„Adoptowaliśmy dziewczynkę, ale później zaszłam w ciążę. Mąż nie był w stanie kochać ich obu, to skończyło się tragedią”

Z każdym rokiem Natalka jest mi coraz bardziej obca. Nie widzę w niej piękna mojej żony ani swoich matematycznych talentów. Nie potrafię dać sobie z tym rady.
13.02.2023 15:49

Z mężem Rafałem staraliśmy się  dziecko zaraz po ślubie. Rafał był kochanym mężczyzną. Wspierał mnie i obiecywał, że będziemy mieć dzieci. Niestety miesiącami nie zachodziłam w ciążę. Badania i szerokie leczenie nie przyniosły żadnych efektów. Bardzo pragnęliśmy dziecka, wiec zdecydowaliśmy się na ten krok. Miałam obawy, że nie pokocham adoptowanej córki tak, jak własnego dziecka, ale mama przekonała mnie, że będzie inaczej. Rafał też bardzo pragnął dziecka i chciał adopcji.

Decyzja o adopcji

Czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie, gdy tuliłam w ramionach Natalkę, którą właśnie adoptowaliśmy. Przeszliśmy wszelkie kursy na rodziców adopcyjnych i wyczekiwaliśmy pociechy. Natalka z miejsca podbiła nasze serca. Jej matka, alkoholiczka, zrzekła się praw do dziecka od razu po urodzeniu.

Natalka była moją córką, choć jej nie urodziłam. Czułam magiczną więź. Poświęcaliśmy jej swój cały wolny czas. Rafał też zdawał się nie widzieć świata poza nową córką.

Niespodziewana ciąża

Przy naszej córeczce zupełnie zapomnieliśmy, że nie możemy zajść w ciążę. Nie zabezpieczaliśmy się, gdy się kochaliśmy, ale przestałam czekać na dni płodne. Po dwóch latach zaszłam w ciążę. Sylwia urodziła się przed gwiazdką, a mój mąż zupełnie oszalał na jej punkcie.

– Kochanie przyjście na świat Sylwii to najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałem – mój mąż miał w oczach łzy. – To dziecko nadało zupełnie nowy sens mojemu życiu.

Zmiana podejścia do Natalki

Po urodzeniu Sylwii Rafał przestał poświęcać swoją uwagę Natalce. Na początku było to mniej zauważalne. Obie dziewczynki świata poza sobą nie widziały. Kochały się bardzo mocno.

Nieporozumienia pomiędzy moim mężem a adoptowaną córką zaczęły wyraźnie pojawiać się, gdy Natalka miała 12 lat. Nie radziła sobie z matematyką, w której mój mąż zawsze był bardzo dobry.

– Wiem, że z Sylwią takich problemów nie będzie. Po mnie odziedziczy talent do przedmiotów ścisłych. Ciekawe, co Natalka odziedziczyła po swoich rodzicach – dodał z ironią w głosie.

– Rafał, co ty opowiadasz?! – powiedziałam zaniepokojona. – Jak możesz?! Natalka jest tak samo naszym dzieckiem jak Sylwia. Nigdy o tym nie zapominaj. A jeśli chcesz wiedzieć, to ja zawsze z matematyki miałam naciągnięte trójki – odwróciłam się na pięcie.

Niestety, było za późno. Zobaczyłam Natalkę stojącą w drzwiach i zamarłam. Wszystko słyszała. Choć oboje przeprosiliśmy ją i wytłumaczyliśmy jej, że zawsze będzie naszym dzieckiem, jej zachowanie bardzo się zmieniło.

Natalka zaczęła mieć coraz więcej problemów w szkole, była zdystansowana i opryskliwa. Przyłapałam ją nawet na wagarowaniu. Próbowałam poświęcić córce więcej czasu, ale wydawało się, że nic to nie daje. Rafał też zauważał problem, ale nie mógł poradzić nic na to, że z adoptowaną córką nie czuje tak dużej więzi.

Upiorny poranek, który zmienił wszystko

Pewnego ranka poszłam jak zwykle obudzić dziewczynki. Nie zastałam jednak Natalki w jej pokoju. Łóżko było puste, znajdował się na nim tylko list.

„Kochani rodzice, szczególnie ty, tato. Przepraszam, że przez tyle lat wam przeszkadzałam. Macie przecież swoją córkę... Nie wolno mi być dalej z wami. Nie szukajcie mnie. Dam sobie radę. Zawsze będę Was kochać tak jak i Sylwunię. Natalia”

Byłam zrozpaczona, zresztą Rafał także. Zadzwoniliśmy do wszystkich koleżanek, jednak nigdzie Natalki nie było. W końcu Sylwia wyjawiła nam, że Natalka planuje powrót do domu dziecka.

Rafał natychmiast wyruszył na jej poszukiwania. To było najgorsze kilka godzin w moim życiu. Dłużyły się niemiłosiernie.

W końcu usłyszałam upragniony dźwięk klucza w zamku: to był Rafał, a z nim Natalka. Córka uśmiechała się od ucha do ucha i przeprosiła za swoje zachowanie. Myślała, że już jej nie chcemy.

Rafał zdecydował, że weźmie 3 dni wolnego w pracy i wyjadą z Natalką sami do domku w lesie wyjaśnić sobie kilka spraw i spędzić wspólnie czas. Wszyscy byliśmy niesamowicie szczęśliwi, że znowu jesteśmy razem. Mam nadzieję, że sytuacja odmieni postawę mojego męża.

Czytaj także:
„Moja 18-letnia córka spotyka się z facetem przed 30-stką. Jestem przerażona. Co taki dorosły facet może robić ze smarkulą?”
„Mąż sprowadzał do domu tabuny ludzi i oczekiwał, że będę ich obsługiwać jak gosposia. Gdy odmawiałam, robił mi awanturę”
„Mój syn mnie okradał. Ten tłumok zrujnował biznes, na który pracowałem całe życie. Na starość nie mam co włożyć do garnka”
„Moja siostra terroryzuje całą rodzinę. Mąż się jej boi, a córka od niej ucieka. Chciałam im pomóc, ale zaczęła mi grozić”

Redakcja poleca

REKLAMA