W roku 2000 skończyłam 10 lat, więc jak łatwo policzyć, na pierwszą dekadę XXI wieku przypadły wszystkie moje lata nastoletnie. Jako 11-latce bliżej mi było do dziecka niż do dorastającej panny (namiętnie bawiłam się jeszcze lalkami, a wszelkie bolączki nastolatek były mi zupełnie obce), a z kolei w roku 2009 zdałam maturę, uzyskałam świadectwo dojrzałości i rozpoczęłam studia.
Moje wspomnienia z lat 2000-2010 są więc bardzo zróżnicowane. Czym innym fascynowałam się jako gimnazjalistka, a zupełnie czym innym jako 18-latka. Do własnych typów dołączyłam więc kilka pomysłów redakcyjnych koleżanek... I tak powstał sentymentalny przegląd najfajniejszych gadżetów, zabawek, książek, filmów, ubrań i trendów z pierwszej dekady XXI wieku! Przypomnijcie sobie również największe gwiazdy tych lat. Czy wy też je uwielbiałyście?
Kultowe książki i filmy
1. Legalna blondynka; 2. Harry Potter i kamień filozoficzny; 3. Amelia; 4. Władca Pierścieni; 5. Shrek
Pierwszą część przygód Harry'ego Pottera czytałam jako 11-latka, kiedy walczyłam z zapaleniem płuc. Potteromania dopiero się wtedy w Polsce zaczynała, ale już chwilę później mały czarodziej był dosłownie wszędzie. Założyłam z koleżankami "Klub Harry'ego Pottera" ze ściśle określonymi zasadami członkostwa i cotygodniowymi spotkaniami. Jeden z tatusiów zrobił nam złote różdżki, a ja dostąpiłam zaszczytu wcielania się w rolę Hermiony. Próbowałyśmy nawet samodzielnie przyrządzić magiczne fasolki, a po ich zjedzeniu wszystkie rozchorowałyśmy się na 3 dni... Pierwsze 6 części książki czytałam z wypiekami na twarzy, ale kiedy po premierze siódmej popędziłam do księgarni, z bólem serca musiałam przyznać, że jednak pewien etap jest dla mnie nieodwołalnie zamknięty. Nie dałam rady jej przeczytać i wiedziałam, że to oznacza dorosłość ;-)
Legalną Blondynkę uwielbiam do tej pory! Klasyk, który odświeżam sobie co najmniej raz do roku. Nadal bawią mnie przygody Elle i ciągle szczerze nienawidzę Warnera. Całe rzesze nastolatek początku XXI wieku marzyły o tym, by być tak słodkie, ale jednocześnie niezależne i zdolne jak tytułowa blondynka. No i zazdrościły jej imponującej garderoby!
Shrek, Amelia i Władca Pierścieni to inne kultowe tytuły, które podczas tej dekady zgromadziły w kinach całe tłumy.
Zabawki, o których marzyli wszyscy
1. Tamagotchi; 2. Lalka Baby Born; 3. Furby
Tamagotchi podbijało serca polskich dzieciaków już w latach 90-tych, jednak na początku XXI wieku było równie popularne. Ja dostałam wersję rozszerzoną, w której można było hodować aż 18 różnych zwierzątek! Do tej pory pamiętam, jak płakałam po śmierci swojego pierwszego dinozaura ;-) Opiekę nad małymi stworkami traktowałam niezwykle poważnie - nosiłam tamagotchi wszędzie, a na pierwszym etapie fascynacji wstawałam do zwierzaków na nocne karmienie.
Z kolei Baby Born było dla mnie przedmiotem nieosiągalnych marzeń. Kuszące reklamy telewizyjne, w których lalka płakała i robiła siku, wzbudzały żywą nienawiść w moich rodzicach. Każdy spot prowokował mnie do przypominania im o tym, jak koniecznie MUSZĘ mieć sikającego dzidziusia. Czy obecne 12-latki bawią się jeszcze lalkami?
Moda 2000-2010
1. Dziwaczne kaszkiety (na zdjęciu Britney Spears); 2. Śmieszne bolerka (na zdjęciu Katherine Heigl) - fot. ONS.pl/kolaż Polki.pl
Przez chwilę zastanawiałam się, czy tytuł tej sekcji nie powinien być zamieszczony w cudzysłowie. Moda?! Czy te koszmarne rzeczy kiedykolwiek były na czasie?! Zawsze wydawało mi się, że to lata 90-te wiodły prym, jeśli chodzi o obciachowe trendy. Tymczasem okazuje się, że w przedziale czasowym 2000-2010 wyglądałyśmy jeszcze gorzej...
Tak, miałam kiedyś kaszkiet. Równie uroczym nakryciem głowy była w tym czasie polarowa chustka, zapinana pod włosami na rzep. Ten stylowy dodatek nosiły jednej zimy wszystkie dziewczyny z mojej klasy. Bardzo żałuję, ale nie udało mi się odnaleźć żadnych zdjęć... Z kolei urocze bolerka zakładało się kiedyś dosłownie do wszystkiego. Do szkoły, na spotkanie ze znajomymi, na wesele. Ten ciuch był też obowiązkowym elementem stroju każdej szanującej się panny młodej.
3. Hairgami; 4. Bardzo niskie biodrówki; 5. Sztruksowy żakiet
Hairgami to jeden z azjatyckich wynalazków, który jakieś 10-15 lat temu podbił serca wszystkich dziewczynek. Nie było wtedy tutoriali na YouTubie, więc wyczarowanie fajnej fryzury nie wydawało się oczywiste. Bardzo niskie biodrówki, z ledwością zasłaniające majtki (a często nawet nie...), były wtedy wszędzie - nosiły je nastolatki i dorosłe kobiety. Pamiętam, jak trudno było w nich swobodnie kucnąć albo się schylić... Cóż, czego się nie robi dla bycia na czasie! Sztruksowe żakiety uchodziły wtedy za modny must-have. Niestety nie udało mi się odnaleźć zdjęć jeansów z brokatem (i koniecznie z haftami!). To kolejny hit początku XXI wieku. Oczywiście, efekt bling-bling miał swoją cenę. Świecidełka wszędzie odpadały, a pranie wyjęte prosto z bębna dosłownie lśniło!
Dziwne trendy urodowe
1. Bardzo krótka grzywka (na zdjęciu Joanna Brodzik); 2. Cieniutkie brwi (na zdjęciu Pamela Anderson); 3. Opalenizna z solarium (na zdjęciu Christina Aguilera) - fot. ONS.pl/kolaż Polki.pl
Sądzę że większość celebrytek, przeglądając swoje zdjęcia z początku XXI wieku, łapie się z niedowierzaniem za głowę. Prym wiedzie z pewnością Christina Aguilera, która idealnie nadaje się na żywą ilustrację wszystkich najgorszych urodowych trendów tamtego okresu.
10-15 lat temu na czasie były bardzo krótkie grzywki. Ja też byłam wtedy modna - sama sobie taką wycięłam! Do tego typu fryzury profesjonalista nie był mi potrzebny. Cieniusieńkie jak nitka brwi również przerabiałam. Koszmar zaczął się dopiero wtedy, gdy po własnoręcznej regulacji przed łazienkowym lustrem, dotarła do mnie nagła myśl: "Boże, jak ja będę z takimi chodzić?!". W modzie była opalenizna z solarium, koniecznie w kolorze marchewki lub hebanu. W rezultacie większość gwiazd wyglądała tak, jakby zatrzasnęła się w opalającej kapsule. Przed swoją studniówką w 2009 wykupiłam cały karnet i byłam niezwykle dumna z hawajskiej opalenizny (to nic, że był styczeń). Na początku XXI wieku na czasie było farbowanie włosów na platynę i czerń jednocześnie. Krucze pasma koniecznie musiały wystawać spod spodu, a wierzch fryzury był dosłownie biały...
Gwiazdy, które kochałyśmy
1. Michał Wiśniewski; 2. Jennifer Lopez; 3. Enrique Iglesias; 4. Britney Spears; 5. Doda - fot. ONS.pl/kolaż Polki.pl
Ich Troje słuchali chyba wszyscy. Moja czteroletnia wtedy siostra nuciła ich teksty, a mój dziadek z upodobaniem odtwarzał hity Michała Wiśniewskiego w nieskończoność. Ja byłam oddaną fanką, a wszystkie kawałki z płyty Ad. 4 znałam na pamięć. Razem z sąsiadką przez całe wakacje przebierałyśmy się i zapraszałyśmy rodziców na koncert zespołu (niestety, piosenki były z playbacku...). Ja zawsze wcielałam się w rolę czerwonowłosego Michała - nie pytajcie!
Jennifer Lopez ciągle pozostaje na topie, a co ciekawe, ponad dekadę później wygląda lepiej! Enrique Iglesias skradł serca wszystkich dziewczynek - do tej pory pamiętam, jak w roku 2000 kłóciłam się z koleżankami z klasy, czyim mężem powinien być. W grudniu boski Enrique przyjeżdża do Polski i planuję ożywić dawne sentymenty!
47-letnia Jennifer Lopez w seksownym wydaniu
Britney Spears była moją największą idolką! Pół pokoju miałam obwieszone plakatami, a wycinki na jej temat magazynowałam w ogromnym pudle. Te czasy to początki internetu, więc dzielnie drukowałam (!!!) artykuły o ukochanej piosenkarce. Moim planem na dorosłe życie było w tym czasie stworzenie strony internetowej poświęconej Britney. Po jej rozstaniu z Justinem Timberlakiem przepłakałam całą noc... Później wokalistka ogoliła głowę na łyso i troszkę spadła z mojego prywatnego piedestału, ale pudło z wycinkami do tej pory trzymam na strychu ;-) Doda stała się pierwszą polską celebrytką z prawdziwego zdarzenia. Znali ją dosłownie wszyscy! Była w tym czasie taką skandalistką, że moja babcia ze zgorszeniem kazała mi zmieniać kanał za każdym razem, gdy panna Rabczewska (wtedy chyba jeszcze pani Majdan), pojawiała się w telewizji.
Co ciekawe, większość gwiazd z początków XXI wieku nadal utrzymuje się na topie. Nie podzieliły więc losu okropnych trendów urodowych, sztruksowych żakietów i spodni z brokatem. Ciekawa jestem, czy na trendy obecnej dekady też będziemy za kilka lat patrzeć z mieszanką rozrzewnienia i zażenowania...?