„Chwyciłem w dłoń aparat fotograficzny i puściłem się biegiem między drzewami. Gdy pokonałem może z trzydzieści metrów, znalazłem się za skupiskiem krzewów, skąd mogłem po cichu obserwować, co też mój obiekt znowu knuje. Ale muszę przyznać, że to, co zobaczyłem, wprawiło mnie w osłupienie”.
Czytaj więcej