest tak, że on mnie nie kocha. On po prostu odczuwa strach przed zaangażowaniem się”? W tej konkretnej sytuacji jest jasne, że mężczyzna nie troszczy się zbytnio o swoją partnerkę i z pewnością jej nie kocha. Często w takiej sytuacji przeinaczamy wymowę wypowiadanych słów, aniżeli dopuścić do siebie bolesną prawdę, która być może doprowadziłaby do rozpadu związku. Zapominamy o chłodzie i dystansie, z którymi traktował nas partner.
Sprawdź: Jak rozmawiać o uczuciach?
Istnieją przypadki, w których ten sam przykład racjonalizowania może być jednak prawdziwy: osoba, do której się on odnosi, może rzeczywiście interesować się pomyślnością związku, obawia się jednak głębszego zaangażowania. W takich sytuacjach racjonalizowanie może służyć uniknięciu stawienia czoła pytaniu: „Czy to ważne, że troszczy się o nasz związek, skoro nie potrafi okazać zaangażowania, a jest to tym, czego z jego strony pragnę?”.
Trudna decyzja
Niezależnie od tego, czy najlepiej dla Ciebie będzie zostać, czy odejść, zadecydować możesz wyłącznie Ty sam. Gdybyś jednak rzucił wyzwanie racjonalizowaniu i przyjrzał się niezafałszowanym w jakikolwiek sposób realiom Waszego związku (choćby z pomocą osób o bardziej obiektywnym spojrzeniu), znalazłbyś się tym samym w o wiele lepszej pozycji do podjęcia świadomej decyzji.
Praktyczną regułą, której warto się trzymać, jest traktowanie denerwującego zachowania drugiej osoby jako — używając terminologii numizmatycznej — jej wartości nominalnej, zamiast stosowania umysłowej ekwilibrystyki, czyli zręczności lawirowania, mającej uzasadniać jej postępki.
Fragment pochodzi z książki „Uzależnienie od partnera. Jak skutecznie się wyzwolić z sideł toksycznej miłości?” (Howard M. Halpern, Ph. D.; wydawnictwo Helion, 2009 rok). Publikacja za wiedzą wydawcy.