Moja praca miała tylko jeden minus – była słabo płatna. Wszystko poza tym bardzo mi w niej odpowiadało. Lubiłam kontakt z ludźmi, a bycie ekspedientką w popularnej sieci drogerii umożliwiało mi to na co dzień. W dodatku mogłam się rozwijać, regularnie uczestniczyłam w różnych kursach, na których uczyłam się skutecznej sprzedaży albo tego, jak dobrać odpowiedni kosmetyk do danego rodzaju skóry.
Moja szefowa nie ceni mnie jako pracownika
Czułam, że jestem odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Koleżanki czasem mi zazdrościły, bo nie tylko mogłam przed pracą zrobić sobie makijaż sprzedawanymi u nas firmowymi kosmetykami, ale też zawsze dysponowałam mnóstwem próbek.
„Może i są maleńkie, ale przynajmniej nie wydaję nic na kremy i perfumy” – cieszyłam się w duchu. Jednak, kiedy moje rozmowy z przyjaciółkami schodziły na tematy finansowe, nie było już tak przyjemnie.
Moja najbliższa koleżanka Sabina właśnie dostała awans w banku, a jej o rok młodsza siostra, załapała się na dobrze płatną posadę sekretarki w dużej firmie maklerskiej. Nawet Mariola, która była zwykłą przedstawicielką handlową, sukcesywnie wspinała się po szczeblach kariery. Ja natomiast ciągle stałam w miejscu, w dodatku z naprawdę marną pensją.
– Myślę, że powinnaś po prostu porozmawiać ze swoją szefową – namawiała Sabina, przekonana, że taka rozmowa w cztery oczy powinna coś dać.
– To bez sensu – westchnęłam. – ona oszczędza na czym tylko się da i ciągle powtarza, że na miejsce każdej z nas czekają inne chętne do pracy.
W głębi duszy czułam się bardzo pokrzywdzona, że moja szefowa nie ceni mnie jako pracownika. Bo przecież gdyby tak było, dałaby mi podwyżkę albo chociaż jakąś premię, a nie tylko chwaliła. „Za jej miłe słowa sukienki sobie nie kupię ani pieniędzy nie odłożę” – myślałam gorzko.
– Wiesz co jest najgorsze? Drogeria ma naprawdę wysokie obroty. Tym bardziej jestem zła, że tak się oszczędza na pracownikach! – żaliłam się Sabinie.
Choć denerwowała mnie szefowa, jako pracownik nadal starałam się ze wszystkich sił. Kochałam swoją pracę, a kiedy zakładałam niebieski fartuszek i stawałam przed klientką, której mogłam doradzić, byłam w swoim żywiole.
– Szukam jakiegoś ciekawego zapachu na lato – powiedziała kobieta w średnim wieku, a ja od razu poprowadziłam ją do gablotki, w której miałyśmy perfumeryjne nowości.
– Woli pani zapachy kwiatowe czy raczej te zielone? – zapytałam, a kiedy odpowiedziała, że te drugie, od razu wiedziałam, co może jej się spodobać.
Potem pomogłam jej też wybrać krem przeciwzmarszczkowy i lakier do paznokci w ciekawym odcieniu. Wyglądała na zadowoloną, co mnie bardzo ucieszyło. Lubię mieć świadomość, że okazałam się pomocna i ktoś dobrze sobie o mnie pomyśli.
– Dziękuję – uśmiechnęła się do mnie. – Bardzo mi pani pomogła.
– Cóż, na tym polega moja praca – odpowiedziałam wesoło i dodałam zachęcająco: – Proszę wpaść w przyszłym tygodniu. Będziemy mieli dostawę świetnych nawilżających maseczek. Są wręcz idealne na upały.
Obiecała, że na pewno zajrzy. Zapomniałabym o niej, bo klientek, którym doradzam albo takich, z którymi ucinam sobie krótkie miłe pogawędki każdego dnia jest bez liku, ona jednak nie dała mi o sobie zapomnieć.
Po paru dniach pojawiła się znowu
Kiedy weszła, a było wczesne popołudnie i jeszcze bardzo mały ruch, od razu ją spostrzegłam. Rozglądała się jakby kogoś wypatrywała, a kiedy zauważyła mnie przy regale z produktami do pielęgnacji włosów, pomachała do mnie i ruszyła w moim kierunku.
– Dzień dobry – powiedziałam, odkładając pudełko z szamponami, które wykładałam właśnie na półkę.
– Dzień dobry – odpowiedziała i odciągnęła mnie delikatnie na bok. – Mam dla pani pewną propozycję – zaczęła, a ja zamieniłam się w słuch. – Otwieram butik z włoską odzieżą, szukam ekspedientki. Pani wydaje mi się idealna na to stanowisko.
I zaczęła mi opowiadać o warunkach pracy. A mnie oczy robiły się coraz większe, bo proponowała prawie dwa razy wyższą pensję od mojej.
– Tu jest moja wizytówka – powiedziała na koniec, podając mi mały tekturowy kartonik. – Proszę wszystko przemyśleć i dać mi odpowiedź tak szybko, jak to tyko możliwe.
Szybko wsunęłam wizytówkę do kieszonki fartuszka i zapytałam, gdzie będzie mieścił się sklep. Mieszkam w południowej dzielnicy Katowic, nie mam samochodu, a do pracy, która znajduje się w centrum miasta, jadę pół godziny autobusem. Nie chciałabym dojeżdżać nigdzie dalej.
– Butik jest w Chorzowie. To trochę daleko, wiem, ale zapewniam, że to się pani opłaci – powiedziała i dodała, że poza stałą pensją, proponuje jeszcze procent od sprzedaży, co w praktyce oznaczałoby, że im więcej towaru sprzedam, tym więcej zarobię.
Dałabym sobie radę, w końcu sprzedażą zajmowałam się nie od dziś.
– I ty się jeszcze zastanawiasz? – zawołała Sabina, gdy opowiedziałam jej o całej sytuacji. – Lepiej dzwoń do niej, zanim znajdzie kogoś innego!
Następnego dnia poprosiłam ją o rozmowę
Propozycja tamtej kobiety rzeczywiście wydawała się bardzo ciekawa. W końcu w dzisiejszych czasach, kiedy tak trudno o jakiekolwiek zajęcie, praca na etacie z zupełnie niezłą pensją i prowizją to oferta, której się nie odrzuca. Jedyne, co mnie naprawdę przerażało, to długie dojazdy…
– Zrobisz, jak zechcesz, ale ja nie zastanawiałabym się ani chwili – powiedziała z miną znawcy rynku pracy.
– Masz rację, powinnam się zdecydować – westchnęłam. – W drogerii nie mam żadnych szans na podwyżkę.
Wiedziałam, co mówię. Parę dni temu zebrałam się w końcu na odwagę, i kiedy tylko nadarzyła się okazja, zapytałam szefową wprost, czy nie mogłabym dostać więcej pieniędzy.
– Jesteś moim najlepszym pracownikiem. Doceniam cię – pochwaliła mnie, ale zaraz dodała, że nie może teraz zwiększać kosztów zatrudnienia.
– No pewnie, nie ma kasy na pracowników, a za parę dni podjedzie nowiuteńkim audi – prychnęła Sabina. – Tym bardziej nie powinnaś mieć skrupułów, żeby odejść. Niech sobie szuka drugiej takiej jak ty. Ciekawe, czy prędko znajdzie za takie pieniądze.
Cóż było robić? Następnego dnia poprosiłam szefową o rozmowę. Chyba myślała, że znowu będę jej truła o podwyżce, bo zrobiła znudzoną minę, ale obiecała, że jak tylko załatwi wszystkie papierkowe sprawy, wezwie mnie do siebie. Byłam spokojna i zrelaksowana. Miałam przed sobą optymistyczną perspektywę równie ciekawej pracy jak ta w drogerii, za to z wyższymi zarobkami. Teraz pozostało mi tylko w miłej atmosferze rozstać się z dotychczasową pracodawczynią.
Układając szminki, rozmyślałam o tym, co sobie sprawię za pierwszą porządną pensję. Od dawna planowałam wydatki z ołówkiem w ręku i nie kupowałam niczego poza najbardziej potrzebnymi rzeczami. Teraz miałam zamiar nadrobić ciuchowe zaległości, kupić wymarzone książki i płyty.
Kto wie, może nawet wybiorę się w tym roku na jakieś wakacje za granicę? Sabina od dawna mnie namawiała na taką babską eskapadę, ale ja zawsze się wykręcałam, bo nigdy nie miałam na to pieniędzy.
Trzeba ją było postraszyć
Kiedy usiadłam naprzeciwko szefowej i powiedziałam o propozycji pracy, którą otrzymałam, byłam bardzo zaskoczona jej reakcją. Tyle razy mówiła, że na miejsce każdej z nas czeka kolejka innych chętnych dziewczyn, że dobrego pracownika znajdzie za każdym zakrętem, tymczasem teraz, kiedy chciałam odejść, miała minę, jakbym ugodziła ją w samo serce.
– Ile więcej pani tam zarobi? – jak na prawdziwą bizneswoman przystało, szybko przeszła do konkretów.
– Tysiąc złotych więcej – powiedziałam wprost, bo lubię grać fair.
– Od przyszłego miesiąca podniosę pani pensję, czy to wystarczy, żeby panią przekonać do pozostania?
Poprosiłam o parę dni do namysłu, a kiedy znowu usiadłam przed nią, powiedziałam, że satysfakcjonuje mnie ta podwyżka. Przecież o to chodziło!
– Bardzo lubię tę pracę i poza aspektem finansowym nie miałam do niej żadnych zastrzeżeń – wyjaśniłam.
Szefowa oznajmiła, że bardzo się cieszy z podjętej przeze mnie decyzji. Najwyraźniej kamień spadł jej z serca. Za to kobieta, która o mało co nie została moją nową szefową, nie była zachwycona tym obrotem sprawy.
– Muszę to zrozumieć, w końcu jesteś dobrym i oddanym pracownikiem, którego żaden szef, przynajmniej ten przy zdrowych zmysłach, nie chciałby się pozbyć – powiedziała po chwili, obracając wszystko w żart.
Podziękowałam jej za propozycję, a ona zapewniła mnie, że gdybym kiedyś szukała pracy to mogę dzwonić, bo chętnie mnie zatrudni. Na razie jednak chyba nie będzie takiej potrzeby, bo szefowa z drogerii wreszcie docenia moje zaangażowanie. Poza wyższą pensją, regularnie dostaję też premię i kosmetyki. Wreszcie chyba zrozumiała, że pracownika zaangażowanego w pracę i kochającego to, co robi, nie znajdzie, jak wcześniej mówiła, za rogiem.
Czytaj także:
„Ktoś próbował okraść moją babcię metodą >>na wnuczka<<. Zastawiliśmy na złodzieja pułapkę i... okazało się, że go znam”
„Córka przetrzymywała moją przyjaciółkę chorą w domu i odmawiała jej opieki. Młodzi traktują dziś seniorów, jak kulę u nogi”
„Sąsiedzi skazują nas na głośne imprezy i disco polo, a nasza córka nie może nawet grać na pianinie. Spółdzielnia nas załatwiła”