„Od 20 lat jeżdżę na tirach. Myślałem, że Zosia nic nie wie o moich kochankach, a ta wywinęła mi taki numer”

Tylko głupiec nie korzysta z takiej okazji: mam 50 lat, a od 20 jeżdżę na tirach. Mam kochanki w całej Europie. Mam jednak zasadę, że po każdym moim łajdactwie Zosia dostaje gratisy. Przywoziłem jej ciuchy, buty, perfumy albo coś do domu; wypasione gary, porcelanę, czy co tam sobie wymyśliła.
14.02.2023 16:12

W domu od lat jestem tylko gościem. Dwa tygodnie w trasie, potem odpoczynek i znowu w trasę. Kocham takie życie! Zosia przywykła, że żyje jak królowa beze mnie. Na początku marudziła i płakała, ale szybko pogodziła się z tą sytuacją. Nigdy nie musiała pracować. Praktycznie sama wychowała nasze dzieci, ale niczego jej nie brakowało i nie musiała martwić się o pieniądze. Mi też się coś od życia należy, prawda? Kocham ją, ale miłość nie ma tu nic do rzeczy.

Zosia nie jest żadną miss, ale mi się nawet podoba: nieduża, okrągła, skora do śmiechu. Wszystkie moje kochanki zawsze były do niej podobne. Nawet nie miałem wyrzutów sumienia, że ją d lat ją zdradzałem. Jak mógłbym nie skorzystać, skoro same pchają mi się do łóżka?

Zośka też dobrze na tym wychodziła, każda zdrada to gratisy dla niej: bajery, brokatowe figi, porcelana, wypasione gary, baterie nad zlewem… Miała wszystko, co chciała.

Kochanka Kristina z Niemiec

Przede wszystkim to nagrody za tę Niemkę, Kristinę. Była niesamowita w łóżku. Nie miała wstydu i zahamowań. Robiliśmy to, co chcieliśmy i rzeczy, o których nawet mi się nie śniło. Seks z nią był dla mnie przeżyciem z kosmosu, aż do czasu…

Pewnego razu po kilkunastu godzinach igraszek poszedłem do łazienki. Zobaczyłem swoje odbicie w lustrze i siebie nie poznałem. Siwiejący, łysiejący facet o przekrwionych oczach.

– Ożesz ty – powiedziałem na głos. – Wyglądasz jak pomięty kwit na węgiel! Zośka by się zapłakała!

Jakiś wstręt do siebie poczułem. Chciałem jak najszybciej uciec, odetchnąć świeżym powietrzem, zmyć z siebie smród potu, perfum Kristiny i seksu.

Zadzwoniłem do Zosi i wiedziałem, że jak przyjadę, zastanę czyste mieszkanie, pyszne gołąbki i jeszcze pewnie sernik. Odpocznę, przytulę się…

Wróciłem do domu

Faktycznie, mieszkanie wyglądało świetnie, w kuchni pachniało świeżym ciastem. Zosia wyglądała doskonale, nawet wydawało mi się, że wyszczuplała i odmłodniała. Chciałem mocno przytulić ją na dzień dobry, ale wywinęła mi się.

Nalegała, bym najpierw z jadł obiad. Wypiłem kieliszek czystej, później kolejny. Chciałem nalać sobie jeszcze jeden, ale Zosia złapała butelkę.

– Nie. Musimy pogadać. Nie chcę, żebyś był zamroczony. Mam ważną sprawę.
– No co tym razem? – zapytałem wesoło. – Jakiś nowy wymysł? Narzuta? Dywan? A może tapety z widokami? Uśmiechnęła się. Wyszła z pokoju i po chwili wróciła z walizką. Nic nie kumałem.
– Po co ci te klamoty? Do matki swojej jedziesz? Wybierasz się gdzieś?
– Tak – odpowiedziała. – Wyprowadzam się. Resztę rzeczy zabrałam wcześniej. To są już tylko osobiste drobiazgi, czekałam z nimi na ciebie.

Wstrząsnęło mną

Patrzyłem na nią i nic nie rozumiałem. Co to za brewerie? Chciałem potrząsnąć nią, żeby się obudziła, ale nie dała mi szansy i ruszyła do wyjścia.

– Ty mi wytłumacz, co tu się dzieje? Wracam z roboty zmachany jak pociągowy koń, a ty tak mnie witasz?
– Chyba nie tylko za kółkiem tak się zmachałeś? – uśmiechnęła się lekko.
– A gdzie, jak myślisz?
– Ja nie myślę, ja wiem! Twoja kochanka dzwoni czasami i opowiada, jak świetnie do siebie pasujecie. Namawia mnie, żebym ci dała wolność. Zdecydowałam się posłuchać jej rady…

Błagałem ją, by nie odchodziła. Groziłem, że umrę i zapiję się na śmierć. Nie przemawiało do niej nic, nawet argument o dzieciach. Były już dorosłe, ale na pewno wpłynie na nie rozejście się rodziców! Nic jej nie ruszało, takiej Zosi zupełnie nie znałem!

– Nie szantażuj i nie strasz. Jak chcesz się zapić, to pij. Jesteś dorosły. Twoje życie!

Błagałem, płakałem, ale nie podziałało nic. Okazało się, że moja żona poznała jakiegoś faceta i to do niego odchudzi. Osunąłem się na kolana, złożyłem ręce jak do modlitwy, ale ona mnie minęła w progu… Czy to naprawdę koniec?

Czytaj także:
„Moja 18-letnia córka spotyka się z facetem przed 30-stką. Jestem przerażona. Co taki dorosły facet może robić ze smarkulą?”
„Mąż sprowadzał do domu tabuny ludzi i oczekiwał, że będę ich obsługiwać jak gosposia. Gdy odmawiałam, robił mi awanturę”
„Mój syn mnie okradał. Ten tłumok zrujnował biznes, na który pracowałem całe życie. Na starość nie mam co włożyć do garnka”
„Moja siostra terroryzuje całą rodzinę. Mąż się jej boi, a córka od niej ucieka. Chciałam im pomóc, ale zaczęła mi grozić”

Redakcja poleca

REKLAMA