Ukryte w ziemi
Curanto jest szczególnie popularne na wyspach, ale poza Chile czy Wyspą Wielkanocną można je zjeść także w kontynentalnej części Chile. Tradycyjnie wymaga przygotowywania w większej grupie, co wynika nie tylko z sympatycznego towarzystwa podczas jedzenia, ale też wspólnego przygotowywania paleniska. Najpierw należy bowiem wykopać w ziemi norę, do której wrzuca się kamienie i rozgrzewa je do czerwoności. Na tak przygotowany swego rodzaju piec wrzuca się poszczególne składniki, przekładając kolejne warstwy odpowiednimi liśćmi, na przykład bananowca. Po wrzuceniu wszystkich ingrediencji zasypuje się potrawę, aby mogła dochodzić do siebie niczym w specjalnym garnku wytwarzającym podciśnienie. Ponieważ powstaje w ten sposób bardzo porządna porcja jedzenia, która zadowoli każde podniebienie, każdy bowiem może w niej znaleźć coś dla siebie. Swoim bogactwem i sposobem przygotowywania curanto nawiązuje do portugalskiego cozido czy greckiego kleftiko u swych początków.
Zobacz także: Jak zrobić kleftiko?
Bogactwo składników
Do rozgrzanego dołu lub kociołka, w bardziej nowoczesnych wersjach kulinarnych, wrzuca się składniki, które na pierwszy rzut niezbyt do siebie pasują. Zazwyczaj są to rozmaite ryby i owoce morza, do tego mięsa, także różnych rodzajów. Nikomu nie przeszkadza, że w jednym miejscu spotkają się na przykład małże, drób i wołowina. Ale to wciąż nie wszystko. Chilijczyk dorzuci jeszcze ziemniaki, kukurydzę i kiełbasę, a nierzadko też inne dodatki, które w danym momencie wydadzą mu się warte uwagi. W restauracjach warto zamawiać curanto na dwie osoby, wtedy każdy będzie mógł wybrać z całości swoje ulubione składniki. W miejscach turystycznych często organizowane są specjalnie dla grup pokazy przygotowywania curanto i wtedy jest też możliwość spróbowania na miejscu gotowego dania.
Zobacz także: Cozido - gulasz z kociołka