„Codziennie jeździłem autobusem z tą samą dziewczyną. Kiedy zniknęła poczułem, że moja miłość odjechała jak pospieszny”

autobus fot. iStock by Getty Images, michaeljung
„Kiedy zobaczyłem puste miejsce, poczułem, jakby ktoś zabrał mi coś ważnego. Myśli zaczęły krążyć w mojej głowie jak szalone. Co się z nią stało? Czy coś jej się przydarzyło? A może po prostu zmieniła trasę, znalazła inny sposób na dojazd do pracy?”.
/ 21.07.2024 14:30
autobus fot. iStock by Getty Images, michaeljung

Każdego dnia mój dzień zaczyna się od podróży autobusem. Mieszkam na obrzeżach miasta, w skromnym mieszkaniu, które dzielę z kotem imieniem Mruczek. Pracuję jako pracownik biurowy w dużej firmie zajmującej się logistyką. Moje życie jest uporządkowane, przewidywalne, ale też trochę nudne.

W autobusie zazwyczaj zajmuję miejsce przy oknie, na czwartym siedzeniu od przodu. To miejsce daje mi możliwość obserwowania ludzi wsiadających na kolejnych przystankach.

Wtedy pojawia się ona

Codziennie o tej samej porze wsiada na trzecim przystanku. Ma długie, kasztanowe włosy, które zawsze związane są w luźny kok, i nosi proste, eleganckie ubrania, które podkreślają jej delikatną urodę. Zawsze siada na miejscu naprzeciwko mnie, obok przejścia. Czasami nasze spojrzenia się spotykają, wtedy ona delikatnie się uśmiecha, a ja nerwowo spuszczam wzrok. Nigdy nie miałem odwagi, żeby do niej zagadać. Nawet nie znam jej imienia.

Każdego ranka przez te krótkie chwile, kiedy nasze spojrzenia się spotykają, czuję, jakby moje serce biło mocniej. Wydaje mi się, że może ona też chciałaby porozmawiać, ale oboje jesteśmy zbyt nieśmiali. Próbowałem już kilka razy zebrać się na odwagę, ale zawsze coś mnie powstrzymywało.

„Może jutro” – powtarzam sobie każdego dnia, wychodząc z autobusu na moim przystanku. Ale jutro nigdy nie nadchodzi.

Pewnego dnia coś jednak się zmieniło. Nie wsiadła na swoim przystanku. Początkowo myślałem, że może po prostu się spóźniła. Jednak następnego dnia znów jej nie było. I kolejnego. Moje serce zaczęło bić szybciej z niepokoju.

Co się z nią stało?

Kiedy po raz pierwszy zauważyłem, że nie ma jej w autobusie, poczułem się dziwnie. Wpatrywałem się w miejsce, gdzie zazwyczaj siadała, jakby miało się ono magicznie zapełnić jej postacią. Ale to się nie stało.
„Może po prostu ma wolne” – pomyślałem, próbując uspokoić nerwy. Ale niepokój zagnieździł się w moim umyśle i nie chciał odejść.

Następnego dnia było jeszcze gorzej. Kiedy zobaczyłem puste miejsce, poczułem, jakby ktoś zabrał mi coś ważnego. Myśli zaczęły krążyć w mojej głowie jak szalone. Co się z nią stało? Czy coś jej się przydarzyło? A może po prostu zmieniła trasę, znalazła inny sposób na dojazd do pracy?

Tego dnia byłem niespokojny. W pracy nie mogłem się skupić.

– Wszystko w porządku? – zapytała mnie Ania, moja koleżanka z pracy. Zawsze była spostrzegawcza.

– Tak, wszystko dobrze – skłamałem, próbując się uśmiechnąć. Ale moje myśli były daleko stąd.

Wieczorem, siedząc w swoim mieszkaniu, zacząłem się zastanawiać nad swoim życiem. Może to śmieszne, że tak się przejmuję osobą, której nawet nie znam. Ale ona stała się dla mnie symbolem czegoś więcej.

Wciąż się nie pojawiła

Każdego dnia czułem narastający niepokój. W końcu po tygodniu postanowiłem działać.
Zacząłem od najprostszej rzeczy – rozmów z ludźmi, którzy również jeździli tym autobusem. Na trzecim przystanku zawsze wsiadało kilka stałych osób. Może ktoś z nich znał ją i wiedział, co się z nią stało.

Zagaiłem starszą kobietę w szarym płaszczu, która zawsze siadała obok mojej nieznajomej.

– Zauważyłem, że od jakiegoś czasu nie widuję tu pewnej kobiety. Miała długie kasztanowe włosy, zawsze nosiła eleganckie ubrania. Może pani wie, co się z nią stało? – zapytałem, próbując ukryć nerwowość w głosie.

Kobieta zastanowiła się przez chwilę, a potem pokręciła głową.

– Nie, niestety. Wiem, o kim pan mówi, ale nigdy z nią nie rozmawiałam. Może powinien pan zapytać innych pasażerów – zasugerowała.

Pytałem każdego, kto wyglądał na stałego pasażera autobusu, ale nikt nie znał jej na tyle dobrze, aby móc mi pomóc. Może ktoś z okolicznych mieszkańców lub pracowników sklepów obok przystanku, na którym wsiadała, widział ją i mógł mi coś powiedzieć? Postanowiłem spędzić popołudnie, chodząc po okolicy i wypytując ludzi.

Chciałem ją znaleźć

Najpierw skierowałem się do małej piekarni, która znajdowała się niedaleko przystanku.

– Dzień dobry – przywitałem się, kiedy wszedłem do środka. – Chciałem zapytać o pewną kobietę. Wsiadała na przystanku niedaleko, miała długie kasztanowe włosy. Może pan ją kojarzy?

Sprzedawca spojrzał na mnie z zainteresowaniem.

– Wydaje mi się, że wiem, o kogo chodzi. Ale ostatnio jej nie było. Może warto zapytać w kawiarni obok. Widziałem ją tam kilka razy – odpowiedział, wskazując mi drogę do małego lokalu na rogu ulicy.

Podziękowałem i ruszyłem w stronę kawiarni. Była niewielka, ale przytulna, z dużymi oknami wychodzącymi na ulicę. Weszłam do środka, gdzie za ladą stała młoda baristka.

– Szukam pewnej kobiety. Zawsze wsiadała na przystanku niedaleko. Miała długie kasztanowe włosy. Może ją kojarzysz? – wyjaśniłem, starając się nie brzmieć zbyt desperacko.

Baristka zmarszczyła brwi, myśląc przez chwilę.

– Tak, chyba wiem, o kogo chodzi. Przychodziła tu czasami na kawę. Ale ostatnio jej nie widziałam.
Wtedy do lady podszedł jej kolega, młody chłopak z długą brodą.

– Wiem, o kim mówisz. Ma na imię Alicja, prawda? – powiedział, co sprawiło, że moje serce zabiło mocniej.

– Co się z nią stało? – zapytałem, nie mogąc ukryć swojego zniecierpliwienia.

– Ostatnio rzeczywiście jej nie widziałem, ale wspominała, że mieszka w bloku naprzeciwko – odpowiedział barista, wskazując na budynek za oknem.

Serce zabiło mi mocniej

Podziękowałem mu i ruszyłem w stronę bloku. Budynek był wysoki, z balkonami wychodzącymi na ulicę. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić. Czy powinienem po prostu zapukać do każdego mieszkania i pytać o Alicję? To wydawało się nieco szalone, ale nie miałem innego pomysłu.

Zacząłem od pierwszych drzwi. Pukałem, czekając na odpowiedź. Po kilku chwilach drzwi otworzyła starsza kobieta.

– Przepraszam, że przeszkadzam, ale szukam kobiety o imieniu Alicja. Mieszka tutaj? – zapytałem, starając się brzmieć uprzejmie.

Kobieta zmarszczyła brwi, zastanawiając się.

– Alicja? Tak, mieszka tutaj, na trzecim piętrze. Ale ostatnio jej nie widziałam. Może warto zapytać sąsiadów wyżej – odpowiedziała.

Podziękowałem jej i ruszyłem na trzecie piętro. Z każdym krokiem czułem, jak moje serce bije coraz szybciej. Stanąłem przed drzwiami oznaczonymi numerem 12 i zapukałem. Drzwi otworzyła kobieta w średnim wieku, ubrana w domowy strój.

– Dzień dobry, szukam Alicji. Czy mogę się dowiedzieć, co się z nią stało? – zapytałem, starając się brzmieć spokojnie.

Kobieta spojrzała na mnie z troską.

– Alicja? Tak, mieszka tu obok, ale jest teraz w szpitalu – odpowiedziała, a ja poczułem, jak ziemia usuwa mi się spod nóg.

– W szpitalu? Co się stało? – zapytałem, próbując zachować spokój.

– Podobno upadła i złamała nogę. Ale nie znam szczegółów. Może powinien pan odwiedzić szpital, żeby dowiedzieć się więcej – zasugerowała kobieta.

Musiałem ją odwiedzić

Postanowiłem pojechać do szpitala, mając nadzieję, że uda mi się uzyskać więcej informacji. Szpital wydawał się ogromny. Kierując się do recepcji, starałem się uspokoić myśli i zebrać w sobie odwagę.

– Dzień dobry, chciałbym uzyskać informacje o pacjentce o imieniu Alicja. Wiem, że miała wypadek i została tutaj przyjęta – powiedziałem do recepcjonistki, starając się brzmieć pewnie.

Recepcjonistka spojrzała na mnie zza okularów, a potem zaczęła przeglądać swoje zapisy.

– Alicja… Czy może zna pan jej nazwisko? – zapytała, co sprawiło, że przez chwilę zamarłem.

Zdałem sobie sprawę, że nie znam jej nazwiska. Znałem tylko jej twarz i imię.

– Niestety, nie znam. Wiem tylko, że miała wypadek i złamała nogę. Mieszka w bloku przy ulicy Dworcowej. Może to pomoże? – odpowiedziałem, czując narastający niepokój.

Recepcjonistka spojrzała na mnie z wyrazem współczucia, ale pokręciła głową.

– Przykro mi, ale bez nazwiska nie mogę pomóc. Może warto spróbować w informacji medycznej na pierwszym piętrze – zasugerowała.

Byłem zdesperowany

Podziękowałem i ruszyłem w stronę windy. Moje myśli krążyły wokół Alicji. Co jeśli jej tam nie znajdę? Co jeśli nigdy jej nie odnajdę? Ale nie mogłem się poddać.

Kiedy dotarłem na pierwsze piętro, skierowałem się do informacji medycznej. Starałem się zapanować nad swoim niepokojem, kiedy znów zadałem to samo pytanie.

– Szukam pacjentki o imieniu Alicja. Miała wypadek i złamała nogę. Niestety, nie znam jej nazwiska. Czy mogliby mi państwo pomóc? – zapytałem, patrząc na młodą pielęgniarkę za biurkiem.

Pielęgniarka spojrzała na mnie uważnie, a potem zaczęła przeglądać swoje zapisy. Po chwili uśmiechnęła się.

– Wydaje mi się, że wiem, o kogo chodzi. Została przyjęta na oddział ortopedyczny. Pokój 312. Proszę jechać na trzecie piętro – odpowiedziała, a ja poczułem ulgę, która przepłynęła przez moje ciało.

Dotarłem na trzecie piętro i ruszyłem korytarzem w stronę pokoju 312. Kiedy stanąłem przed drzwiami, wziąłem głęboki oddech i zapukałem. Usłyszałem cichy głos, który zaprosił mnie do środka.

– Proszę wejść – usłyszałem zza drzwi.

Wszedłem do środka

Alicja leżała na łóżku, z nogą w gipsie,. Wyglądała na zmęczoną, ale nadal była piękna. Jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, kiedy mnie zobaczyła.

– Przepraszam, że tak nagle, ale martwiłem się o ciebie. Zawsze widywaliśmy się w autobusie, a potem nagle zniknęłaś. Musiałem się dowiedzieć, co się stało – odpowiedziałem, starając się brzmieć spokojnie.

Alicja uśmiechnęła się słabo.

– To miłe, że się martwiłeś. Miałam wypadek w pracy. Ale teraz już jest lepiej – wyjaśniła.

Podszedłem bliżej, niepewnie siadając na krześle obok jej łóżka.

– Przepraszam, że tak się narzucam, ale musiałem się dowiedzieć, co się z tobą stało. Nie mogłem przestać myśleć o tobie. Codziennie, przez te krótkie chwile w autobusie, czułem, że… jesteś dla mnie kimś ważnym – wyznałem, czując, że moje serce bije coraz szybciej.

Alicja uśmiechnęła się

– To naprawdę miłe. Nigdy bym nie pomyślała, że ktoś z autobusu będzie się o mnie martwił. Zawsze myślałam, że jestem dla wszystkich tylko tłem – powiedziała, a ja poczułem, że moje serce pęka na myśl, że mogła czuć się niewidoczna.

– Dla mnie nigdy nie byłaś tłem – odpowiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. – Każdego dnia czekałem na ten moment, kiedy wsiądziesz do autobusu. To była najjaśniejsza część mojego dnia.

– Cieszę się, że teraz mogę cię poznać naprawdę – powiedziała, a jej głos był pełen ciepła. – Może po wyjściu ze szpitala spotkamy się na kawę? Chciałabym dowiedzieć się więcej o tobie.

– Z przyjemnością – odpowiedziałem, czując, jak moje serce wypełnia się radością. – Będę czekał na ten dzień.

Rozmawialiśmy jeszcze długo. Gdy w końcu musiałem odejść, obiecałem, że odwiedzę ją ponownie.

Kiedy wychodziłem ze szpitala, czułem, że coś się we mnie zmieniło. Alicja, która była dla mnie tylko marzeniem, stała się teraz rzeczywistością. Byłem gotów na wszystko, by pomóc jej wrócić do zdrowia i by nasza znajomość przerodziła się w coś więcej.

Karol, 33 lata

Czytaj także:
„Wygrałem milion złotych i odzyskałem dawną przyjaciółkę. Ta kumulacja szczęścia okazała się jednak fałszywym losem”
„Piękna nieznajoma zawróciła mi w głowie. Zarzuciłem na nią romantyczny haczyk, na który tylko głupia nie poleci"
„Małżeński kryzys rozwiązałem w łóżku szwagierki. Wygrałem nowe życie i szczęście, ale straciłem coś równie cennego”

Redakcja poleca

REKLAMA