„Mój chłopak nie miał honoru i zerwał ze mną przez SMS. A potem zadzwonił jego ojciec, żeby przeprosić”
„– Bardzo mu na pani zależało, nadal zresztą zależy, i to go chyba przerosło. – Ach tak – nic innego nie przyszło mi w tej sekundzie do głowy. – W każdym razie – kontynuował ojciec Tomka – on kiepsko radzi sobie z emocjami i przez to zawala różne rzeczy”.

- Listy do redakcji
Znajomość z Tomkiem rokowała naprawdę nieźle, ale niespodziewanie się zakończyła – równie szybko, jak się rozpoczęła. Tomek był pierwszym facetem, o którym zaczęłam myśleć w poważnych kategoriach. Sądziłam, że jest to odwzajemnione. Dostałam jednak niezwykle cenną lekcję. Nauczyłam się tego, aby nie oceniać innych swoją miarą – bez względu na to, jak bardzo nam na kimś zależy.
Zajęcia na uczelni dobiegły właśnie końca. Opuściłam salę wykładową zmęczona, ale i zadowolona. Autentycznie cieszyłam się z tego, że mogę studiować na moim wymarzonym kierunku, czyli na psychologii. Momentami sama nie mogłam uwierzyć, że się tu dostałam, zważywszy na to, jak liczne było grono kandydatów. Kupiłam kawę i delektowałam się jej wyrazistym smakiem. Był piękny majowy dzień. Starałam się odepchnąć od siebie jak najdalej myśli o zbliżającej się wielkimi krokami sesji. Pierwszy egzamin miał się odbyć już lada moment, ale byłam przekonana, że sobie świetnie z nim poradzę. Wtedy dostałam wiadomość od Tomka, która okazała się kompletnym zaskoczeniem – niestety, nie w pozytywnym tych słów znaczeniu.
Po przeczytaniu SMS-a czułam się tak, jakby ktoś porządnie przyłożył mi w twarz. „Wybacz, ale to nie ma sensu, i tak nic by z tego nie wyszło” – nie wierzyłam własnym oczom. Tomek naprawdę był zdolny do napisania czegoś takiego? Przeczytałam wiadomość jeszcze kilka razy, a jej treść wydawała się jakimś absurdem. Siedziałam na ławce, na której pocałowaliśmy się dwa miesiące wcześniej.
Wczoraj byliśmy w kinie. Trzymał mnie za rękę i powtarzał, że pięknie wyglądam. Dzisiaj natomiast przysłał coś takiego. Uznałam, że to pomyłka, kiepski żart. Może ma gorszy dzień? Napisałam mu kilka wiadomości, lecz żadna z nich nie doczekała się odpowiedzi. Próbowałam się też dodzwonić, żeby wyjaśnić sprawę, ale bezskutecznie. Za którymś razem wyłączył telefon. Kompletnie tego nie rozumiałam. Miałam straszliwy mętlik w głowie.
Myślałam, że to żart
Tomek przestał pojawiać się na uczelni, co bardzo mnie zaniepokoiło. Zachodziłam w głowę, co mogło się u licha stać? Wyobraźnia podpowiadała mi najgorsze scenariusze. Jego telefon milczał niczym zaklęty, a moje konta społecznościowe zostały przez niego zablokowane.
– Przykro mi, ale padłaś ofiarą ghostingu – skwitowała koleżanka, której zwierzyłam się ze swych trosk.
Powiedziała na głos to, czego ja nie potrafiłam wycisnąć z gardła.
– Znając życie, sam się odezwie za jakieś pół roku – oznajmiła Dorota. – Przykro, że cię to spotkało.
Z jednej strony odczuwałam ogromny żal i smutek, a z drugiej złość i bezsilność. Naprawdę polubiłam Tomka. Podobał mi się, pod wieloma względami różnił się od innych chłopaków. Sprawiał wrażenie empatycznego, ale jak widać, były to jedynie pozory. Zaczęłam się w nim zakochiwać, a on wystawił mnie do wiatru. Tak zachowują się wyłącznie tchórze. Musiałam z przykrością stwierdzić, że i Tomek się do nich zaliczał. Przepłakałam kilka nocy, ale nie było wyjścia i trzeba było się pozbierać. Nie chciałam zawalić sesji, ale też nie potrafiłam udawać, że wszystko jest w porządku – bo wcale nie było.
W końcu usłyszałam wyjaśnienia
Jakieś dwa tygodnie później otrzymałam telefon, którego się kompletnie nie spodziewałam. Był wczesny wieczór, siedziałam z nosem w notatkach. Nauka szła mi dość opornie, ponieważ moje myśli w dalszym ciągu krążyły wokół Tomka. Na wyświetlaczu ujrzałam nieznany numer. Zwykle odrzucam takie połączenia, ale tym razem coś mnie tknęło, żeby odebrać.
– Dobry wieczór, czy mam przyjemność z Kaliną?
– Tak, a kto mówi?
– Z tej strony ojciec Tomka.
Zatkało mnie. To ci dopiero niespodzianka!
– Czy z nim wszystko w porządku? – spytałam prawie szeptem, oczekując tragicznych wieści.
– Tak, nic mu nie jest – na dźwięk tych słów pojawiła się ogromna ulga.
– To o co w takim razie chodzi?
– Pozwoliłem sobie zadzwonić, bo nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Wiem, że to mój syn, ale wcale go nie bronię, bo postąpił wobec pani podle.
– Nie da się ukryć – łzy cisnęły mi się do oczu, ale ostatnią rzeczą, jakiej teraz pragnęłam, było rozkleić się przy ojcu byłego chłopaka.
– Bardzo mu na pani zależało, nadal zresztą zależy, i to go chyba przerosło.
– Ach tak – nic innego nie przyszło mi w tej sekundzie do głowy.
– W każdym razie – kontynuował ojciec Tomka – on kiepsko radzi sobie z emocjami i przez to zawala różne rzeczy.
– To może powinien pójść na terapię?
– Też tak uważam, ale to dorosły człowiek i z żoną nie jesteśmy w stanie do niczego go zmusić. Studia też przecież rzucił, bo my za ciężko.
To nie on powinien się tłumaczyć
W głosie mężczyzny wyraźnie słyszałam bezradność. Nie chciałam wnikać w to, jakie problemy rodzinne się za tym kryją, bo przecież takie kłopoty z dziećmi, nawet i pełnoletnimi, nie biorą się znikąd. Tak czy siak, pocieszające w tym wszystkim było to, że ktoś w tej sytuacji pomyślał o mnie i uznał, że należy mi się wytłumaczenie.
– Dziękuję za wyjaśnienia.
– Najmocniej przepraszam panią za mojego syna. Jest mi głupio.
– To nie panu powinno być.
– Zgadza się, ale nic nie poradzę na to, że jest.
– Doskonale pana rozumiem. Raz jeszcze dziękuję za telefon.
Zgodnie z przewidywaniami Doroty Tomek odezwał się parę miesięcy później. „Cześć. Przepraszam, że tak wyszło. Czy moglibyśmy się spotkać?” – napisał, jak gdyby nigdy nic. Skłamałabym, mówiąc, że nie zrobiło to na mnie wrażenia. Serce zabiło mi szybciej, bo o nim wciąż pamiętałam. W pierwszym odruchu miałam chęć przystać na propozycję, ale na szczęście posłuchałam rozsądku.
Wiadomość Tomka pozostawiłam bez odpowiedzi. Wreszcie dojrzałam do tego, aby wykasować jego numer. Wybaczyłam mu już jakiś czas temu. Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu jedynie po to, aby nas czegoś nauczyć. Pojęłam, że moja godność i szacunek do siebie samej są najważniejsze. Gdybym odpisała na tego SMS-a lub pobiegła na spotkanie, pokazałabym, że moje granice to niewiele warta atrapa. Tomek nie podjął kolejnej próby nawiązania kontaktu. Ja natomiast żywię głębokie przekonanie, że w końcu na dobre zapomnę.
Kalina, 21 lat
Czytaj także:
- „Opiekowałam się babcią, bo ją kochałam. Rodzina się wściekła, gdy zapisała mi fortunę w testamencie”
- „Przyjaciółka wpędziła mnie w finansowe bagno. Gdy ona wrzucała zdjęcia z plaży, ja płakałam nad zaległymi fakturami”
- „Teść kupił mi luksusowe perfumy bez okazji. Ja się ucieszyłam, a mężowi od razu zapachniały zdradą”