„Mąż sądzi, że on i syn są jak 2 krople wody. To ciekawe, zwłaszcza, że to nie on, a mój kochanek, jest ojcem”

„Staraliśmy się o dziecko dobre 4 lata. Wtedy przyszły mi do głowy pierwsze czarne myśli. Bo przecież to całkiem długo, może coś jest z nami nie tak?”.
03.09.2024 07:15

Z ukochanym poznałam się w szkole średniej. Oboje byliśmy mieszkańcami małych wiosek, dlatego dobrze znaliśmy się już od dawna. Nasze rodziny też. Pochodziliśmy z domów, gdzie było dużo dzieci, może właśnie dlatego sami pragnęliśmy mieć wielką rodzinę

Zrobiliśmy wszystko po Bożemu. Najpierw ślub, wspólne mieszkanie, a później starania o dzieci. Chcieliśmy na spokojnie zgłębiać naszą miłość i podchodzić do tej kwestii z dystansem. Wiedzieliśmy, że w końcu los da nam upragnionego potomka

Byliśmy młodzi, inne pary bez wielkich starań zachodziły w ciążę, a my? Mimo że oboje zachowaliśmy cnotę dla siebie nawzajem, to nic z tego nie wychodziło. Jeszcze wtedy nie wydawało mi się to podejrzane. 

Staraliśmy się o dziecko dobre 4 lata. Wtedy przyszły mi do głowy pierwsze czarne myśli. Bo przecież to całkiem długo, może coś jest z nami nie tak? Mąż nawet pewnego razu zarzucił mi, że może potajemnie biorę tabletki antykoncepcyjne, żeby uniknąć ciąży.

Czułam się, jakby dał mi w twarz

Nie rozumiałam, co tutaj nie działa. Miałam mniej niż 30 lat, powinnam od dmuchnięcia zachodzić w ciążę, jednak tak się nie działo. Wzięłam sprawy w swoje ręce i postanowiłam zbadać sytuację u specjalisty. 

Wyniki nie pozostawiały złudzeń. Jestem gotowa do bycia matką. W 100%. Wtedy lekarz zasugerował:

– Nie widzę tutaj nic podejrzanego, jednak zaznaczę, że te sprawy zależą od obojga rodziców. Mąż również powinien się przebadać

Było to dla mnie oczywiste, jednak dla Jurka już niekoniecznie. 

– Nie będę z siebie robił idioty. Jestem zdrowy, sprawny. Facet zawsze staje na wysokości zadania. Sama się przebadaj, jak jesteś taka mądra. 

– Ale Jurek, ja już byłam. Jestem zdrowa, jestem gotowa na bycie matką. Musisz iść się zbadać – prosiłam, jakby to tylko mnie zależało na rodzinie. 

– Najwyraźniej byłaś u jakiegoś nieuka. Idź do kogoś innego. Ze mną jest wszystko okej – rzucił i skończył temat. 

Byłam załamana

Nie wiedziałam, co mam z tym wszystkim zrobić. Skoro nie zachodzimy w ciążę, a ze mną jest wszystko dobrze, to był jedyny słuszny trop. Rozmówiłam się wtedy z najlepsza przyjaciółka, która trochę otworzyła mi oczy. 

– Jolka, a może mu wcale nie zależy? Dziecko to wasz wspólny interes. Jak on może zakładać, że jest zdrowy, skoro nigdy się nie badał. Duma mu nie pozwala? Podważyłaś jego męskie ego, to się chłopak broni, nic w tym dziwnego. Tylko że to nie jest postawa mężczyzny gotowego na założenie rodziny, a chłopaczka z mlekiem pod nosem. 

– Wiesz, jest mi tak strasznie przykro. Nie wiem, co ja mam zrobić, przecież nie zaciągnę go tam siłą. 

– Mam pewien pomysł, ale nie bierz mnie za szaloną – powiedziała tajemniczo. 

– No, dawaj!

– Możesz znaleźć faceta podobnego do męża, skorzystać z kilku nocnych przyjemności i potem, jeśli się uda, powiedzieć, że to jego. Skoro twierdzi, że jest taki męski, to z pewnością nie  będzie tego podważał. 

– No coś ty, mam zdradzić męża? Przecież ja go kocham!

– A tam, zaraz zdradzić. To jest poświęcenie dla dobra waszej rodziny. Chcesz tego dziecka, czy nie?

– No oczywiście, że chcę. Najbardziej na świecie. 

Nie potrafię tego zrobić

Walczyłam sama ze sobą. Z jednej strony czułam, że nie potrafię zrobić tego mężowi, ale z drugiej... czułam jakieś podniecenie. W tych myślach pogłębiał mnie jeszcze bardziej fakt biegnącego czasu. Nadszedł czas moich urodzin. 30. Jeszcze wczoraj miałam 25 lat i wielkie marzenia o dużej rodzinie. A dziś?

Tkwię w mieszkaniu z obrażonym mężem, z którym o wszystko się kłócę, nie mam dziecka, ani nadziei. Chyba ta myśl skierowała mnie do działania. 

Swoje poszukiwania zaczęłam na Tinderze, aplikacji randkowej. Wgrałam swój profil i zaczęłam przeglądać zdjęcia mężczyzn. Okazało się, że spotkałam się z całkiem sporym zainteresowaniem. Przypomniałam sobie wtedy słowa przyjaciółki. Przecież mąż nie będzie niczego podejrzewał, wystarczy znaleźć faceta podobnego do niego. 

Posunęłam się do najgorszego

Zdradziłam... znalazłam faceta, który łudząco przypominał mojego Jurka. Napisałam, odpisał i reszta potoczyła się sama. Przespaliśmy się raz. Nie było przyjemnie, ale wciąż myślałam o tym, że pragnę tego dziecka. 

Po wszystkim usunęłam aplikację, bo wyrzuty sumienia niemal zjadały mnie od środka. Czułam się fatalnie. Ciągłe bóle głowy, wiercenie w brzuchu. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Gdy ten stan utrzymywał się przez trochę dłuższy czas, coś przyszło mi do głowy... a może by tak, zrobić test?

Wyszedł pozytywny. Nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy płakać. Miałam to, czego chcialam. Tylko jakim kosztem? Zanim powiedziałam mężowi o ciąży poszłam jeszcze do ginekologa, żeby upewnić się co do wyniku testu. 

Wyrzuty sumienia poszły w odstawkę, bo tak, byłam w ciąży. Nie wiedziałam, jak Jurek zareaguje, ale byłam pełna nadziei. Mieliśmy nasze upragnione dziecko, nie musiał wiedzieć, że nie jest jego. 

 Dziś nasz chłopiec ma 3 latka

Jurek niemal skakał pod sufit z radości. Nasze małżeństwo odżyło, wróciła stara atmosfera, która tak bardzo kochałam

Po 9 miesiącach na świat przyszedł nasz syn, a teściowie rozpływali się w stwierdzeniach, że jest tak podobny do swojego tatusia. Przyjmowałam te słowa na klatę, choć znałam całą prawdę. 

Trudno. Dziś nasz chłopiec ma 3 latka, jesteśmy szczęśliwą rodziną. Może to dziwne, ale uważam, że ten krótki i owocny romans ocalił moje małżeństwo. 

Jola, 33 lata

Czytaj także:
„Rodzina wspomina, że mieliśmy niezapomniane wesele. To prawda, bo zaczęłam rodzić już w kościele”
„Po zerwaniu z facetem wylewałam łzy na ramieniu przyjaciółki. Nie miałam pojęcia, że zostałam zdradzona podwójnie”
„Zrobiłam sobie urlop od rodziny i wyjechałam bez słowa. Mam dość podstawiania tym darmozjadom wszystkiego pod nos”

Redakcja poleca

REKLAMA