Gdy myślę o naszym małżeństwie to kiedyś sądziłam, że jest ono jak z bajki. Niestety to była tylko iluzja.
Poznaliśmy się na studiach, a właściwie na juwenaliach. Przystojny student matematyki zawrócił mi w głowie. Połączyła nas jakaś niewidzialna więź. Te piękne brązowe oczy roztopiły moje serce. Czułam, że to ten jedyny.
Po 4 latach randkowania ukochany w końcu uklęknął, a ja oczywiście przyjęłam pierścionek. To miał być piękny początek naszej przygody. Ślubowaliśmy sobie uczciwość małżeńską i wspólne życie w zdrowiu i w chorobie.
Niestety los chciał inaczej
Przez pewien czas moja bajka stawała się coraz bardziej realna. Kupiliśmy mieszkanie, urządziliśmy je po swojemu, nie narzekaliśmy na finanse. Nieźle zarabialiśmy. Wydawać by się mogło, że wszystko idzie idealnie.
Szczęście nie trwa wiecznie, niestety. Wszystko zaczęło się o dziwnego zachowania Kamila. Coraz częściej przesiadywał w pracy po godzinach, nie miał na nic nastroju, jakby wiecznie był nadąsany. Zaczęłam zastanawiać się, czy może to ja coś zrobiłam nie tak.
Nie rozmawialiśmy już tak, jak wcześniej. Kiedyś każdy problem omawialiśmy wspólnie, dziś każdy raził sobie z nimi osobno i w ciszy. Pewnego cichego wieczoru coś we mnie pękło:
– Słuchaj Kamil, ja dłużej tak nie mogę. Co się z nami dzieje? Ta cisza mnie wykańcza...
– Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Nie chce mi się o tym myśleć.
Wstał i wyszedł z pokoju. Zostawił mnie samą z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Nie odpuściłam. Męczyłam go tak długo, aż w końcu pękł i wyznał:
– Kaśka, ja mam dość. Odchodzę. Chcę rozwodu... Kościelnego – te ostatnie słowa były jak cios prosto w serce.
Kościelnego? Niby jakim cudem? Odchodzi? Już mnie nie kocha? Te i inne miliony pytań kłębiły mi się w głowie. Pękło mi serce, a łzy napłynęły do oczu. Czy przegapiłam moment, w którym mogłam to wszystko zatrzymać?
Gdzie popełniłam błąd?!
Kolejne dni, tygodnie, miesiące były jak wyjęte z najgorszego koszmaru. Starałam się przejść przez nie z podniesioną głową, ale nie dawałam rady. To było zbyt bolesne. Kamil odszedł do innej, lepszej, piękniejszej.
Czułam się upokorzona. Najpierw przed sądem, a potem w kurii, gdy musiałam ze szczegółami opowiadać o naszym małżeństwie i jeszcze raz sięgać pamięcią do pięknych chwil, które już nigdy nie wrócą.
–A współżycie? Było? Jak często? Żona wykazywała oznaki choroby, o której pan wcześniej wspominał? Zataiła ją przed panem?
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Zamurowało mnie i zatkało. Stałam tam, ale czułam, że wcale nie jestem obecna przy tej rozmowie. Mój mąż, partner, niegdyś najlepszy przyjaciel, zrobił ze mnie potwora tylko po to, żeby zabrać przed ołtarz inną babę?
Kamil pastwił się nade mną, a ja czułam, że każde bolesne dla mnie słowo sprawia mu niemałą satysfakcję. Z kim ja żyłam pod jednym dachem? Z bezczelnym dupkiem, który upokorzył mnie, zaciągnął tutaj, żebym opowiadała o moich intymnym życiu przed obcymi mi ludźmi?
Gdybym mogła cofnąć czas...
– Nie rozumiem, o co tutaj chodzi. Nasze małżeństwo było... normalne. Zwyczajne.
– Czy przebywała pani w szpitalu, bądź podlegała pani innej formie hospitalizacji w związku z pani chorobą?
– Nie, nie rozumiem, o czym pan do mnie mówi. Nie jestem chora, źle znosze niektóre sytuacje, ale to nie jest podstawa do takich oskarżeń!
I tak spotkanie za spotkaniem. Musiałam się bronić. Pokazać, że jestem silna. Nie mogłam się poddać. Kamil nawet nie próbował ze mną o tym porozmawiać. Unikał mojego wzroku, jakbyśmy byli obcymi sobie ludźmi. To było straszne.
Dziś, gdy wszystko to mam już za sobą, czuję się znacznie lepiej. Udało mi się zeskrobać z ziemi swoją godność i poczucie własnej wartości i małymi kroczkami podnoszę się po tym straszliwym upadku.
Czasami ludzie, których najbardziej kochamy, wbijają nam najbardziej bolesny nóż w plecy. Trudno. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym za niego nie wyszła. To nie było warte mojego cierpienia.
Katarzyna, 39 lat
Czytaj także:„Żona zrobiła z naszego mieszkania przedszkole. Mam tego powyżej uszu, ale trzeba przyznać, że to niezły interes”„Iwona jest emocjonalnym wampirem. Jej zły humor jest tak zaraźliwy, że tracę ochotę na oddychanie”„Harowałam za granicą, żeby zarobić na wymarzony urlop. Ale dorobiłam się tylko pustego portfela i urażonej dumy”