Łosoś w roli głównej
Jada się gravlaks i w Szwecji, i w Norwegii. I trudno się temu dziwić, ponieważ smak marynowanego łososia jest naprawdę doskonały. Jego przygotowanie jest dwuetapowe. Najpierw wybieramy odpowiedniego łososia. Ponieważ ryba nie będzie pieczona ani smażona, więc trzeba zadbać, by wybrany przez nas kawałek był świeży i jędrny. Nic bowiem nie ukryje się w gravlaksie, a jego smak zależy w dużej mierze od konkretnego rybiego kawałka. Można kupić tuszę rybną i ją sprawić, można od razu zdecydować się na dzwonka. W miarę możliwości usuwamy wszystko, co zbędne, czyli kręgosłup i ości. Niektórzy zostawiają spore kawałki, inni decydują się na pokrojenie ryby znacznie drobniej. W ten sposób przygotowana ryba gotowa jest do otulenia odpowiednią marynatą.
Zobacz także: Łosoś po norwesku
Marynowanie
Istnieją różnice w poszczególnych przepisach, dwa elementy są jednak obowiązkowe - sól i świeży koperek. Ale po kolei. Najpierw posypujemy łososia solą, sporo osób dodaje też pieprz i cukier. Następnie większość skrapia rybę sokiem z cytryny. Nie jest to element absolutnie niezbędny, ale pasuje do marynowanej ryby i sprawia, że smak marynaty staje się bardziej wyrazisty. Teraz czas na drugi składnik, bez którego gravlaks po prostu nie istnieje. Pęczek koperku, a najlepiej dwa lub trzy, gdyż zieleniny musi być naprawdę duży, siekamy drobno. Każdy łososiowy kawałek obkładamy gruba warstwą kopru. Rybę zawijamy ciasno w ściereczkę lub folii i wkładamy do lodówki.
Cierpliwość
Teraz nadchodzi najtrudniejszy moment przygotowywania marynowanego łososia. Oczekiwanie. Aby ryba nabrała właściwego smaku potrzeba co najmniej dwóch dni, niektórzy zalecają nawet trzy dni. W tym czasie sól z koperkiem, a często także z sokiem z cytryny, wnikają w łososia i sprawiają, że potem smakuje on wybornie. Gravlaks kroi się na cienkie plastry i najczęściej jada z ciemnym pieczywem oraz cząstką cytryny.
Zobacz także: Jak jadają Szwedzi?