„Teść nie tolerował naszego małżeństwa, bo w jego oczach byłem nikim. Dopiero łzy wnuczki zmiękczyły jego serce”

Mężczyzna znienawidzony przez teścia fot. Adobe Stock, pololia
„Wzięliśmy cichy ślub, na którym była tylko jej mama. Choć pozornie wszystko grało, wiedziałem, że moja żona, emocjonalnie związana ze swoim tatą, okropnie cierpi z powodu tego odrzucenia. Teść chciał dla niej księcia z bajki, a ja dla niego byłem zerem”.
/ 15.05.2022 10:14
Mężczyzna znienawidzony przez teścia fot. Adobe Stock, pololia

Kasia jest miłością mojego życia. Poznaliśmy się w liceum; najpierw połączyła nas przyjaźń, potem zakochaliśmy się w sobie… Kilka miesięcy przed maturą Kasia zaprosiła mnie do siebie do domu. Jej ojciec musiał wyjść, więc na początek spotkałem mamę.

Poczęstowano mnie pysznym ciastem i herbatą. Pani Dominika, cicha, wiecznie uśmiechnięta kobieta, mówiła niewiele, ale widać było, że bardzo kocha córkę. Przypadliśmy sobie do gustu. W pewnym momencie wypaliłem, że chciałbym, aby Kasia w przyszłości została moją żoną.

– Przed wami jeszcze daleka droga – usłyszałem w odpowiedzi. – Nie wybierasz się na studia?

– Czy studia zapewnią byt mojej rodzinie? – odpowiedziałem na to.

– Poszerzą twoje horyzonty.

– Mogę sam się tym zająć.

– Więc co chcesz robić?

– Ojciec ma warsztat zegarmistrzowski. Przejmę po nim interes.

Moje praktyczne podejście do życia spodobało się pani Dominice.

Od razu poczuliśmy do siebie wzajemną niechęć

Ale tylko jej. Kiedy wrócił pan Ludwik, między nami nic nie zaiskrzyło. Przeciwnie, obaj poczuliśmy nawzajem do siebie antypatię.

– Wybacz, chłopcze, ale bez wyższego wykształcenia nie masz czego szukać w tej rodzinie – powiedział mi.

Tydzień później Kasia oświadczyła, że powinniśmy ze sobą zerwać.

– Chcesz tego? – spytałem.

– Ojciec chce.

– A ty?

Nie dostałem odpowiedzi. Koledzy poszli na studia, a ja z ojcem zasiadłem w zakładzie zegarmistrzowskim. Starałem się zapomnieć o Kasi, na szczęście ona mi na to nie pozwoliła. Przyszła do mnie kilka miesięcy po naszym zerwaniu…

– Tęsknię za tobą – powiedziała po prostu. – I mama też często o tobie wspomina. Mówi, że bardzo jej się podobało twoje podejście do życia…

Kasia nie zdała na studia i znalazła pracę w urzędzie miejskim. Ale dla jej ojca to nic nie znaczyło. Nadal wyglądał dla niej księcia z bajki. Tylko że ona już dokonała wyboru. Wkrótce zaszła w ciążę. Szalałem z radości. Wiedziałem, że teraz już nikt nie zabroni nam być razem.

Moja żona wiele przez niego wycierpiała

Ponownie spotkałem się z panem Ludwikiem. Z jego wzroku mogłem wyczytać, że chętnie by mnie zabił.

– Zmarnowałeś mi córkę! – usłyszałem od niego te trzy słowa.

– Nie widzisz, jak oni się kochają?

– odezwała się mama Kasi. – To dobry chłopak. Daj im szansę.

– Ona zasługuje na kogoś lepszego!

Wtedy nie wytrzymałem.

– Niby dlaczego uważa mnie pan za kogoś gorszego? Uczciwie pracuję. Firma prosperuje coraz lepiej. Wkrótce zamierzam zatrudnić pracownika. Kim pan jest, aby tak mnie traktować? Jest pan zwykłym majstrem! Marzy pan o księciu dla córki, ale dotąd żaden się tu nie pojawił.

Zostałem wyrzucony za drzwi. Tym razem Kasia odeszła ze mną.

Wzięliśmy cichy ślub, na którym była tylko jej mama. Choć pozornie wszystko grało, wiedziałem, że moja żona, emocjonalnie związana ze swoim tatą, okropnie cierpi z powodu tego odrzucenia.
Na szczęście teściowa odwiedzała nas często. Pomagała w opiece nad Anią, kochała ją bardzo.

– Tłumaczę Ludwikowi, ale jest taki uparty – westchnęła kiedyś w rozmowie ze mną. – Chciałabym, żeby wreszcie się do ciebie przekonał… 

Rok później pani Dominika umarła. Nie mogłem być na pogrzebie, gdyż dwuletnia Ania ciężko przechodziła szkarlatynę. Zostałem z nią w domu, a żona sama poszła na pogrzeb. Po uroczystości próbowała z ojcem porozmawiać, lecz ten nie odezwał się do niej nawet słowem. Odszedł.

Tuliłem Kasię przez całą noc, zastanawiając się, jak można z taką bezrozumną łatwością krzywdzić bliskie osoby? I to w imię wydumanych racji, które funta kłaków nie są warte. Nadszedł 1 listopada. Poszliśmy z Kasią na cmentarz przed południem. Żona bała się, że spotka ojca.

Kupiliśmy świece i chryzantemy. Uprzątnęliśmy grób z opadłych liści. Świece cicho skwierczały, wokół panowała jesienna cisza, niekiedy przerywana szelestem liści, które wiatr przesypywał po cmentarnych alejkach.

Najwidoczniej był zaskoczony naszą obecnością

Gdzieś w oddali rozdzwonił się kościelny dzwon. Jego czysty dźwięk niósł się nad grobami i wlewał w serca otuchę, namawiając do modlitwy za wieczne odpoczywanie. Staliśmy z Kasią blisko siebie, ja trzymałem na rękach córeczkę.

– Tatuś, opowiedz mi coś o babci – usłyszałem nagle głos małej.

– Jak się urodziłaś, długo trzymała cię w ramionach i się do ciebie uśmiechała – powiedziałem.

– A ja?

– Ty otworzyłaś oczka i na twojej buzi też pojawił się uśmiech. Potem złapałaś babcię za palec i już nie chciałaś jej puścić.

– Bo ją bardzo kochałam.

– Ona ciebie też. Bardzo, bardzo mocno, kochanie.

– A dziadek?

– Też mocno cię kocha.

– Ja też bardzo kocham dziadka, ale go jeszcze nie widziałam…

– Już niedługo, kwiatuszku.

Wtedy Ania szepnęła mi na ucho:

– Kto to?

Spojrzałem w bok. Tuż przy nas, ze świeczkami w ręce i z kwiatami, stał ojciec Kasi. Czy słyszał, co mówiłem do Ani? Najwidoczniej był zaskoczony naszą obecnością. Może i on liczył na to, że o tej porze nie spotka nas przy grobie swojej żony.

Pan Ludwik nie odpowiedział na nasze ciche: „dzień dobry”. Zaczął pośpiesznie rozkładać na grobie świeczki i kwiaty. Widziałem, jak trzęsą mu się ręce. Kiedy skończył, przeżegnał się.

– Tato – Kasia nie wytrzymała. – Porozmawiajmy. Mama jest teraz między nami. Na pewno by tego chciała.

– Jeśli pana kiedykolwiek uraziłem, to przepraszam – spojrzałem śmiało w oczy teścia. – Ma pan rację, nie jestem nikim wielkim, znanym ani ważnym, ale czy przez to moja miłość jest gorsza i mniej warta?

Moje słowa zaskoczyły teścia. Chciał coś odpowiedzieć, ale najwyraźniej nie mógł znaleźć właściwego słowa.

– Potrzebujemy pana – nieoczekiwanie wypaliłem. – Nie tylko my, ale i pańska wnuczka. Ma na imię Ania.

Ania pobiegła za dziadkiem…

Czasem duma nie pozwala ludziom zrozumieć popełnionych błędów. A może jest im głupio przyznać się, że przez lata błądzili… Czy tak właśnie było z moim teściem? Przez chwilę patrzył na naszą córeczkę, potem odwrócił się i zaczął odchodzić wolnym krokiem.

– Kto to? – usłyszałem głos Ani.

– Twój dziadek.

Mała zeszła szybko z moich ramion i pobiegła za odchodzącym.

– Dziadku, dziadku! – zawołała radośnie. – Poczekaj na mnie!

Ojciec Kasi przystanął. Mała dobiegła do niego i pociągnęła za nogawkę spodni. Przystanął, odwrócił się. Wtedy Ania wyciągnęła rączki, prosząc, żeby wziął ją na ręce. Widziałem, jak teść przełknął ślinę, a jego oczy się zaszkliły.

Od tamtego dnia jesteśmy już razem. Teść przekonał się do mnie. Okazało się, że mamy wspólną pasję: gry komputerowe. Obaj bardzo kochamy też Anię i Kasię. Jestem pewien, że moja teściowa uśmiecha się do nas z góry.

Czytaj także:
„Całe życie poświęciłam rodzinie. Daję z siebie wszystko, a nie dostaję nic w zamian. Nawet serialu nie mogę obejrzeć”
„Matka całe życie podróżowała, bawiła się, romansowała. Miała w nosie, że jej potrzebuję. Teraz chce ode mnie opieki”
„Byłam dla Rafała panienką na telefon. Brał, kiedy potrzebował, a i tak było mu mało. Ten drań zrobił dziecko innej”

Redakcja poleca

REKLAMA