„Stopniowo, wraz z coraz lepszym wglądem w jej sytuację życiową, rosło we mnie poczucie empatii i gniewu. Przeklęta kobieca wyrozumiałość i hart ducha, ten diabelski pociąg do rezygnacji z siebie dla dobra najbliższych, ta naiwna nadzieja w kolejne słowa, w to, że bliska osoba, niegdyś kochany człowiek, weźmie się w garść, zmieni na lepsze, zacznie okazywać respekt i wdzięczność za to, co ma".
Czytaj więcej