„Mąż nabrał długów, które ja, rencistka z dziećmi, muszę spłacać. Nie wierzę ani w prawo, ani w sprawiedliwość”

Jestem przewlekle chora, mam dwoje małych dzieci. Próbuję się uśmiechać, lecz powoli zapominam, jak to jest choć przez chwilę nie czuć lodowej kuli w żołądku i ściśniętego strachem serca.
18.10.2023 14:30

Czuję się jak emerytka, choć mam raptem 40 lat. Nie stać mnie nawet na najtańszą farbę do włosów, bo energię do życia wysysają ze nie finansowe problemy. Wszystkiemu winny jest mój mąż...

Kiedy cztery lata po ślubie mąż stracił pracę, uznałam, że jakoś to będzie. Przejęłam się, ale wierzyłam, że wszystko się ułoży. Wtedy jeszcze myślałam, że to zwolnienie to błąd, bo przecież Krystian taki pracowity...

Moja mama chciała mnie chronić przed ślubem z nim, a ja byłam zaślepiona uczuciem. Nie widziałam w nim, tak jak inni, rozkapryszonego dzieciaka — sądziłam, że sytuacja z utratą pracy będzie chwilowa.

Niestety, kiedy ja chodziłam do pracy i zarabiałam na nasz dom, Krystian wcale nie szukał pracy, tylko siedział przed telewizorem i grał. Potrafił mi ściemniać, że, a to urząd był zamknięty, a to rozmowa o pracę odwołana.

Kiedyś wtargnęłam do domu i co? Zobaczyłam pomiętą pościel, jakby przed chwilą... Tak, owszem. Chwilę potem z łazienki wyszła golusieńka panienka. Spakowałam go i pożegnałam na progu.

Wiedziałam, że mam głupiego męża, z którym muszę się po prostu rozwieść. Ale do głupoty doszła mściwość.

Dla dzieci byłam gotowa na wszystko

Rok po wygonieniu Krystiana z mojego domu, córka zapadła na przewlekłe zapalenie płuc. Ledwo z tego wyszła, przyplątało się zapalenie oskrzeli. Potem był nawrót. Chorowanie to był cios i wydatek... Myślałam, że zaraz się z tego podniosę, ale nagle okazało się, że dach domu wymaga remontu. Potrzebowałam pieniędzy, więc wzięłam więc dodatkowe pół etatu i kredyt w banku. Przeprowadziłam remont za 20 tysięcy.

Kiedy do spłaty jeszcze około 10 tysięcy złotych włącznie z odsetkami, zachorowałam. Musiałam płacić za swoje leki, więc sumiennie wyliczone kwoty na kredyt diabli wzięli. Na dodatek trafiły mnie pogrypowe powikłania. Najpierw dostałam zapalenia płuc, potem przerzuciło mi się na żołądek i narządy wewnętrzne. Musiałam przejść na rentę.

Czułam się fatalnie, wiedząc, że nie mogę dać Zosi i Maciusiowi tyle, ile bym chciała. Taki głupi przykład: kiedyś zostałam poczęstowana w supermarkecie czekoladką. Udałam, że wkładam ją do ust, ale w rzeczywistości schowałam do kieszeni. Ekspedientka to zobaczyła i dała mi jeszcze trzy kawałeczki.

Płakać mi się chciało, gdy zobaczyłam ich uśmiechy. Słodycze w domu to było święto. Tydzień później dostałam z urzędu pismo. Od razu wyczułam, że to nic dobrego. Miałam rację. Okazało się, że z mojej renty będzie mi zabierana jedna czwarta sumy. Dlaczego?

Mąż zaciągnął dług w banku

Odkryto, że jeszcze się nie rozwiedliśmy, no i obciążono mnie spłatą jego zadłużenia. Celowo nie chciał mi nie popuścić i zaciągnął dług. Ale czego winne są dzieci?

- To nie moje bachory. Od zawsze wiedziałem, że puszczasz się z innymi. - mówił.

Miałam do spłacenia jeszcze 3 tysiące pożyczki, którą wzięłam na naprawę dachu.  A teraz jeszcze to...

Nie miałam skąd wziąć pieniędzy. Nie płaciłam, list z banku wyrzuciłam. Po kilku miesiącach ostałam wezwana do natychmiastowego podjęcia spłaty 5 tysięcy złotych. Rozłożyli mi na raty po 200 złotych miesięcznie. 

Zawzięłam się i przez pierwsze dwa miesiące płaciłam. Ale nagle podrożały moje lekarstwa. Postanowiłam, że zadzwonię i poproszę o prolongatę, tkwiłam już zagłębiona po szyję. 

Poczułam się jak śmieć. To prawda – mam długi. Jeden mój, drugi zaciągnięty przez męża, kanalię.

Jestem przewlekle chora, mam dwoje małych dzieci. Próbuję się uśmiechać, lecz powoli zapominam, jak to jest choć przez chwilę nie czuć lodowej kuli w żołądku i ściśniętego strachem serca. Jeśli nie uda mi się wynająć pokoju, będę musiała sprzedać dom. Mogą odebrać mi dzieci, bo nie będzie mnie stać na ich utrzymanie. Wtedy mąż zechce się ze mną rozwieść, by powalczyć o połowę zysku. Nie ma do domu prawa, ale ja już nie wierzę w prawo. A tym bardziej w sprawiedliwość.

Czytaj także:
„Przymykam oko na romanse męża, bo on wydziela mi kasę. Świetnie się dobraliśmy, skoro oboje mamy zwichnięty kompas moralny”
„Na cmentarzu spotkałam miłość z podstawówki. Rozpacz po stracie małżonków nas rozpaliła i zaprowadziła do łóżka”
„W urzędzie zostałam zmieszana z błotem, bo żyję z zasiłków. Państwo daje, to tylko głupi nie korzysta”

Redakcja poleca

REKLAMA