Zmiany dla rodzących – co nowego od kwietnia 2017

kobieta w ciąży, ciężarna fot. Fotolia
Rząd chce, żeby przyszłym mamom było łatwiej zarówno podczas ciąży jak i porodu. Czy ciężarne faktycznie zyskają na zmianach?
Katarzyna Krajewska / 07.12.2016 13:14
kobieta w ciąży, ciężarna fot. Fotolia

Rząd chce, żeby kobieta w ciąży nie musiała się martwić o kolejki do lekarza i poród, dlatego od 1 kwietnia 2017 planuje zmiany w całej Polsce. Przyszłym mamom ma być łatwiej, ale czy faktycznie tak będzie? Co się zmieni? Które mamy będą mogły wziąć udział w nowym programie? Jak na zmianach zyskają szpitale?

Poznaj swoje prawa na porodówce!

Na co będzie mogła liczyć przyszła mama?

Kobieta ma być objęta nowym programem od momentu zajścia w ciążę do końca połogu, czyli do czasu, kiedy dziecko skończy 6 tygodni. Oznacza to, że otrzyma wysokiej jakości opiekę, która będzie faktycznie dostępna dla każdej ciężarnej. Przyszła mama będzie mogła przystąpić do nowego programu w dowolnym momencie ciąży.

Rząd nie chce, żeby przyszła mama była pozostawiona sama sobie, żeby się martwiła o to, kto zajmie się nią w szpitalu i do kogo będzie mogła się zgłosić w razie problemów w trakcie ciąży lub w okresie połogu. Każda ciężarna będzie miała stały zespół (lekarza ginekologa, położną i lekarzy ze szpitala), który będzie się nią zajmował od początku do końca.

W tym momencie ciążę prowadzi jeden lekarz, a gdy kobieta trafia do szpitala zajmuje się nią kilku lekarzy – w zależności od tego, kto ma w danym dniu dyżur. Wiele ciężarnych czuje się lekceważonych, traktowanych jak kolejny anonimowy pacjent. Poza tym często musi zbyt długo czekać na możliwość wykonania ważnego dla niej i dla dziecka badania. Już niedługo tego nie będzie.

Jak planowane zmiany wpłyną na szpitale?

Placówki, które wezmą udział w programie, będą musiały zadbać o to, żeby zawsze znalazł się bliski termin wizyty u lekarza albo na badanie dla przyszłej mamy, która będzie chciała z takiej usługi skorzystać. Jeśli ciężarne będą niezadowolone, źle ocenią placówkę w ankiecie, nie otrzyma ona kolejnego bonusu finansowego od NFZ.

W pierwszej fazie – do końca czerwca 2017 roku – program ma objąć tylko ciąże bez powikłań. Dopiero w kolejnej fazie będą nim objęte wszystkie ciężarne.

Rząd chce również ograniczyć liczbę cesarek. Z tego również szpitale będą rozliczane. Im mniej cesarskich cięć, tym większa pula pieniędzy dla placówki. Co to oznacza dla potencjalnej ciężarnej? Że przez całą ciążę będzie w stresie. Jeśli zaczną się komplikacje, a lekarz będzie chciał zaoszczędzić, zacznie zmuszać ją do porodu naturalnego, faszerować ją chemią, żeby wywołać skurcze i ryzykować zdrowiem oraz życiem dziecka. Takich przypadków do tej pory było mnóstwo, a co będzie, gdy cesarskich cięć będzie jeszcze mniej?

Poznaj historie kobiet, które przeszły na porodówce piekło!

Redakcja poleca

REKLAMA