Jesteśmy małżeństwem już 16 lat. Od 4 lat coś zaczęło się psuć. Ponad cztery lata temu poszłam do pracy, wbrew mojemu mężowi. Coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie, on izolował się ode mnie, coraz częściej zaglądał do kieliszka, a ponieważ ja przerabiałam już alkohol w moim dzieciństwie, działało to na mnie jak płachta na byka. To trwało bardzo długo, pomimo mojego tłumaczenia, rozmów, że nie chcę tak żyć, nic się nie zmieniało. Mniej więcej w tym czasie miał miejsce „incydent”, którego konsekwencje ciągną się za mną do dnia dzisiejszego. W tym okresie naszego oddalenia zaczęłam pisać z moim kolegą z dzieciństwa. To była moja dawna, dziecięca miłość. Robert ciągle wypomina mi to, że komuś opowiedziałam o naszych problemach, że ukryłam to przed nim. Oboje wobec siebie mamy ciągłe pretensje o niezrozumienie, to wszystko zbyt długo narastało.
Czytaj więcej