„Rodzina zaprosiła nas na wesele, potwierdziliśmy, ale nie przyszliśmy. Przysłali nam rachunek za talerzyk”

,,Chyba też przelejemy te pieniądze. Bo choć czuję się usprawiedliwiona, to jednak mogłam zadzwonić i uprzedzić lub choćby wysłać wiadomość".
26.06.2023 07:15

Kiedy dostaliśmy zaproszenie na ślub i wesele, mieliśmy mieszane uczucia. Ale z drugiej strony lubiliśmy się zabawić, więc gdy Natalia dzwoniła, by dowiedzieć się, czy będziemy, odparłam, że tak.

Nie mogłam przecież przewidzieć, że coś się wydarzy...

Na dwa dni przed ślubem moja babcia miała zawał serca. Kochałam ją z całego serca, to ona właściwie mnie wychowywała. Byłam załamana, ta wiadomość była dla mnie ciosem. Nie myślałam o tańcach, muzyce, zabawie i pogaduszkach przy winie. Cierpiałam, płakałam. Czy da się w tym stanie świętować miłość?

Prawdę mówiąc, w ogóle zapomniałam o tym weselu. Na zmianę biegałam do szpitala, bo już zezwolili na krótkie odwiedziny i modliłam się, żeby doszła do siebie. Jedyna uroczystość, o jakiej myślałam, to potencjalny pogrzeb — bałam się tego śmiertelnie! Dopiero kiedy jej stan się poprawił, przypomniałam sobie, że nie powiadomiłam Natalii o tym, że jednak nie przyjedziemy.

Czułam się usprawiedliwiona

Nie zrobiłam tego przecież po złości w stylu „nie jadę, bo mi się nie chce”. Miałam poważny powód. Chciałam ją jednak przeprosić i wyznać, co się stało, gdy emocje już opadną. Zadzwoniłam kilka dni później. Natalia wysłuchała mnie, sądziłam że zrozumiała stan rzeczy, ale zdziwił mnie jej oskarżycielski ton.

– Mogłaś chociaż wysłać krótką wiadomość albo poprosić męża, by zajął się tym, to nie kosztuje zbyt wiele czasu – w jej głosie słychać było zdenerwowanie.

– Nie pomyślałam, przepraszam – westchnęłam.

– Zamiast stu pięćdziesięciu osób było na naszym weselu tylko osiemdziesięciu gości. Stoliki wiały pustkami, wyglądało to żałośnie! – ryknęła.

– Słucham? – wykrztusiłam zaskoczona jej wybuchem.

– Prawie połowa gości wystawiła nas do wiatru, choć tak jak ty potwierdzili przybycie. To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu, poczułam się olana.

Zatkało mnie. Czy jestem winna nieobecności tylu osób?

– Mam nadzieję, że zachowacie się przynajmniej honorowo i zapłacicie – wycedziła i się rozłączyła.

Dwa dni później odebrałam z poczty list od Natalii i Michała. W środku była prośba o zwrot 560 zł, czyli sumy, którą zapłacili za nas w ramach przyjęcia weselnego.

Rozumiemy, że w waszym życiu mogło wydarzyć się coś niespodziewanego i mimo potwierdzenia, nie daliście rady przyjechać na nasz ślub. Wystarczyło napisać kilka słów wytłumaczenia. Zrozumielibyśmy. Naraziliście nas i naszych rodziców na koszty. Dlatego liczymy, że bez zbędnej zwłoki,wpłacicie pieniądze na podane niżej konto.

Podzwoniłam trochę po rodzinie, popytałam i okazało się, że to nie jest żart. Michał i Natalia traktują swoje żądanie bardzo poważnie, na dodatek popierają ich rodzice, którym także jest bardzo przykro. Część osób się obraziła, a część wpłaca kasę. My z Pawłem chyba też przelejemy te pieniądze. Mogłam zadzwonić i uprzedzić lub choćby wysłać wiadomość…

Czytaj także:
„Nie chciałam dzieci i mąż dobrze o tym wiedział. Załamałam się, gdy zrobiłam test. Byłam pewna, że to jakiś słaby żart”
„Ciotka udawała, że opiekuje się babcią, by przejąć cały spadek. Gdy babcia rzuciła mi propozycję, nogi się pode mną ugięły”
„Moja mama uważa, że rozwód to najgorszy grzech. Muszę jej w końcu wyznać prawdę, dlaczego chcę się rozstać z mężem”

Redakcja poleca

REKLAMA