Łosoś po norwesku

Skropiony cytryną, doprawiony solą i pieprzem i zawinięty w folię łosoś gotowy jest do pieczenia.
Norwegowie lubią nie tylko jeść łososia, oni także stali się liderami w jego hodowli. Niemal każdy kupowany w Polsce łosoś pochodzi z Norwegii.
/ 06.04.2011 10:07
Skropiony cytryną, doprawiony solą i pieprzem i zawinięty w folię łosoś gotowy jest do pieczenia.

Wędrowiec zagrożony

Łosoś naturalnie występuje w chłodnych wodach Atlantyku, Morza Białego, Północnego czy Bałtyckiego. Przez pierwsze dwa, trzy lata życia potrzebuje wody słodkiej, w której się wykluwa, potem wędruje do morza, aby po kilku latach powrócić do miejsca swego narodzenia w celu przedłużenia gatunku. Dwukrotnie w ciągu swego życia pokonuje długą i niebezpieczną podróż. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu było mu o tyle łatwiej, że człowiek nie stawał mu na przeszkodzi, teraz jednak na rzekach wybudowano rozmaite tamy, zapory i elektrownie wodne, odcinając łososie od dobrych miejsc na tarło. Gatunkowi zaczęły grozić problemy z rozmnażaniem.

Zobacz także: Jak zrobić dorsza?

Norweskie hodowle

Rozmiłowanym w rybach Norwegom wizja braku łososia zaczęła spędzać sen z powiek. Stworzyli więc sztuczne hodowle, zwane dziś powszechnie akwakulturami. W morskich wodach między setkami fiordów na zachodzie i północy kraju stworzono zbiorniki, w których zaczęto rozmnażać łososie. Interes okazał się bardzo opłacalny, a produkcja wzrosła do tego stopnia, że jest w stanie pokryć zapotrzebowanie niemal całego świata. Odbiorcami norweskiego łososia są nie tylko Skandynawowie, ale też inni Europejczycy, Amerykanie i Azjaci. Bardzo lubią tę rybę Japończycy. Także w Polsce niemal każdy sprzedawany łosoś pochodzi z norweskich hodowli. Łosoś stanowi znaczącą większość rybnego eksportu Norwegii, który wynosi średnio ponad dwa miliony ryb rocznie. Norwegowie stworzyli ogromny przemysł hodowlany i logistyczny, związany z dostarczaniem ryb w jak najlepszej formie. Ryby są błyskawicznie transportowane do najodleglejszych zakątków świata. Zwolennicy zdrowego, naturalnego jedzenia nie są jednak zwolennikami ryb z norweskich hodowli, ponieważ wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą duże zyski, zdrowie odchodzi na bok. W akwakulturach ryby są często karmione środkami bakteriobójczymi, które zmniejszają ryzyko masowych chorób, przyspiesza się też ich wzrost i uatrakcyjnia kolor ich mięsa. Nawet jeśli taki łosoś nie jest szkodliwy dla człowieka, daleko mu do naturalności jego dziko żyjącego kuzyna. 

Zobacz także: Jak jeść pstrąga?

Redakcja poleca

REKLAMA