Mieszkaliśmy na osiedlu idealnym, jak z żurnala: równe trawniki, sadzawka, szpanerskie auta wzdłuż chodników, piękni mieszkańcy. Wszyscy sąsiedzi mijali się bez słowa, czasem przebąkując krótkie „Dzień doby” bez patrzenia sobie w oczy.
Sąsiedzi niczego nie słyszeli
Wszyscy sąsiedzi solidarnie udawali, że nikt niczego nie słyszy i o niczym nie wie. Robert urządzał swoje awantury nocą, przy otwartym balkonie, ale przecież za dnia był perfekcyjnym pediatrą, który leczył ich pociechy. Nasze osiedle nie było tym, na którym widywało się policję.
Pobił mnie, bo moja bluzka była zbyt różowa
Pewnego razu Robert pobił mnie, bo nie podobała mu się moja nowa jedwabna bluzka. Wyglądałam zbyt radośnie, nazwał mnie bezguściem i rozszarpał bluzkę na mnie. Przepłakałam całą noc, ale rano udawałam, że nic się nie stało i potulnie zrobiłam mu śniadanie.
Odeszłabym od niego, ale wszystko robiłam dla naszej córeczki, która przecież nie mogła wychowywać się bez ojca. Łudziłam się, że może się zmienił.
Innym razem uderzył mnie, bo wyprałam jego koszulkę z ciemnymi ubraniami. Trzasnął mnie prosto w twarz bez ostrzeżenia. Usłyszałam tylko trzask drzwi. Wrócił o trzeciej w nocy pachnąć ciężkimi piżmowymi perfumami. Próbowałam rozmawiać, błagałam, chciałam dowiedzieć się, po co mi to robi. Jedyna odpowiedź, jaką usłyszałam to „zamknij się”. Zero przeprosin, skruchy.
Coś we mnie pękło, zrozumiałam, jak niewiele dla niego znaczę. Rzuciłam się na niego z pięściami. Oddał mi, a z nosa od razu polała się krew. Wybiegłam na klatkę schodową i zaczęłam wołać o pomoc. Po raz pierwszy któryś z sąsiadów zareagował i wezwał policję.
Policję wezwał sąsiad, chyba tylko to ocaliło mi życie
Po raz pierwszy któryś z sąsiadów zareagował i wezwał policję. Policjanci namawiali mnie, by założyła Niebieską Kartę. Nie chciałam kłopotów, powiedziałam, że sprowokowałam męża i to moja wina.
Policjanci nie byli przekonani i chcieli wezwać mi karetkę, ale nalegałam, że nie chce wnosić oficjalnej skargi. Robert faktycznie zmienił się po tym incydencie. Na dwa tygodnie. Później znów stłukł mnie.
Tym razem nie wytrzymałam. Zabrałam Kamilkę i przeprowadziłam się do przyjaciółki. Myślałam, że będzie dzwonił, przepraszał, błagał o wybaczenie, a on się nawet nie odzywał. Widocznie było mu to na rękę. Zmienił zamki, nie odpowiadał na SMS-y i opłacił najlepszą prawniczkę w mieście.
Jesteśmy parę miesięcy po rozwodzie
Wróciłam na wieś do rodziców. Dajemy sobie radę, choć nie jestem szczęśliwa. Robert się nie odzywa, ale płaci na Kamilkę. Zupełnie nie interesuje się swoją córką, nie odwiedza jej. Nie wiem, co powiem jej w przyszłości, serce mi pęka. Zupełnie, jakby córka przestała dla niego istnieć.
Po rozwodzie naszły mnie refleksje
Powinnam była szybciej zareagować, domyślić się, do czego może to doprowadzić. Udawałam głupią i ślepą, a powinnam zauważyć czerwone flagi.
Raz nazwał mnie dziwką, bo za długo tańczyłam z jego bratem. Innym razem wykręcił mi rękę, bo rozmawiałam z kelnerem przy barze.
Nie chciałam zrywać zaręczyn, bo wszystko było już ustalone. Będzie ślub. Oprócz tego… chciałam ustawić się przy Robercie. Liczyłam na to, że u jego boku czeka mnie wygodne życie. Radość z bogactwa szybko się jednak skończyła. Zobaczyłam, jak wygląda życie z potworem i żadne pieniądze nie są tego warte.
Czytaj także:
„Myślałem, że mamy szansę na wspólną przyszłość, ale ona wykorzystała mnie, by odegrać się na swoim chłopaku”
„Nakryłam męża w łóżku z nianią naszych córek. Zostawił mnie z dziećmi, bo nie byłam dla niego prawdziwą kobietą”
„Syn narzeka, że go kontroluję. Mam do tego prawo, bo całe życie od ust sobie odejmowałam, by jemu nic nie zabrakło”
„Związałem się z alkoholiczką. Co tydzień obiecywała mi, że przestanie pić. Ja wciąż wierzę, że się zmieni”