„Muszę mierzyć się z podejrzliwymi spojrzeniami, bo jestem samotnym ojcem. Ludzie myślą, że nie umiem zająć się córką”

ojciec z córką fot. Getty Images, Westend61
„Te słowa wstrząsnęły mną. Wiedziałem, że nie było to zamierzone jako atak, ale dotknęło mnie do głębi. Zastanawiałem się, czy rzeczywiście coś przeoczyłem. Może faktycznie nie dbam o Lilkę wystarczająco dobrze? Może inni rodzice widzą coś, czego ja nie dostrzegam?”.
/ 26.09.2024 14:30
ojciec z córką fot. Getty Images, Westend61

Nie spodziewałem się, że będę samotnym ojcem. Kiedy Lilka miała dwa lata, jej mama zdecydowała się odejść, zostawiając nas samych. Zostałem z pełną odpowiedzialnością za naszą córkę. Staram się być dla niej nie tylko tatą, ale też mamą, opiekunem i przyjacielem. Jednak coraz częściej czuję na sobie wzrok innych rodziców w przedszkolu. Głównie matek. Kiedy odprowadzam Lilkę, widzę ich ukradkowe spojrzenia, ciche szepty. Choć nikt nigdy nie mówi tego wprost, czuję, że jestem oceniany. 

Każdy dzień to lista wyzwań

Każdy dzień to wyzwanie. Lilka zawsze była pełna energii, więc poranki z nią to prawdziwy bieg z przeszkodami. Ledwo kończę pić kawę, a już muszę jej pomagać w ubieraniu się, przygotowywać śniadanie i pakować rzeczy do przedszkola. Zawsze dbam, by miała wszystko, czego potrzebuje, ale czasem czuję, że ledwo nadążam.

W przedszkolu jestem jednym z nielicznych ojców, którzy codziennie przyprowadzają swoje dzieci. Większość rodziców to matki. One często rozmawiają ze sobą, wymieniają uwagi, plotkują o codziennych sprawach. Kiedy ja pojawiam się na horyzoncie, rozmowy cichną. Pewnego popołudnia, kiedy odbierałem Lilkę, ta niespodziewanie zadała mi pytanie, które ścisnęło mi serce.

– Tatusiu, czemu inne mamy nie rozmawiają z tobą tak jak z innymi mamami? – zapytała z dziecięcą niewinnością.

Czułem, jak zamiera mi głos. Wiedziałem, że Lilka dostrzega rzeczy, o których nie mówiłem, i że zaczyna zauważać ten subtelny dystans. Westchnąłem i starałem się odpowiedzieć jak najlepiej.

– Może dlatego, że jestem jedynym tatą, który codziennie przychodzi po swoje dziecko – powiedziałem spokojnie. – Ale to nic złego, kochanie.

– Ja lubię, kiedy to ty mnie odbierasz – odpowiedziała z uśmiechem, chwytając mnie za rękę.

Te słowa zawsze podnosiły mnie na duchu. Dla Lilki byłem najlepszym tatą. Mimo tego, coraz częściej czułem, że nie robię wystarczająco dużo. Ciągle porównywałem się do matek, które wydawały się mieć wszystko pod kontrolą. Zacząłem zastanawiać się, czy rzeczywiście sprostam roli, jaką mam do wypełnienia.

Zewsząd czułem presję

Każdego dnia, kiedy czekałem na Lilkę w przedszkolu, coraz mocniej odczuwałem dystans między mną a innymi rodzicami, zwłaszcza matkami. Z pozoru byłem mile widziany – nikt nie mówił nic bezpośrednio, a ich rozmowy brzmiały uprzejmie. Jednak czułem się tak, jakbym był w cieniu. Kiedy matki rozmawiały ze sobą, śmiejąc się i wymieniając rady na temat dzieci, zawsze stałem nieco z boku. Niekiedy próbowałem dołączyć do rozmowy, ale czułem, że nie pasuję.

Pewnego dnia, czekając na Lilkę, usłyszałem, jak dwie matki rozmawiały o mojej córce. Stali niedaleko, na tyle blisko, że ich słowa dotarły do mnie, mimo że nie były przeznaczone dla moich uszu.

– Zauważyłaś, że Lilka zawsze ma te same ubrania? Ciekawe, czy Paweł wie, jak wybrać coś innego – powiedziała jedna z matek, patrząc w moją stronę.

– Może po prostu nie ma na to czasu – odpowiedziała druga, wzruszając ramionami. – Wychowywanie dziecka samemu to niełatwa sprawa. Pewnie robi, co może, ale ojcowie... oni nie zawsze rozumieją takie rzeczy.

Te słowa wstrząsnęły mną. Wiedziałem, że nie było to zamierzone jako atak, ale dotknęło mnie do głębi. Zastanawiałem się, czy rzeczywiście coś przeoczyłem. Może faktycznie nie dbam o Lilkę wystarczająco dobrze? Może inni rodzice widzą coś, czego ja nie dostrzegam? Lilka wydawała się szczęśliwa, ale czy naprawdę wszystko było w porządku?

Czy ja ją zaniedbuję?

Z każdym dniem moje wątpliwości narastały. Coraz częściej zastanawiałem się, czy robię coś źle. Chciałem porozmawiać z kimś, kto zna Lilkę równie dobrze jak ja, ale z innej perspektywy. Postanowiłem poprosić Anię, przedszkolankę Lilki, o chwilę rozmowy po zajęciach. Bałem się tej rozmowy, obawiając się, że może usłyszę coś, czego nie chciałem.

– Ania, chciałem porozmawiać o Lilce – zacząłem, kiedy zostaliśmy sami. – Martwię się. Czasami czuję, że nie robię wystarczająco dużo. Jako samotny ojciec nie mam tej samej wiedzy, co inne matki, a ostatnio czuję, że może coś mi umyka.

Ania uśmiechnęła się łagodnie i położyła rękę na moim ramieniu.

– Paweł, Lilka jest jednym z najszczęśliwszych dzieci, jakie znam – powiedziała. – Jest pełna energii, uwielbia bawić się z rówieśnikami i jest bardzo radosna. Widać, że czuje się kochana i bezpieczna. Naprawdę nie musisz się martwić.

– Ale inni rodzice... Mam wrażenie, że patrzą na mnie z dystansem, jakby myśleli, że nie jestem wystarczająco dobrym rodzicem – westchnąłem, czując narastające wątpliwości.

Ania spojrzała na mnie ze zrozumieniem.

– To, że jesteś samotnym ojcem, nie oznacza, że robisz coś gorzej. Wręcz przeciwnie, widzę, jak bardzo starasz się o dobro Lilki. Nie daj się zwieść społecznym oczekiwaniom. Ludzie zawsze będą oceniać, ale to, co liczy się naprawdę, to miłość, jaką dajesz Lilce – odpowiedziała z przekonaniem.

Te słowa były dla mnie jak balsam na rany. Mimo to wciąż czułem wewnętrzny niepokój. Może Ania miała rację, ale czy ja potrafiłem w to uwierzyć?

Poczułem się silniejszy

Podbudowany rozmową z Anią, postanowiłem, że nie mogę pozwolić, aby społeczne osądy dalej wpływały na moje życie. Wiedziałem, że muszę stawić czoła swoim obawom i otwarcie porozmawiać z innymi rodzicami. Zamiast dalej stać z boku, postanowiłem spróbować się do nich zbliżyć.

Pewnego popołudnia, kiedy czekałem na Lilkę, zauważyłem jedną z matek, którą często widywałem, ale nigdy z nią nie rozmawiałem. Zbliżyłem się do niej i odważyłem się na otwartą rozmowę.

– Wiem, że może być dla was zaskoczeniem, że to ja, ojciec, codziennie opiekuję się Lilką – zacząłem, trochę niepewnie. – Ale robię to, bo ją kocham. Staram się jak mogę, żeby była szczęśliwa. Czy widzisz coś, czego ja nie dostrzegam?

Kobieta spojrzała na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale szybko złagodniała.

– Szczerze mówiąc, chyba nigdy nie rozmawialiśmy o tym otwarcie – odpowiedziała. – Może po prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni, żeby ojciec był tak zaangażowany w życie dziecka. Ale teraz, kiedy o tym mówisz... naprawdę podziwiam to, co robisz.

Byłem zaskoczony jej odpowiedzią. Może moje obawy były w dużej mierze wytworem mojej wyobraźni? Może inni rodzice nie patrzyli na mnie z dystansem, ale po prostu nie wiedzieli, jak mnie postrzegać? Ta rozmowa dała mi dużo do myślenia.

Zmieniłem swoją perspektywę

Po tej rozmowie zrozumiałem, że wiele z moich obaw było wyolbrzymionych. Może presja, którą odczuwałem, była bardziej w mojej głowie niż w rzeczywistości. Zacząłem bardziej otwarcie rozmawiać z innymi rodzicami, a oni, choć z początku zaskoczeni, zaczęli dostrzegać moje zaangażowanie w wychowanie Lilki.

Pewnego dnia, po przedszkolu, jedna z matek, która wcześniej wydawała mi się najbardziej zdystansowana, podeszła do mnie z uśmiechem.

– Paweł, chciałam ci powiedzieć, że naprawdę robisz świetną robotę z Lilką. Ostatnio dużo o tym myślałam. Jako matki często zakładamy, że tylko my wiemy, co jest najlepsze dla dzieci, ale widzę, że jesteś równie zaangażowanym rodzicem jak każda z nas – powiedziała.

Te słowa przyniosły mi ogromną ulgę. Poczułem, że nie jestem już sam w tej walce z osądami. Inni zaczęli mnie dostrzegać i doceniać, a ja zyskałem więcej pewności siebie.

Lilka jest dla mnie najważniejsza

Po wielu miesiącach wewnętrznej walki z presją społeczną, zrozumiałem, że to, co naprawdę się liczy, to szczęście Lilki i nasze wspólne życie. Inni rodzice, którzy początkowo wydawali mi się krytyczni, zaczęli widzieć mnie inaczej. Matki, które kiedyś traktowały mnie z dystansem, teraz częściej rozmawiały ze mną o dzieciach i nawet pytały o moje doświadczenia jako ojca.

Najważniejsze jednak było to, że nauczyłem się, by nie polegać na ocenie innych. Lilka była szczęśliwa, kochana i bezpieczna – to było najważniejsze. Ania miała rację: miłość i troska, które dawałem mojej córce, były najważniejsze, a oceny społeczeństwa nie miały większego znaczenia.

Z czasem przestałem przejmować się spojrzeniami innych rodziców. Wiedziałem, że robię wszystko, co mogłem, dla Lilki. Bycie samotnym ojcem nie czyniło mnie gorszym rodzicem – wręcz przeciwnie, starałem się jeszcze bardziej, żeby zapewnić mojej córce szczęśliwe dzieciństwo.

Paweł, 32 lata

Czytaj także:
„Po stracie żony zaszyłem się w leśnej chacie. Z dala od ludzi chciałem na nowo ułożyć swoje życie”
„Tajemniczy przystojniak skradł moje serce w jesiennej scenerii. Skrywał jednak mroczny sekret”
„Zakochałam się w księdzu i całkiem straciłam głowę. Ślepo wierzyłam, że on rzuci dla mnie sutannę i Boga”
 

Redakcja poleca

REKLAMA