Kiedy Darek przedstawił nam Anitę, byłam załamana. Nie spodobała mi się już od pierwszej chwili i nie mogłam pogodzić się z tym, że mój jedyny syn zamierza się z nią ożenić.
Nie akceptowałam synowej
Była wygadana i bardzo pewna siebie – aż za bardzo. Żona powinna być pokorna i uległa, a nie epatować niezależnością. Nie omieszkałam oczywiście podzielić się swoimi obawami z Darkiem, ale w odpowiedzi usłyszałam, że ją kocha, a ja mam się nie wtrącać.
Zaciskałam zatem zęby i cierpiałam w milczeniu, a podczas uroczystości ślubnej i wesela robiłam dobrą minę do złej gry. Do dziś nie potrafię pogodzić się z faktem, że żoną mego ukochanego syneczka została feministka, bo takie babska nie są odpowiednimi materiałami na życiowe partnerki dla mężczyzn.
– Czy ty słyszałeś, ona znowu będzie biegła w maratonie – żaliłam się Henrykowi, gdy syn pochwalił się, i to z dumą, planami Anity.
– I co w tym złego? – mój mąż wzruszył ramionami. – Dziewczyna jest wysportowana, Darek też przy niej formy nabrał.
– Nabrał formy? – fuknęłam niezadowolona. – Głupoty opowiadasz. Ostatnio jak byli na obiedzie, to nawet schabowego nie tknął, bo za tłusty.
– Przynajmniej cholesterol ma w normie – Henryka najwyraźniej bawiła ta rozmowa, a we mnie wszystko się gotowało.
– Przecież ona nim manipuluje, jeszcze trochę, a on wychudnie na amen – dosłownie miałam ochotę się rozpłakać.
Mąż nie widział problemu
– Marysia, ty jak zawsze przesadzasz – mąż posłał mi pobłażliwe spojrzenie. – Darek był przy kości, a teraz wygląda w sam raz.
– Zlituj się, to niedorzeczne – nadąsałam się – ona po prostu się o niego nie troszczy. Ja po nocach spać nie mogę.
– Oj Marysia, Marysia… – westchnął ciężko Henryk. – Z igły robisz widły. Nie rozumiem, o co czepiasz się Anity.
Machnęłam ręką. I tak wiem swoje. Ona w końcu Darka oskubie i ulotni się z pieniędzmi. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby miała kochanka i dorabiała memu syneczkowi rogi. Prędzej czy później szydło wyjdzie z worka i wszyscy się przekonają, że to ja miałam rację.
Co za leniwa baba
Któregoś dnia postanowiłam zajrzeć do młodych i co zastałam? Darek prasował sobie koszulę, a jaśnie pani jak gdyby nigdy nic siedziała na kanapie i czytała książkę. Łaskawie ją odłożyła i zaproponowała herbatę. Udałam się za nią do kuchni.
– Nie uważasz, że to nie wypada, aby twój mąż sam prasował sobie rzeczy? – nie mogłam wytrzymać.
– A dlaczego miałabym tak uważać? – zmrużyła oczy i uśmiechnęła się ironicznie.
– Chyba nie po to się ożenił, żeby to robić – byłam oburzona, dzisiaj kobietom to się w głowach całkowicie poprzewracało.
– A ja nie po to wyszłam za mąż, aby komuś usługiwać. Jesteśmy partnerami.
Nie dość, że złośliwa i leniwa, to na dodatek bezczelna. Co mój syneczek w niej widzi, tego niestety nie wiem.
Zagotowało się we mnie
– Mam nadzieję, że jak wreszcie pojawi się dziecko, to zmienisz nastawienie i chętniej zajmiesz się domem.
Starałam się zachować spokój, ale nic nie poradzę na to, że ta dziewucha wyprowadziła mnie z równowagi. Przyglądałam się, jak kroi cytrynę do herbaty – nawet czegoś tak banalnie prostego nie umiała porządnie wykonać.
– Mama wybaczy, ale dziecko to nie powód, żeby zamykać się w czterech ścianach.
– Czyli oddasz je do żłobka? – tego było za wiele na moje zszargane nerwy.
– Po pierwsze, póki co dziecka nie ma, a po drugie, nie będę siedzieć w domu w nieskończoność tylko dlatego, że tego oczekujesz.
Zachowywała się tak, jakby pozjadała wszystkie rozumy. Potem będzie żałować, bo latka lecą, a zegar biologiczny nieubłaganie tyka. Jeśli Darek ją zostawi, to będzie to wyłącznie jej wina. W przeciwieństwie do niej ja potrafię zaopiekować się swoim mężem. Niczego mu nie brakuje i codziennie ma podany obiad z dwóch dań.
Powinnam dać im spokój
– Zobaczysz, że nasz Daruś będzie miał przez nią wyłącznie kłopoty – oznajmiłam mężowi po powrocie do domu.
Rzecz jasna opowiedziałam mu o tym nieszczęsnym prasowaniu. Nie mogłam znieść widoku syna z żelazkiem, więc mu je zabrałam i wyręczyłam go w obowiązkach, które nie powinny do niego należeć. Mam chociaż pewność, że koszula została wyprasowana starannie, a syn nie pójdzie do pracy w wygniecionych ubraniach.
– Marysiu, ty masz obsesję na punkcie Anity. To niezdrowe.
Tak, jak sądziłam, nie znalazłam oparcia w Henryku. Zupełnie nie przejmował się tym, co dzieje się w domu jego własnego syna.
– Zależy mi tylko na szczęściu Darka, nic więcej – żachnęłam się niepocieszona.
– To daj im święty spokój – Henryk nawet nie podniósł wzroku znad gazety. – Są parę miesięcy po ślubie, niech żyją, jak chcą.
Kilka miesięcy po ślubie to ja byłam w ciąży. Anita jednak wcale się nie spieszy do tego, aby zostać matką. Co gorsza, Darkowi to pasuje i jestem tym przerażona.
Miarka się przebrała
Na wigilijną kolację młodzi przyszli do nas. Mocno na to nalegałam, bo Darek wspominał, że wolą zostać w domu. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że to Anita go na to namówiła. Cieszę się zatem, że postawiłam na swoim.
Napracowałam się w kuchni, a synowa przyniosła sałatkę jarzynową, do której użyła gotowych warzyw ze słoika. Ręce mi opadły, bo jak tak można lekceważyć świąteczne tradycje. Po cichu liczyłam na to, że ktoś z zaproszonych gości wytknie jej niedbałość, bo wtedy i ja dorzuciłabym co nieco. Sprawa potoczyła się jednak zupełnie inaczej. Nie byłam w stanie znieść pochwał na temat tej cholernej sałatki. Specjalnie postawiłam ją w takim miejscu, żeby nie rzucała się w oczy. Pomimo tego wszyscy chętnie po nią sięgali i twierdzili, że im smakuje.
– Przecież nie ma w niej ani grama świeżo ugotowanej marchewki – nie kryłam żalu.
Gdyby spojrzenia mogły zabijać, to bez wątpienia w tej sekundzie padłabym trupem – Darek był wściekły.
– Mamo, jest Wigilia, nie zaczynaj – nie spodobał mi się ostry ton jego głosu.
Zwróciłam mu więc uwagę – synowej zresztą też, że wypadałoby się nieco bardziej postarać. Takiej reakcji Anity się nie spodziewałam. Wstała od stołu i wyszła, a Darek pobiegł za nią. Próbowałam do niego dzwonić, ale nie odbierał. Nie wrócili na kolację. Henryk przestał się do mnie odzywać. Stwierdził jedynie, że tym razem przesadziłam, z czym zupełnie się nie zgadzam. Anicie korona by z głowy nie spadła, jeśli posłuchałaby go kogoś starszego i mądrzejszego od niej.
Obrazili się na mnie
Darek ignorował moje telefony, ale dzień przed sylwestrem postanowił nas odwiedzić.
– Mamo, powiem wprost. Jeżeli nadal zamierzasz tak traktować moją żonę, to obiecuję, że zerwiemy z tobą kontakt – oznajmił, a ja nie dowierzałam w to, co słyszę.
– Ależ synku… – w kącikach oczu zakręciły mi się łzy.
– Proszę, nie przerywaj. Kocham Anitę i jest nam razem wspaniale. Nie życzę sobie, żebyś wtrącała się w nasze życie i nas obrażała.
– Jak to was?
– Obrażając Anitę, obrażasz także mnie – odparł.
Darek nie zabawił u nas długo. Mina Henryka wskazywała na to, że chciał mi przygadać, ale ugryzł się w język. Cóż, wygląda na to, że nie mam wyjścia i będę musiała zaakceptować to, że mój syn pokochał taką, a nie inną kobietę.
Nie wiem, czy kiedykolwiek polubię Anitę, lecz z drugiej strony nie chcę stracić syna. Długo o tym rozmyślałam i doszłam do wniosku, że na razie najlepiej będzie, jeśli nie będziemy tak często się spotykać – jak to się potoczy, czas pokaże.
Czytaj także: „Sąsiadka żerowała na mojej lodówce i portfelu. Musiałam utrzeć jej nosa, zanim pójdę z torbami”
„Na urodziny dostałam od teściowej różaniec. Myśli, że szybciej będziemy mieć dziecko, jak się zacznę modlić” „Gdy mąż mnie zostawił, zmieniłam się. Wyglądam 10 lat młodziej, chodzę na siłownię i romansuję z kolegami córki”