„W wieku 42 lat zaliczyłam wpadkę. Przez 25 lat czekałam tylko na dzień, aż będę mogła wygonić Emi z domu”

„– A co byłoby, gdybym straciła pracę? – broniła się Emilia tuż przed dokonaniem przelewu. – Musiałabyś poszukać następnej, żeby zarobić na te tony ciuchów i kosmetyków, którymi wypełniasz swój pokój i naszą łazienkę – odpowiedziałam”.
07.07.2023 17:15

W naszym rodzicielstwie nie było podziału na typowe role płciowe, a także nie różnicowaliśmy naszych dzieci pod względem miłości. Staraliśmy się wpajać im podobne wartości. Kacper, na równi z Patrycją, sprzątał swój pokój, prał swoje ubrania, przygotowywał posiłki i rozumiał, kiedy należy się bawić, a kiedy pracować. Dzieci wiedziały, że mogą z nami porozmawiać o wszystkim i robiły to, jeśli było to konieczne.

Nie ukrywam, że oboje, ja i Piotr, byliśmy dumni z naszego podejścia wychowawczego. Jednakże, z przerażeniem odkryliśmy, że nie jesteśmy w stanie poświęcić tak dużo czasu i energii naszej nieprzewidzianej sytuacji, która nazywała się Emilka.

Miałam w sobie mnóstwo obaw

Byłam zszokowana, gdy ginekolog stwierdził, że objawy, które myślałam, że są oznakami wczesnej menopauzy, są związane z trzecią ciążą. Miałam wtedy prawie 42 lata, Piotr miał 45, Patrycja miała 15, a Kacper 13, i wydaje się, że tylko dzieci cieszyły się z wieści o nowym rodzeństwie.

Obawiałam się sytuacji, w których będę musiała stawić czoła ciekawskim spojrzeniom i osądzeniom ze strony obcych ludzi. Zastanawiałam się również, czy późne macierzyństwo nie zaszkodzi temu dziecku?

Czy nie będzie obiektem plotek w sąsiedztwie lub dziwolągiem w klasie, mając rodziców w wieku dziadków? Reakcje najbliższej rodziny tylko nasze wątpliwości pogłębiły. Moja mama nie mogła uwierzyć, że byliśmy tak nierozsądni, a teściowa nawet poleciła mi pić napar z piołunu...

Nie mieliśmy po prostu siły

Jakimś cudem Emi, która była płaczliwym dzieckiem i mało jadła, przekształciła się w radosne, mądre dziecko. Do czasu, gdy miała 13 lat, uchodziła za ideał. Wtedy coś jak grom ją uderzyło. Choć już nie płakała i nie dąsała się, ciągle była obrażona i wywoływała awantury

Ale to nie wszystko. Próbowałam przemówić do rozsądku, gdy w wieku 15 lat postanowiła rzucić szkołę. Dzięki pomocy pedagoga szkolnego i prywatnie wynajętego psychologa udało nam się powstrzymać ją przed realizacją tego planu.

— Teraz wreszcie masz normalne dziecko i wiesz, co to znaczy bunt nastolatka! Spokojnie, minie to tak jak grypa, tylko bardziej cię wyczerpie — żartowały koleżanki z pracy.

Starsze dzieci nigdy nie sprawiały takich problemów. Dodatkowo wiek zaczął odciskać piętno na mnie i na Piotrze. Czasami po prostu nie mieliśmy siły na codzienne kłótnie o błahostki ani chęci do rozmów z dziewczyną, która rzucała wymowne spojrzenia.

— Cieszę się, że wyjdzie do pracy! Niech już wyprowadzi się stąd — mówiłam czasami do męża, a on tylko się śmiał, mówiąc, że nikt nie zatrudni takiej szarlatanki. Myliliśmy się. Choć została wyrzucona z dwóch sklepów odzieżowych i restauracji z powodu chronicznych spóźnień i delikatnie mówiąc, niechlujnego podejścia do obowiązków, sprawdziła się w stu dwudziestu procentach jako pomoc w klinice weterynaryjnej.

Po godzinach wciąż była tą samą rozpieszczoną, zadziorną i pyskatą najmłodszą córką. Kiedy więc w proteście przeciwko naszym wymaganiom finansowym powiedziała, że wyjeżdża na grant... żeby liczyć ptaki w Kalifornii, a potem poleci do Kanady ratować foki, poczułam ulgę. Niech jedzie! - pomyślałam, dziękując opatrzności, która nad nami czuwała.

— Powinnaś jechać — powiedziałam głośno i poczułam ulgę.

— Boże, Piotrze!- zerwałam się z kanapy, oblewając się resztkami wina. — Ona pewnie myśli, że jej nie kocham, ale to nieprawda! Po prostu nie miałam siły na tak energiczne dziecko.

Czy jestem złą matką?

Muszę jej koniecznie powiedzieć, że zawsze będę tęsknić, że ją kocham i że zawsze może na nas liczyć... — byłam bliska płaczu.

Nasza starsza córka, Patrycja, wyprowadziła się z domu tuż po rozpoczęciu studiów. Kacper, dwa lata młodszy od siostry, zakończył technikum elektryczne i także opuścił gniazdo rodzinne. Złapał każdą okazję do pracy, nawet podczas urlopów, i pracował w Norwegii za wysokie stawki. Był tam na tyle ceniony, że w końcu zrezygnował z etatu i rozdzielał swój czas między projekty w Polsce i Skandynawii.

Najmłodsza teraz odjechała, zostawiając za sobą obłoki kurzu i ślady opon. Czy to już na zawsze? — pomyślałam, nie mogąc oderwać wzroku od znikającego samochodu na horyzoncie.

— Pewnie będziesz za nią tęsknić, zanim słońce zajdzie — Piotr objął mnie ramieniem. —Ale na razie proponuję zeszłoroczne wino gruszkowe i błogi odpoczynek na kanapie... W zupełnej ciszy!

Ostatnie zdanie wypowiedział z takim entuzjazmem, że oboje parsknęliśmy śmiechem. Tyle lat czekaliśmy na tę chwilę. Choćby jedno popołudnie bez kłótni, trzaskania drzwiami, robiących fochy i głośnej muzyki, która działała na nas jak młot pneumatyczny. Szczypnęłam się w rękę, żeby upewnić się, że naprawdę jesteśmy sami w naszym domu.

Czytaj także:
„Z kobitki w kapciach zmieniłam się w kobietę wampa. Ciuchy i fryzura dały mi pewność siebie”
„Wyrwałam się z biednego domu i kasa odebrała mi rozum. Wolałam nie jeść i żyć bez prądu, byle mieć nowe jeansy”
„Mąż wychował nasze dzieci na ofermy. Nie przejmują się utrzymaniem pracy, bo tatuś zawsze wyśle przelew”

Redakcja poleca

REKLAMA