Nowa definicja orgazmu
Co dzisiaj uznajemy za orgazm? Czy to biologiczna reakcja narządów rozrodczych na mechaniczne pobudzenie z zewnątrz? Od wielu dekad wiemy, że w trakcie orgazmu w naszym mózgu wydzielane są hormony szczęścia. Okazuje się, że te same hormony wydzielane przy pomocy innych bodźców mogą wywołać orgazm. Pozornie nieseksualne bodźce mogą doprowadzić do bardzo seksualnej odpowiedzi ze strony naszego mózgu. Orgazm bez dotykania w dowolnym miejscu i okolicznościach – kto by nie chciał spróbować…
Timofilia – odkryta na nowo
Timofilia to dewiacja seksualna, w której do osiągnięcia podniecenia i satysfakcji seksualnej konieczne jest poczucie przynależności do elity społecznej. Definicja tej elity należy już natomiast do nas – to my decydujemy, czy sukcesem będzie dla nas bogactwo, osiągnięcia naukowe, czy odpowiednia pozycja zawodowa. Stymulujące jest uczucie ważności, własne przeświadczenie o wysokim miejscu w społeczeństwie i konsekwencji tej pozycji.
Jak się okazuje fenomen jest dużo bardziej złożony, a wielorakość pobudzających czynników każe wnioskować, że podniecające jest to, co jest atrakcyjne społecznie. Pożądane są: pieniądze, władza, sława, pozycja społeczna, osiągnięcia zawodowe, poklask społeczeństwa.
Zobacz też: Czym jest dewiacja?
Orgazm władzy
Zbigniew Lew-Starowicz w swojej książce „Lew w sypialni” opisuje fenomen „orgazmu władzy”. Przytacza wiele przykładów osób cierpiących na timofilię. Większość z nich to mężczyźni, dla których o pomoc zwracają się ich partnerki. Oni sami nigdy nie zauważają patologii i nie chcą odbierać sobie przyjemnego stymulatora doznań. Bardzo często wynajdują oni atrybuty swojej władzy – dyplomy, nagrody, odznaczenia. Patrzenie na nie i przypominanie sobie o doniosłych wydarzeniach z ich życia wywołuje pobudzenie seksualne, które z czasem możliwe jest do osiągnięcia jedynie z tymi „gadżetami”.
Dlaczego pragniemy władzy?
Czy władza sama w sobie jest podniecająca? Ogrom pracy, obowiązków, przygniatająca presja odpowiedzialności, wieczne deadline’y i życie w biegu – przecież to nie brzmi pobudzająco. A może to zazdrość, którą wzbudzają wysokie stanowiska? Albo uczucie wybrania, świadomość, że stoi się na samym szczycie piramidki, na samym końcu tego metropolitarnego łańcucha pokarmowego? Teraz patrząc na niektórych celebrytów lub polityków można się tylko domyślać, jaką przyjemność im to sprawia.
Zobacz też: Dlaczego romansujemy w pracy?