„– Coś ci powiem... Andrzej i Beata to u mnie stali bywalcy, wpadają prawie codziennie. Nie myśl sobie, że z troski o starą matkę. Gdzie tam! Przyjeżdżają na gotowy obiad, albo żeby go ze sobą zabrać, więc jak przez ostatnie cztery dekady, gotuję kotły zup, smażę kotlety, lepię pierogi i szykuję surówki”.
Czytaj więcej