„– Hanna, jak ty to robisz, że te pierogi zawsze wychodzą ci tak pyszne? – powiedział, sięgając po kolejnego. – Nigdzie indziej nie jadłem takich dobrych. Uśmiechnęłam się lekko, ale coś we mnie się gotowało. Od tygodni nie przyniósł nawet butelki wina czy kawałka ciasta. Nic, tylko przychodził, jadł i wychodził, jakby to był jego dom”.
Czytaj więcej