Z Szymonem wiązały mnie plany na przyszłość, ale ta stagnacja i przewidywalność na moment przestały być dla mnie wartością i zapragnęłam poczuć się piękna i pożądana. Chwila słabości kosztowała mnie więcej, niż powinna.
Postanowiłam, że powiem Szymonowi prawdę o tym wydarzeniu, nie chciałam przed nim ukrywać przecież zdrady. Mieliśmy być razem do końca życia, nie umiałabym żyć z taką tajemnicą i udawać, że jestem bez skazy.
Niemniej jednak nie spodziewałam się takiej reakcji. Szymon dosłownie wpadł w szał. Wyzwał mnie od najgorszych, jakbym co najmniej spała z połową miasta i zarabiała ciałem gdzie popadnie. Tłumaczyłam mu, że to był nic nieznaczący wyskok, ale nie dla niego. Jego duma ucierpiała najwyraźniej bardziej, niż się spodziewałam.
– Chcesz powiedzieć, że ty i ten… – zadrgał mu policzek, a rysy twarzy wykrzywiły się w grymasie.
Szymon omal mnie nie uderzył. Jego mina zdradzała nieposkromioną furię. Bałam się go! Zaczęłam go przepraszać, błagałam na klęczkach o wyrozumiałość i wtedy jakby diabeł w niego wstąpił.
Tęskniłam za nim
Szymon postanowił porzucić mnie i wyniósł się zmieszania. Zabrał rzeczy i tyle go widziałam. Czy płakałam? Non stop. Serce mnie bolało, źle spałam, chodziłam nieprzytomna, nie mogłam się na niczym skupić. W końcu udało mi się pozbierać, bo czas najlepiej leczy rany. Wylewałam morze łez każdego ranka i każdego wieczoru. Byliśmy ze sobą dwa lata, a on wyrzucił naszą relację do śmieci. Dzwoniłam, pisałam, ale bez reakcji. W końcu dowiedziałam się, że będzie na imprezie, którą organizuje nasza wspólna koleżanka.
Iga urządzała oblewanie nowego mieszkania, weszłam do niego, wypełnionego tłumem rozbawionych gości i zobaczyłam Szymona. Serce zabiło mi mocniej.
Patrzył na mnie. Zamarłam, ale po chwili płakałam w jego objęciach, czułam, jak wypełnia mnie uczucie szczęścia.
– Tęskniłam za tobą – łkałam. – Dlaczego tak długo się nie odzywałeś?
Szymon stał jak kłoda, ale uznałam, że lepsze to, niż nic. Nie odezwał się ani słowem, ale lepsze to, niż uderzenie w twarz.
Wróciliśmy do siebie, choć było inaczej. Wróciliśmy też do planowania ślubu, dzień po dniu moja radość pęczniała, wręcz puchłam z radości, że będę panią Szymonową.
Szymon też jakby chciał nadrobić naszą przerwę w związku i poganiał sprawy ślubne. Chciał zaprosić całą moją rodzinę, dalszych i bliższych krewnych. Był bardzo oburzony na myśl, że nie wszyscy zaproszeni goście z mojej strony mogą się pojawić. Zależało mu bardzo na frekwencji. Czemu wtedy nie zapaliła mi się czerwona lampka?
– Ciotki i wujowie nie mogą tak po prostu wyjechać. Kto będzie karmił i poił zwierzęta? Kto wszystkiego dopilnuje?
–Twoja rodzina nie przyjdzie na ślub?
– Nie cała, zaprosiłeś chyba ze sto osób. Najbliżsi oczywiście będą, choćby się waliło i paliło.
Szymon odetchnął z ulgą i wrócił do wypisywania zaproszeń.
W dniu ślubu wydarzyło się najgorsze
Kiedy byłam w ferworze przygotowań w dniu ślubu, robiłam makijaż i zakładałam suknię, nagle do pokoju wparował Szymon.
– Co ty tu robisz, przecież zobaczenie panny młodej przed ślubem w sukni przynosi pecha! – krzyknęła stanowczo.
– Halo, halo, przed jakim ślubem? – spytał głośno. – Nie będzie żadnego ślubu!
I zwrócił się do mnie:
– Chyba nie myślałaś, że ożenię się z taką puszczalską, jak ty? Zdradziłaś mnie z obcym typem, a kto wie, z kim jeszcze! Takie jak ty nadają się tylko do tego, żeby…
Któryś z wujów przerwał jego wystąpienie, nie wytrzymał i trafił go prosto w twarz. Szymonowi zemsta się udała, nie powiem, na pewno był z siebie dumny. Ja natomiast zostałam ośmieszona przed całą rodziną. Czy taka kara była w porządku? Nie sądzę...
Czytaj także:
„Myślałam, że szef darzy mojego narzeczonego tylko sympatią, ale prawda okazała się brutalna. Musiał mi słono zapłacić”
„Dość mam prania gaci mojego jedynaka. Wychowaliśmy go na rozpuszczonego, kolorowego ptaka, który ma nas za nic”
„Syn zadał mi wiele bólu, ale nie byłem w stanie na niego donieść. On nawet nie wie, że to ja jestem jego ojcem”