Przed sześcioma miesiącami pożegnaliśmy tatę. Przez długi czas walczył z nowotworem, a lekarze na początku widzieli spore możliwości na pokonanie choroby. Niestety, z biegiem czasu choroba przybierała na sile, a ojciec tracił energię. W końcu zmarł. Mama kompletnie się rozsypała, mimo że w ostatnim okresie lekarze otwarcie sugerowali, abyśmy nastawili się na tragiczny finał.
Czułem jego stratę
Choć miałem już swoje lata na karku, dobrą robotę, dziewczynę, z którą chciałem wziąć ślub, to i tak bolało jak cholera. Zupełnie jakbym stracił kawałek siebie. Tata zawsze mnie wspierał, mogłem do niego iść z każdym problemem, pogadać jak facet z facetem, usłyszeć od niego dobrą radę. A teraz nagle go nie ma… Okropnie mnie to zdruzgotało. Wiadomo, nikt nie jest doskonały, ale mój ojciec był cholernie blisko.
Mama łkała z rozpaczy, gdyż odszedł jej ukochany, przyjaciel i towarzysz życia. Jako dziecko nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale po latach nieraz słyszałem od znajomych dziewczyn, że mam wielkie szczęście, że moich rodziców łączy tak silne uczucie.
Mama straciła miłość życia
W domach moich rówieśników relacje między rodzicami prezentowały się rozmaicie, przeważnie niezbyt ciekawie. A u mnie? Nie przypominam sobie, aby tata zwrócił się do mamy po imieniu. Ciągle tylko: słoneczko, kruszynko, myszko, kotku.
Dawniej czułem się zmieszany, później rozczulony. Tata kochał mamę nad życie – był jej podporą, ostoją i wyręczał ją w wielu sprawach. Mnie również zaganiał do domowych obowiązków, nie segregując ich na kobiece i męskie zadania, za co obecnie moja ukochana jest ogromnie wdzięczna.
Nie ma co ukrywać, przygotowania do ostatniego pożegnania taty były koszmarem. Jakimś cudem daliśmy radę to wszystko ogarnąć i godnie pożegnać tatę. Miałam nadzieję, że to już będzie koniec tego koszmaru, naprawdę mocno tego pragnęłam, ale niestety. w ciągu tygodnia od pogrzebu dostaliśmy telefon od notariusza.
Testament nas zaskoczył
– Tata korzystał z usług prawnika i napisał testament? – mama zrobiła wielkie oczy. – Pierwsze słyszę o czymś takim.
Rodzice zdołali odłożyć trochę grosza na trudne czasy, mieli też mieszkanie, które z niemałym mozołem udało im się kupić oraz leciwe auto, które więcej czasu spędzało w warsztacie niż na drodze. Kompletnie nie wiedzieliśmy, co ojczulek mógł nam przepisać w tej swojej ostatniej woli, dlatego z niemałą ciekawością pomaszerowaliśmy do kancelarii.
– Swoją część mieszkania, w którym mieszkałem z moją najdroższą małżonką… – czytał notariusz, a mama musiała sięgnąć po chusteczkę – przekazuję mojemu synowi, Teodorowi R.
– Że co proszę? – byłem pewien, że adwokat coś przekręcił. – Chyba Tomaszowi.
– Za chwilkę wszystko państwu objaśnię, tylko pozwólcie mi dokończyć.
Nie dostaliśmy zbyt wiele informacji, dlatego od razu przeszliśmy do sedna sprawy. Prawnik sięgnął do szuflady, z której wyjął dwie zapieczętowane koperty i podał nam je. Na każdej z nich widniało nasze imię, napisane charakterem pisma naszego ojca. Jedna zaadresowana była do Tereni, a druga do mnie – Tomka.
Wściekłem się
Niecierpliwie rozerwałem kopertę i szybko przeleciałem oczami po tekście króciutkiego liściku. Moje serce waliło jak oszalałe, zupełnie jakby chciało wyrwać się z piersi i uciec… Zresztą ja też miałem ochotę to zrobić. Gdybym tylko mógł, za wszelką cenę powstrzymałbym mamę przed przeczytaniem tej wiadomości.
Ponoć nigdy nie kontaktował się z tym chłopakiem, a teraz postanowił mu przepisać połowę mieszkania? Co to ma być, do diabła?! Za co, do ciężkiej cholery? Rekompensata za całe wieki ignorowania?! Miał świadomość, że gdy zabraknie mamy, mi przypadnie reszta mieszkania. Błagał o przebaczenie i wyrozumiałość, zapewniając, że przez całe życie kochał tylko mnie i mamę. Niech sobie wsadzi te gadki...
Ojciec nas okłamywał
Odwróciłem wzrok w stronę mamy. Z pewną nabożnością rozerwała kopertę zupełnie tak, jakby zawierała ona przesłanie od taty z innego świata. Zabrała się do lektury listu. Dostrzegłem, że jej twarz przybiera barwę białą niczym kreda. Zakryła usta ręką i stłumiła cichy krzyk. Następnie dokładnie złożyła papier na pół. Sprawiała wrażenie nadzwyczaj opanowanej.
– A więc… mój mąż miał jeszcze jednego syna i przepisał mu pół naszego mieszkania?
– Zgadza się. Niestety, nie mogłem skontaktować się z panem Teodorem, dlatego go tutaj nie ma, ale owszem, dziedziczy on majątek po pani mężu. Oczywiście istnieje możliwość wniesienia pozwu…
Nie za bardzo skupialiśmy się na tych słowach. Opuściliśmy kancelarię, matka pogrążona w zadumie, ja zdruzgotany. Tata miał kochankę. Oszukał moją mamę, którą podobno darzył bezgraniczną miłością. A co najgorsze, spłodził dziecko z tą kobietą!
Podobno z synem nie miał za bardzo relacji i nie dokładał się do wychowania, bo pewnie my byśmy na tym stracili – jego prawdziwa rodzina, ale chociaż dał mu swoje nazwisko. Na tyle się zdobył.
Mama się bała
Chłopak miał z 20 lat i inicjały takie same jak moje. Miał geny mojego taty. Kiedy wiozłem mamę do domu, nie odzywała się ani słowem, wpatrzona gdzieś przed siebie. Nie miałem odwagi spytać, co jej chodzi po głowie, jakie ma odczucia.
– Tyle lat, tyle cudownych chwil… – wzdychała. – A teraz przyjdzie nam to puścić z dymem…
– Niby z jakiej racji?
– A bo co? Nie mam kasy, żeby spłacić Teodora za połowę wartości mieszkania. Mam tu z nim koczować pod jednym dachem?
– Kompletnie nie masz pojęcia, czy on będzie zainteresowany spadkiem, o ile w ogóle pofatyguje się przyjść.
– No bo kto by nie skorzystał?
– Cholera wie, może ma do niego żal, że stary się nie odzywał. I gówno chce od faceta, który tylko zapłodnił jego matkę, z łaski dał mu swoje nazwisko i tyle go widzieli. A poza tym zapomnij o sprzedaży mieszkania, tu jest twoje miejsce. Najwyżej wezmę jakąś pożyczkę i ją oddamy. My przynajmniej okażemy się w porządku – powiedziałem.
Miałem mętlik w głowie
To był dla mnie totalny szok, nie spodziewałem się czegoś takiego po ojcu. Zawsze wydawał mi się wzorem cnót, a tu proszę – romansował za plecami mamy! Czy to był jednorazowy wyskok, czy coś stałego? Nieistotne. Tak czy siak, ma nieślubnego syna, którego uznał jedynie formalnie.
Kto wie, czy tuż przed odejściem z tego świata nie obudziły się w nim wyrzuty sumienia i przepisał gówniarzowi połowę mieszkania, które wcale nie należało tylko do niego, bo dorabiał się go razem z moją matką? Nie chodzi mi o siebie, ale jak on śmiał tak potraktować osobę, z którą spędził prawie cztery dekady swojego życia?!
Czyżby to była ta sama osoba, którą tak dobrze znałem? Mój fundament. Ideał małżonka i faceta. Ten perfidny, strachliwy samolub? Pod przykrywką troskliwego ojca skrywał się ktoś nieznany, kto już po śmierci wymierzył nam cios. Odczuwałem wstręt do gościa, którego ledwie dziś z samego rana darzyłem miłością, podziwem i chęcią dorównania mu.
Mógł to inaczej rozegrać
Powinien był powiedzieć prawdę, jeśli nie o tym, że ma kogoś na boku, to chociaż o dzieciaku. Matka go kochała nad życie, istniała szansa, że puściłaby mu to płazem. Chociaż kto wie, mogłaby też tego nie przełknąć. Ale warto było zaryzykować i spróbować jakoś to odkręcić, wynagrodzić jej jakoś tę zawieruszoną gdzieś po drodze uczciwość.
Gdyby mój wyśniony wizerunek taty legł w gruzach, to na pewno byłby to dla mnie szok, ale z czasem jakoś bym to przetrawił i zaakceptował. W zamian zyskałbym bratnią duszę. Ten chłopak z kolei w końcu miałby jakąkolwiek ojcowską postać w swoim życiu. Skoro jednak facet wolał siedzieć cicho, żeby nie popsuć sobie opinii wśród bliskich i nie zepsuć swojego poukładanego życia, to lepiej byłoby gdyby zabrał tę żenującą tajemnicę ze sobą do grobu. Ale gdzie tam, nie zrobił tego.
Trudno w to uwierzyć, ale nawet po odejściu z tego świata, postąpił jak skończony egocentryk.
Miał to zaplanowane
Boże, jak to możliwe, że miałem rodzonego brata gdzieś na tym świecie? Nie pozwolono nam nawiązać jakiegokolwiek kontaktu, a teraz ten smarkacz mógł po prostu wparować do mieszkania matki i zagarnąć pół chaty, w której się wychowałem. Ten testament dał mu do tego zielone światło.
Decyzja ta nie była podjęta pod wpływem chwili. Ostatnią wolę ojciec spisał parę lat temu, niedługo po tym, jak usłyszał diagnozę. Miał wystarczająco dużo czasu, żeby nas powiadomić, ale nie wspomniał o tym nawet słowem. Pragnął do samego końca być otoczony przez nas troską, uczuciem i poważaniem. Kawał drania. Gdyby mi zależało na szarpaniu się po sądach, walczyłbym o swoje, ale w tym przypadku chodziło o coś istotniejszego niż forsę.
To była kwestia zasad, takich jak prawość, moralność i odwaga obywatelska. Ojciec kompletnie ich nie posiadał. Nie miałem pojęcia, w jaki sposób pocieszyć mamę, która była zupełnie zdruzgotana. Wciąż powtarzała te same słowa – że nie ma pewności, czy kuchnia, łazienka i sofa nadal należą do niej, więc jaki sens ma robienie czegokolwiek?
Boli mnie serce, kiedy na nią spoglądam. Ta historia odciśnie piętno na jej zdrowiu, zwłaszcza na psychice. Boję się, że również ją stracę. Zamykam ją w objęciach niczym małe dziecko i daję słowo, że ochronię ją przed krzywdą. Nawet jeśli przyjdzie mi się zmierzyć z bratem, gdy pewnego dnia zjawi się w progu naszego domu.
Tomasz, 30 lat
Czytaj także: „Zrobiłam z siebie pośmiewisko na weselu syna. Złapałam welon, a młode panny śmiały mi się w twarz”
„Zostawiłam męża, bo szalał z zazdrości. Rozpętał wokół mnie prawdziwe piekło i został moim stalkerem”
„Romans ze starym znajomym otworzył mi oczy. Wolę nudnego męża na kanapie, niż włóczykija w hotelu”