Może niejedna z Was usłyszała nawet mamrotane pod nosem „czemu moja stara taka nie jest?”.
Jeśli w tym momencie przytakujecie mi energicznie, kiwając głową ze zrozumieniem, to proponuję, by następnym razem podsunąć takiemu facetowi pod nos poniższe zdjęcie z pytaniem: „chciałbyś się umówić z nimi?!”
I gdy jeden z drugim amator celebrytek odskoczy z przerażeniem i obrzydzeniem, spadając z wrażenia z kanapy i patrząc na Was jak na istoty niespełna rozumu, wątpiące w ich pojęcie piękna, możecie uśmiechnąć się triumfalnie. Każda bowiem z Was jest zapewne o wiele piękniejsza na co dzień i lepiej się prezentuje niż przedstawione powyżej kobiety. Jedyne, co one mają, to sztab stylistów i makijażystów za sobą, grupę osób, które dbają, by nikt nie dostrzegł, jak one naprawdę wyglądają. I to wyłącznie z ich pomocą te panie rozgrzewają męskie serca i podnoszą im... ciśnienie, prezentując się do obiektywów w następujący sposób:
Może więc trzeba uświadomić swojemu partnerowi – chociażby posługując się tymi zdjęciami - że tak naprawdę wzdychają nie do pięknych pań, a do tony tapety na twarzy i fantazyjnie upiętych włosów. I przy takim szoku niejeden z pewnością się przekona, że ma tuż obok o wiele piękniejszą, atrakcyjniejszą i - przede wszystkim – prawdziwszą kobietę u boku!
Warto spróbować, czyż nie?
Fot. materiały prasowe
Rafał Wieliczko