Bez drożdży
Australijczycy drożdże dodają do swojej słynnej pasty kanapkowej Vegemite, więc dla równowagi nie dodają go już do swego równie słynnego chleba dampera. Nie dziwi to, kiedy przyjrzymy się początkom australijskiego chleba, który na początku był głównie pożywieniem pasterzy. Gdy wyruszali oni w dalekie wędrówki, zabierali ze sobą tylko to, co było niezbędne - ciepły koc i kilka podstawowych produktów, z których potem mogli przygotować posiłek. W ich workach była przede wszystkim mąka, czasami znalazła się szczypta soli do smaku, trochę tłuszczu, czasami udało się zdobyć mleko. Nie był to wybór imponujący i zbyt wielu potraw nie można było z tego zrobić, ale chlebowy placek mógł powstać. Co ważne, nie wymagał on specjalnego pieca, wystarczyły rozgrzane kamienie lub popiół z ogniska.
Zobacz także: Z czym jeść tureckie chleby i placki?
Współcześnie wariacje
Dziś nie trzeba już wędrować z workiem mąki, ale Australijczycy polubili swój niedrożdżowy chlebek przypominający nasz słowiański podpłomyk. Chętnie częstują nim również turystów. W nowoczesnym damperze zwykle znajduje się mąka, masło, mleko lub woda, sól, czasami odrobina sody. Można dorzucać rozmaite dodatki smakowe, przyprawy i zioła. Piec także nie trzeba już na ogniskowym kamieniu. Ten apetyczny chlebek świetnie sprawdza się jako dodatek do rozmaitych sałat i uwielbianych przez miejscową ludność mięs z grilla, można go także podjadać bez towarzystwa lub posmarowany masłem. Chrupiący i pachnący potrafi zachwycić swą bezpretensjonalną kulinarną prostotą.
Zobacz także: Jak upiec chleb indyjski?