„Przez złośliwego teścia moje małżeństwo wisi na włosku. Męża widuję tylko od święta, nawet w kościele siadamy osobno”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Kiedy wszystkim przestało już szumieć w głowach, upomnieliśmy się z Bartkiem o akt własności działki i wtedy usłyszeliśmy, że ojciec zmienił zdanie, a działka przejdzie na nas po jego śmierci. Teść sprawił, że wszelkie nasze plany legły w gruzach”.
/ 05.05.2022 07:53
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Po co ja wychodziłam za mąż, skoro w moim życiu nic się nie zmieniło? Nadal mieszkam ze swoimi rodzicami, a Bartek ze swoimi. I nie zanosi się na to, że będzie inaczej… A wszystko przez mojego teścia, który okazał się kłamliwym i podłym człowiekiem!

Gdyby nie on, dawno byśmy się z Bartkiem budowali, a może nawet już mieszkali na swoim. Niestety, mój teść sprawił, że wszelkie nasze plany legły w gruzach. Co gorsza, nie mamy najmniejszego wpływu na to, co się dzieje. To znaczy Bartek twierdzi, że nie mamy.

– Wiesz dobrze, jaki jest mój ojciec, kiedy się uprze – powtarza.

Złości mnie to, bo przecież Bartek – dorosły i żonaty facet – nie potrafi przeciwstawić się temu tyranowi. Tym bardziej że racja jest po naszej stronie! 

Jeszcze przed naszym ślubem zostało ustalone, że ojciec Bartka przepisuje na nas kawał ziemi, na której będziemy mogli się pobudować. A za to moi rodzice postawią nam tam dom. To miał być ich wspólny rodzicielski prezent dla nas, młodych, bylebyśmy tylko we wsi zostali i byli dla nich pociechą, gdy się zestarzeją.

Oczywiście głupia byłam strasznie, że nie dopilnowałam, aby ojciec Bartka przepisał działkę jeszcze przed ślubem. Przecież można było w akcie darowizny zaznaczyć, że działka stanie się własnością moją i Bartka tylko w momencie, gdy dojdzie do zawarcia małżeństwa.

Nie brałam słów przyszłego teścia, że chce najpierw zobaczyć akt małżeństwa, za przejaw jego złej woli. W końcu w mojej rodzinie słowo to było słowo! Nikt przysięgi nie łamał!

Tymczasem teść nie okazał się człowiekiem honoru. Kiedy wszystkim ślubna wódka przestała już szumieć w głowach, upomnieliśmy się z Bartkiem o akt własności działki i wtedy usłyszeliśmy, że ojciec zmienił zdanie, a działka przejdzie na nas po jego śmierci!

– Ale budować możecie się już teraz. Dlaczego nie? – zezwolił łaskawie.

– Coo? Mam budować wam dom na tej ziemi? – wkurzył się mój tata. – Czy on mnie ma za wariata? Wydaje mu się, że nie wiem, jak stanowi polskie prawo? Przecież wszystko, co zostało postawione na ziemi prawnego właściciela, należy do tegoż właściciela! Mam mu zatem dom podarować?!

Rozumiem tatę, że się wściekł

Ja też byłam i jestem przeciwna temu, aby moi rodzice stawiali dom na ziemi rodziców Bartka. To niebezpieczne i nieuczciwe! W końcu skoro moi dają nam taki prezent, to jego rodzice też powinni spełnić swoje obietnice!

Tymczasem teść się zaciął. Wtedy i mój ojciec także! I zapowiedział, że Bartek nie będzie mieszkał w jego domu. Na nic się zdały moje płacze, że ja przecież do domu znienawidzonego teraz teścia nie pójdę. I dowodzenie, że co to za małżeństwo, które śpi i jada osobno… Ale  tata jest nieprzejednany i Bartek musi mieszkać u swoich rodziców.

Czasami sobie myślę, że może mój tata ma jakiś cel, może chce pokazać teściom, że jeśli się będą upierać, to szybko nie doczekają się wnuka, o którym podobno tak marzą. Ale jeśli taki jest jego zamysł, to chyba się myli. Moim zdaniem to nie podziała…

Nie wiem już sama, co będzie z moim małżeństwem. Przecież nie będę się spotykała ze swoim ślubnym w stodole na sianie! Nie po to stawałam przed ołtarzem, żeby się teraz kryć ze swoją miłością jak jakaś latawica.

Gdyby mój mąż był prawdziwym facetem, to by się rozmówił z ojcem albo wyprowadził. Nie tylko z domu, ale i ze wsi! Ja to bym za nim poszła nawet do miasta. Jestem nauczycielką i pracę tam znajdę. Dla niego, murarza, też coś by się znalazło. A jeśli nie, to od czego kursy? Zawód zawsze można zmienić…

Niestety, mój młody mąż najwyraźniej zmian nie lubi. Żyje więc sobie jak przed ślubem z tatusiem i mamusią, i coraz rzadziej się widujemy. Nawet w kościele siadamy w osobnych ławkach, z rodzicami – jak przed sakramentem.

Ludzie we wsi się z nas śmieją. Trudno mi to znieść. Ale nie mogę nic poradzić na to, że teść nas oszukał i jest podłym człowiekiem! Zupełnie nic…

Czytaj także:
„Złamała serce mojego kumpla i jeszcze rozsiała o nim obrzydliwe plotki. Okazało się, że jego eks to… moja narzeczona”
„Żona i syn mieli wypadek. Ona zginęła na miejscu, a on wylądował na wózku inwalidzkim”
„Po ślubie Wiktoria zamknęła się w domu i gotuje mężowi obiadki. Mnie odsunęła na bok. Przekreśliła 20 lat przyjaźni”

Redakcja poleca

REKLAMA