Pamiątka z domu
Nazwa tych ciastek nie jest przypadkowa. ANZAC to skrót od Australian and New Zealand Army Corps. Pierwotnie był to korpus złożony z żołnierzy australijskich i nowozelandzkich, który walczył podczas pierwszej wojny światowej między innymi na Bliskim Wschodzie. Dziś nazwą to obejmuje się wszystkich żołnierzy Australii i Nowej Zelandii, a na cześć bitwy pod Gallipoli (25 kwietnia 1915), w której korpus wykazał się męstwem i odwagą, 25 kwietnia obchodzony jest Anzac Day.
Nazwa Anzac jest zastrzeżona przez rząd Australii i nie wolno jej używać w celach komercyjnych. Jedynym wyjątkiem są ciasteczka anzac biscuits, a dochód z ich sprzedaży idzie na fundacje wspomagające weteranów. Co mają wspólnego ciasteczka z wojną? Otóż właśnie wedle tej receptury matki, siostry i żony żołnierzy wypiekały ciasteczka i darowały je wyruszającym na wojnę bliskim. Skład ciastek był taki, że wytrzymywały one długą podróż w wojskowym plecaku.
Zobacz także: Ciasteczka owsiane - przysmak ze Szkocji
Owsiane i kokosowe
Ciasteczka anzac biscuits są naprawdę proste do przygotowania, na dodatek robi się je szybko. Australijskie dzieciaki uwielbiają ich smak, zapewne polubią je także nasze łasuchy.
Do ich przygotowania potrzebne są płatki owsiane i wiórki kokosowe (po 85 g), do tego mąka (100 g) i cukier (70 g). Wszystkie suche składniki wymieszać. W niedużym garnuszku roztopić masło (100 g), dodać łyżkę płynnego miodu (w oryginale jest to trudno dostępny w Polsce golden syrup) i łyżeczkę sody oczyszczonej zmieszanej z dwoma łyżkami wrzątku. Płynne składniki dodać do suchych, wymieszać. Z ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego, podczas układania na blasze lekko je rozpłaszczać, zachowując odstępy, by ciastka miały miejsce na lekkie wyrośnięcie. Piec około 10 minut. Wyjmować, gdy trochę ostygną i stwardnieją. I gotowe.
Zobacz także: Kokosy na Karaibach