„Nie mogłam już tego znieść, jak te małpy wlepiały w niego wzrok. Gdy tylko jakaś Ania, Gosia czy inna Agnieszka wykonała telefon, choćby i po północy, to Mareczek pędził do nich, jakby się paliło. Momentami zapominałam, że to ja jestem tą, którą poprosił o rękę”.
Czytaj więcej