Piri-piri - pikantny dodatek

Pikantny sos piri-piri.
Ta ostra papryczka przywędrowała do Portugalii z zamorskich kolonii, ale szybko stała się jednym z podstawowych dodatków pikantnej kuchni kontynentalnej. Piri-piri - kilka słów o przyprawie.
/ 11.07.2010 12:12
Pikantny sos piri-piri.

Papryczka pełna energii

W kuchni portugalskiej królują warzywa, mięsa i ryby. Wszystko to sprawia, że potrawy są smaczne, ale dość łagodne. O ich głębię i wyrazistość dbają przyprawy, choć w portugalskiej kuchni nie używa się ich zbyt wiele. Poza intensywnym czosnkiem i orzeźwiającą kolendrą spotkać tu można także cynamon, dodawany nie tylko do słodyczy, a także papryczkę piri-piri. Pojawiła się ona dzięki kolonialnym podbojom w czasach świetności Portugalii. Najczęściej jest specjalnie hodowana, ale w Afryce może się zdarzyć, że spotka się ją rosnącą dziko. Jej owoce mierzą do 2,5 cm długości. W formie dojrzalej przybierają kolor czerwony lub fioletowy. Niektóre papryczki bywają naprawdę bardzo ostre i należy się z nimi obchodzić bardzo ostrożnie.

Polecamy: Jak się jada na południe od Lizbony?

Do garnka i na stół

Papryczką piri-piri przyprawia się najczęściej potrawy mięsne i rybne, by wydobyć z nich wyrazistość i podgrzać jej charakter. Kupuje się ją na wagę lub już sproszkowaną. Za każdym razem trzeba ją dodawać z umiarem, jak w przypadku wszystkich papryczek chili. Można ją dodawać bezpośrednio do garnka z gotującą się potrawą lub po ugotowaniu w formie pikantnego sosu, który każdy dodaje wedle własnego uznania. W sklepach bez trudu można kupić gotowy sos piri-piri. Jeśli zdobędziemy papryczki, można pokusić się o zrobienie sosu samodzielnie, dopasowując jego pikantność do swoich możliwości. Przepis jest prosty. Pikantną papryczkę mieszamy z solą, octem winnym i oliwą. Jeśli chcemy sos nieco łagodniejszy, dodajemy również zwykłą czerwoną paprykę sałatkową, odstawiamy, by się przegryzło, a następnie miksujemy. Tak naprawdę o proporcjach decyduje to, ile wytrzymają nasze kubki smakowe.

Zobacz także: Jak się je na Maderze i Azorach?

Redakcja poleca

REKLAMA