Widziałem dziś mamę. Zobaczyłem ją po drugiej stronie ulicy i choć postarzała się trochę przez lata, od razu ją rozpoznałem. Wydawała się zagubiona i niepewna. Powiedziałem o tym mojej żonie, a ona zaczęła namawiać mnie, bym do niej zadzwonił. Łatwo jej mówić…
Mama nie miała łatwego życia
Mój ojciec pił i urządzał awantury, od kiedy pamiętam. Mama tolerowała to do czasu, gdy zaczął „zapominać”, by wrócić do domu na noc. Wcale za nim nie tęskniłem, miałem tylko 5 lat.
Mama nieźle znosiła samotność, ale cały czas marzyła o wielkiej miłości. Kręcili się koło niej różni faceci, zazwyczaj pijaczyny. Początkowo byli mili i uprzejmi, ale alkohol i awantury zaczynały się równie szybko. Myślałem, że po sytuacji z ojcem mama zmądrzała i nie pozwoli się źle traktować.
Do czasu, gdy w naszym domu pojawił się Romek. Był taki, jak wszyscy, ale matka straciła dla niego głowę. Pewnego dnia, gdy jak zwykle robił awanturę, chwyciłem go za kołnierz i chciałem zrzucić go ze schodów.
– Jacek, nawet nie próbuj zrobić mu krzywdy! – zawołała rozzłoszczona. – Puść Romka!
– Albo on, albo ja. Ktoś musi się wyprowadzić, i to szybko – postawiłem sprawę jasno.
Matka nic wtedy nie odpowiedziała.
Zrozumiałem, że nic się samo nie zmieni. Coś we mnie pękło. Wyprowadziłem się, zapisałem się do policji. Wynajmowałem małą kawalerkę. Na początku od czasu do czasu dzwoniłem do mamy, ale cały czas kręcił się tam ten jej menel. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie! Postawiłem sprawę jasno: albo on, albo nie zobaczy mnie już więcej.
Od tego momentu minęło 9 lat
Żyłem własnym życiem. Poznałem Madzię, kobietę moich snów i szybko poprosiłem ją o rękę. Urodził się nam synek, a mama nawet nie wie, że jest babcią.
Pewnego dnia spotkałem starą sąsiadkę z bloku mamy. Po uprzejmościach sama zaczęła opowiadać: mama wyrzuciła w końcu Romka i… wyszła za mąż. Za Zygmunta, wdowca, kolegę ze szkolnej ławki. Nie pił i był spokojny, ale był bardzo schorowany. Nikt nie jest idealny. Nie mogłem w to uwierzyć, ale cieszyłem się szczęściem mamy.
Zbyt długo nosiłem w sobie złość
Nie chciałem się do niej odzywać. Aż do tego dnia, gdy zobaczyłem ją na przejściu dla pieszych.
– Zadzwoń do niej – Madzia nie dawała mi spokoju.
– A jeśli mnie odrzuci? – obawiałem się, że po tym wszystkim, po tylu latach mama po prostu nie zechce mnie znać.
Madzia pokręciła głową.
– To twoja matka, nie odrzuci. Nie czekaj, dzwoń już teraz.
Bardzo niepewnie sięgnąłem po telefon. Wybrałem numer i usłyszałem jej głos. Przez krótką chwilę nie potrafiłem wydobyć głosu.
– Mama? Tu Jacek… – zacząłem cicho.
– Jacuś? Dobrze, że dzwonisz, synku. Właśnie ugotowałam kapuśniak. Taki, jak lubisz. Zawsze lubiłeś… – mówiła szybko. – Bo wiesz, przyzwyczaiłam się i ciągle gotuję jak dla dwojga, a przecież Zygmunt nie żyje już ponad rok – mówiła takim zwyczajnym tonem, jakbyśmy rozstali się poprzedniego dnia. – Jego córka wyjechała do Anglii z narzeczonym. Tak coś czuję, że zostaną na stałe. No i znów jestem sama jak palec. Dosłownie nie mam do kogo ust otworzyć… Przyjdź na obiad, słyszysz? Bo się zmarnuje, a ty lubisz moje gotowanie.
Wiedziałem, że jeśli odmówię teraz, już się nie spotkamy. Włożyłem garnitur, zajechałem po kwiaty i godzinę później już stałem w jej drzwiach. Moja kochana mama, jak mogłem tak długo żyć w złości? Objęła mnie, uściskała, przyjęła kwiaty, a potem kazała mi szybko umyć ręce, bo kapuśniak czeka już na stole.
Czytaj także:
„Myślałem, że mamy szansę na wspólną przyszłość, ale ona wykorzystała mnie, by odegrać się na swoim chłopaku”
„Nakryłam męża w łóżku z nianią naszych córek. Zostawił mnie z dziećmi, bo nie byłam dla niego prawdziwą kobietą”
„Syn narzeka, że go kontroluję. Mam do tego prawo, bo całe życie od ust sobie odejmowałam, by jemu nic nie zabrakło”
„Związałem się z alkoholiczką. Co tydzień obiecywała mi, że przestanie pić. Ja wciąż wierzę, że się zmieni”