Tym razem, żeby nikt nie mówił, że wiecznie tylko słodzę w opowieściach o swoim synu, dla odmiany „poskarżę się” na niego. I to wylewnie, ze szczegółami. Nie ma bowiem tak, że wiecznie ten młody upierdliwiec jest grzeczniutki, wesolutki, czarujący. Owszem, gdy trzeba dbać o image, to jest wręcz do rany przyłóż – nikt by nie uwierzył, że czasami wyłazi z niego mały diabełek, przekorny, złośliwy i uparty bardziej niż osioł ze Shreka.
Czytaj więcej